Piękny umysł” („A Beautiful Mind”) produkcja: USA gatunek: biograficzny, dramat data premiery: 2002-03-01 (Polska) , 2001-12-13 (Świat), reżyseria Ron Howard scenariusz Akiva Goldsman zdjęcia Roger Deakins muzyka James Horner czas trwania: 135 dystrybucja: United International Pictures Sp z o.o.
Nie każdy potrafiłby patrzeć na świat oczami liczb, algorytmów, wzorów, ekonomii.
Nie każdy umiałby stworzyć równanie dotyczące chodu ptaków czy też wzoru wskazującego, gdzie spadnie piłka. Jonh Nash studiował na uniwersytecie Princeton, gdzie każdy ze studentów, który odkrył coś nowego, ma zapewnione z góry stypendium, dobrą pracę. Główny bohater, tutaj w swojej najlepszej roli Russell Crowe, także chce coś takiego osiągnąć, jednak nie chce, by jego sukces był marny i wtórny, tak jak według niego osiągnięcia kolegów. Wreszcie udaje mu się to osiągnąć. Tworzy teorię z dziedziny matematyki konkurencji, która okazuje się przełomem we współczesnej ekonomii.
„Piękny umysł” w reżyserii Rona Howarda („Willow”, „Kod da Vinci”, „Anioły i demony”, „Apollo 13”) to film, w którym do prawie samego końca nie wiadomo, co jest prawdą, a co fikcją; w którym ciągle zadajemy sobie pytanie, gdzie się kończy brutalny, realny świat, a gdzie zaczyna psychotyczna wizja; w którym nie wiadomo, komu wierzyć, czy Johnowi, czy też lekarzom. Widzimy, jak przez przypadek główny bohater prawie zabija swoją córkę. Widzimy, jak rozwija się u niego „fałszywa” schizofrenia. Jak genialny człowiek, otrzymawszy nagrodę Nobla z dziedziny ekonomii, stacza się, stając się osobą, której wmawia się, że jest psychicznie chora. Który przez pracę z tajnymi agentami traci równowagę psychiczną. Zostaje uwięziony w pułapce stworzonej z urojeń, koszmarów, niespełnionych ambicji, w której zatraca się wszystko, co realne i prawdziwe.
Film pokazuje prawdziwą, czystą i trwałą miłość Alicii do Nasha. Wtedy, gdy jest chory. Wtedy, gdy jest w psychiatryku. Ona go nie opuszcza. Toleruje wszystkie jego dziwactwa. W roli Alicii wystąpiła bardzo utalentowana aktorka, Jennifer Connelly. Ta kreacja stała się jedną z jej pierwszorzędnych ról zaraz obok „Requiem dla snu”.
„Piękny umysł” nie jest filmem pokazującym życie geniusza, tylko obrazem, w którym ukazuje się zmagania człowieka z jego codziennym życiem. „Pięknego umysłu” nie należy traktować jako filmu mówiącego o prawdziwym życiu, biografii Johna Nasha, lecz jako historii człowieka zmagającego się ze swoimi demonami. Człowieka, który przez własny geniusz stał się chory.
Film to czysty majstersztyk, ewenement. Nie mogę go porównać do już legendarnego „Ojca chrzestnego”, bo oba filmy osiągnęły według mnie bardzo wysoki poziom artystyczny. Muzyka, reżyseria i gra aktorska jest dopracowana w każdej sekundzie filmu. Kreacji Johna i Alicii nie można nazwać łatwymi, za co aktorom należą się gigantyczne brawa. Ukazują 40 lat życia, a przecież człowiek się starzeje, zmienia. Cała obsada spisała się na medal, charakteryzatorzy stanęli na wysokości zadania, gdyż pokazali, jak ta dwójka zmieniała się w czasie. Muzyka, skomponowana specjalnie do filmu, każdemu wpadnie w ucho. Pięć Złotych Globów, cztery Oskary - mówią same za siebie na temat „Pięknego umysłu”.
Nie jest to na pewno film, obok którego można przejść obojętnie, który po obejrzeniu nie wzbudzi dużych emocji. Traktowanie go jak filmidła na niedzielne popołudnie, to zdecydowanie obraza. Obraz Howarda jest bardzo refleksyjny i poruszający do łez, to także porcja filozofii egzystencjonalnej do potęgi entej. Gwarantuję dwie godziny niezwykłych doznań, wartościowego oglądania.
