BoTMaN
Antoni Krauze czy jak tam my było :D przypomina jedną z najmroczniejszych kart z historii PRL-u. Dramatyczne wydarzenia w Gdyni w 1970 roku. Na uwagę zasługują sceny życia w ówczesnej Polsce. Produkcja wykonana z rozmachem, trzymająca cały czas w napięciu, uzupełniona świetnymi materiałami archiwalnymi. To historia nas wszystkich Polaków, którym przyszło żyć w czasach kartek i rosnących cen żywności. Władze wprowadziły przed świętami monstrualne podwyżki żywności, zapominając o jednoczesnym wzroście wypłat. Zbuntowani robotnicy ze stoczni w Gdyni oraz mieszkańcy Gdańska wychodzą na ulice odmawiając wykonywania pracy, w ten sposób chcą wywalczyć lepsze warunki dla swoich rodzin. Film przepełniony jest scenami zbiorowymi, ale jako indywidualną jednostkę poznajemy trudną sytuację rodziny Brunona i Stefani Drywa. Dzięki nim doskonale poznajemy warunki w jakiej Polsce przyszło żyć wtedy ludziom. Choćby borykanie się z trudną sytuacją mieszkaniową i ekonomiczną. W „Czarnym czwartku…” nie zabrakło relikwii, które obrazują ówczesną rzeczywistość tzn. pralki Frani, która pożyczania jest na pranie od sąsiadki, syfonów, czy popularnych ówcześnie nys. Każdy element został dobrany znakomicie tworząc niepowtarzalny charakter filmu. Wstrząsające sceny wywołują nostalgię, czy trzeba było użycz tego typu środków. Czy naprawdę „do kontrrewolucji się tylko strzela”. Zastawiające dlaczego obywatel Polski strzelał z obojętnością do rodaka. W końcu dlaczego wydarzenia odbywały się tylko na Pomorzu, na te pytania odpowiedź znajdziemy po obejrzeniu filmu. Na uwagę zasługują wybitne kreacje Piotra Fronczewskiego jako Zenona Kliszki oraz Wojciecha Pszoniaka jako Władysława Gomułki, a także wzruszające role debiutującej na ekranie Marty Honzatko i znanego z "U Pana Boga za miedzą". I tak dalej :D Projekcja godna polecenia każdemu, doskonała lekcja historii. Film zamyka świetny utwór Kazika Staszewskiego „Ballada o Janku Wiśniewskim”.
Film przepełniony jest scenami zbiorowymi, ale jako indywidualną jednostkę poznajemy trudną sytuację rodziny Brunona i Stefani Drywa. Dzięki nim doskonale poznajemy warunki w jakiej Polsce przyszło żyć wtedy ludziom. Choćby borykanie się z trudną sytuacją mieszkaniową i ekonomiczną.
W „Czarnym czwartku…” nie zabrakło relikwii, które obrazują ówczesną rzeczywistość tzn. pralki Frani, która pożyczania jest na pranie od sąsiadki, syfonów, czy popularnych ówcześnie nys. Każdy element został dobrany znakomicie tworząc niepowtarzalny charakter filmu.
Wstrząsające sceny wywołują nostalgię, czy trzeba było użycz tego typu środków. Czy naprawdę „do kontrrewolucji się tylko strzela”. Zastawiające dlaczego obywatel Polski strzelał z obojętnością do rodaka. W końcu dlaczego wydarzenia odbywały się tylko na Pomorzu, na te pytania odpowiedź znajdziemy po obejrzeniu filmu.
Na uwagę zasługują wybitne kreacje Piotra Fronczewskiego jako Zenona Kliszki oraz Wojciecha Pszoniaka jako Władysława Gomułki, a także wzruszające role debiutującej na ekranie Marty Honzatko i znanego z "U Pana Boga za miedzą". I tak dalej :D
Projekcja godna polecenia każdemu, doskonała lekcja historii. Film zamyka świetny utwór Kazika Staszewskiego „Ballada o Janku Wiśniewskim”.