Film Jerzego Kawalerowicza pt. „Quo Vadis” na podstawie powieści Henryka Sienkiewicza obejrzałem dwa razy i uważam, że było warto. Jest to temat w tej chwili bardzo aktualny, w sytuacji, gdy fanatyzm religijny narasta i zmusza do refleksji na temat wartości religijnych w życiu każdego człowieka.
Dobór najlepszych polskich aktorów sprawił, że film sam w sobie jest arcydziełem, na które czekaliśmy wiele lat. Dla polskiej kinematografii, zrobienie tej superprodukcji też było wyzwaniem - organizacyjnym i finansowym. Sam reżyser przygotowywał się do zrobienia „Quo Vadis” ponad dziesięć lat. Ale było warto, przemyślenia reżyserskie i scenograficzne procentują: akcja filmu toczy się wartko od początku do końca, nie ma dłużyzn, zbędnych dialogów czy monologów.
Rola Nerona była życiową rolą Michała Bajora. Ten śpiewający aktor bardzo dobrze poradził sobie z połączeniem szaleństwa i artyzmu granej postaci. Jego Neron jest nieobliczalny i zakochany w sobie, a jednocześnie prawdziwy w przekazywaniu treści artystycznych. Muzyka to nieodłączny element filmu. Towarzyszy nam wszędzie i co ważne nie tylko w wykonaniu Nerona.
Inne wątki, które miały nam przybliżyć pierwsze lata chrześcijaństwa są już mniej przekonujące. Miłość Winicjusza i Ligii jest jakaś płytka, męczeństwo chrześcijan jakieś niewiarygodne, rola św. Piotra jakby niedopracowana. Choć minęło już dwa tysiące lat, Kościół ma jeszcze wiele do zrobienia.
W sumie jednak, warto polecić wszystkim obejrzenie filmu, który przekazuje treści historyczne, pokazuje piękne widoki, zachwyca grą polskich aktorów. Jest to film dla całej rodziny, bo zachęca do dyskusji na najważniejsze tematy.
Recenzja filmu „Quo Vadis”
Film Jerzego Kawalerowicza pt. „Quo Vadis” na podstawie powieści Henryka Sienkiewicza obejrzałem dwa razy i uważam, że było warto. Jest to temat w tej chwili bardzo aktualny, w sytuacji, gdy fanatyzm religijny narasta i zmusza do refleksji na temat wartości religijnych w życiu każdego człowieka.
Dobór najlepszych polskich aktorów sprawił, że film sam w sobie jest arcydziełem, na które czekaliśmy wiele lat. Dla polskiej kinematografii, zrobienie tej superprodukcji też było wyzwaniem - organizacyjnym i finansowym. Sam reżyser przygotowywał się do zrobienia „Quo Vadis” ponad dziesięć lat. Ale było warto, przemyślenia reżyserskie i scenograficzne procentują: akcja filmu toczy się wartko od początku do końca, nie ma dłużyzn, zbędnych dialogów czy monologów.
Rola Nerona była życiową rolą Michała Bajora. Ten śpiewający aktor bardzo dobrze poradził sobie z połączeniem szaleństwa i artyzmu granej postaci. Jego Neron jest nieobliczalny i zakochany w sobie, a jednocześnie prawdziwy w przekazywaniu treści artystycznych. Muzyka to nieodłączny element filmu. Towarzyszy nam wszędzie i co ważne nie tylko w wykonaniu Nerona.
Inne wątki, które miały nam przybliżyć pierwsze lata chrześcijaństwa są już mniej przekonujące. Miłość Winicjusza i Ligii jest jakaś płytka, męczeństwo chrześcijan jakieś niewiarygodne, rola św. Piotra jakby niedopracowana. Choć minęło już dwa tysiące lat, Kościół ma jeszcze wiele do zrobienia.
W sumie jednak, warto polecić wszystkim obejrzenie filmu, który przekazuje treści historyczne, pokazuje piękne widoki, zachwyca grą polskich aktorów. Jest to film dla całej rodziny, bo zachęca do dyskusji na najważniejsze tematy.
Licze na naj