Piękny umysł” („A Beautiful Mind”) produkcja: USA gatunek: biograficzny, dramat data premiery: 2002-03-01 (Polska) , 2001-12-13 (Świat), reżyseria Ron Howard scenariusz Akiva Goldsman zdjęcia Roger Deakins muzyka James Horner czas trwania: 135 dystrybucja: United International Pictures Sp z o.o.
Nie każdy potrafiłby patrzeć na świat oczami liczb, algorytmów, wzorów, ekonomii.
Nie każdy umiałby stworzyć równanie dotyczące chodu ptaków czy też wzoru wskazującego, gdzie spadnie piłka. Jonh Nash studiował na uniwersytecie Princeton, gdzie każdy ze studentów, który odkrył coś nowego, ma zapewnione z góry stypendium, dobrą pracę. Główny bohater, tutaj w swojej najlepszej roli Russell Crowe, także chce coś takiego osiągnąć, jednak nie chce, by jego sukces był marny i wtórny, tak jak według niego osiągnięcia kolegów. Wreszcie udaje mu się to osiągnąć. Tworzy teorię z dziedziny matematyki konkurencji, która okazuje się przełomem we współczesnej ekonomii.
„Piękny umysł” w reżyserii Rona Howarda („Willow”, „Kod da Vinci”, „Anioły i demony”, „Apollo 13”) to film, w którym do prawie samego końca nie wiadomo, co jest prawdą, a co fikcją; w którym ciągle zadajemy sobie pytanie, gdzie się kończy brutalny, realny świat, a gdzie zaczyna psychotyczna wizja; w którym nie wiadomo, komu wierzyć, czy Johnowi, czy też lekarzom. Widzimy, jak przez przypadek główny bohater prawie zabija swoją córkę. Widzimy, jak rozwija się u niego „fałszywa” schizofrenia. Jak genialny człowiek, otrzymawszy nagrodę Nobla z dziedziny ekonomii, stacza się, stając się osobą, której wmawia się, że jest psychicznie chora. Który przez pracę z tajnymi agentami traci równowagę psychiczną. Zostaje uwięziony w pułapce stworzonej z urojeń, koszmarów, niespełnionych ambicji, w której zatraca się wszystko, co realne i prawdziwe.
Film pokazuje prawdziwą, czystą i trwałą miłość Alicii do Nasha. Wtedy, gdy jest chory. Wtedy, gdy jest w psychiatryku. Ona go nie opuszcza. Toleruje wszystkie jego dziwactwa. W roli Alicii wystąpiła bardzo utalentowana aktorka, Jennifer Connelly. Ta kreacja stała się jedną z jej pierwszorzędnych ról zaraz obok „Requiem dla snu”.
„Piękny umysł” nie jest filmem pokazującym życie geniusza, tylko obrazem, w którym ukazuje się zmagania człowieka z jego codziennym życiem. „Pięknego umysłu” nie należy traktować jako filmu mówiącego o prawdziwym życiu, biografii Johna Nasha, lecz jako historii człowieka zmagającego się ze swoimi demonami. Człowieka, który przez własny geniusz stał się chory.
Film to czysty majstersztyk, ewenement. Nie mogę go porównać do już legendarnego „Ojca chrzestnego”, bo oba filmy osiągnęły według mnie bardzo wysoki poziom artystyczny. Muzyka, reżyseria i gra aktorska jest dopracowana w każdej sekundzie filmu. Kreacji Johna i Alicii nie można nazwać łatwymi, za co aktorom należą się gigantyczne brawa. Ukazują 40 lat życia, a przecież człowiek się starzeje, zmienia. Cała obsada spisała się na medal, charakteryzatorzy stanęli na wysokości zadania, gdyż pokazali, jak ta dwójka zmieniała się w czasie. Muzyka, skomponowana specjalnie do filmu, każdemu wpadnie w ucho. Pięć Złotych Globów, cztery Oskary - mówią same za siebie na temat „Pięknego umysłu”.
Nie jest to na pewno film, obok którego można przejść obojętnie, który po obejrzeniu nie wzbudzi dużych emocji. Traktowanie go jak filmidła na niedzielne popołudnie, to zdecydowanie obraza. Obraz Howarda jest bardzo refleksyjny i poruszający do łez, to także porcja filozofii egzystencjonalnej do potęgi entej. Gwarantuję dwie godziny niezwykłych doznań, wartościowego oglądania.