Dzieło czy nie dzieło... Oto jest pytanie. Debiut reżyserski, którym hollywoodzki gwiazdor daje popalić wszystkim wkoło i do tego jest nagradzany za to na różnych festiwalach. Fantastyczna sprawa.
George Clooney jest słynny ze swoich żartów na planie filmowym i tym razem odwalił wielki żart. W materiałach promocyjnych, które nas zalewały, sam aktor, och przepraszam reżyser, mówił, że nie miał czasu żartować. Cóż za złudzenie. A teraz powiem Wam, o co mi chodzi.
Czy pamiętacie słynną scenę z "Solaris", w której Clooney pokazał nagi tyłek, przez co było tyle zamieszania, że każda laska poleciała do polskiego kina, bo pruderyjni Amerykanie zdziwili się okropnie i tę scenę usunęli? George jakby na przekór kazał chodzić swojemu głównemu bohaterowi przez pół filmu nago - bo dlaczego nie? Tak teraz z lekka sobie żartując, naprawdę zastanawiam się, czy Clooney oby nie lubuje się w panach i stąd jego przywiązanie do męskich zadów.
A co powiecie na inny zabieg - oto wielka gwiazda Julia Roberts gra tylko drugoplanową rólkę. Ciekawe, a pierwsze skrzypce przypadają nieznanemu szerzej aktorowi - Samowi Rockwellowi i zapomnianej dla normalnych ludzi (po "Aniołkach Charliego") Drew Barrymore. Drew stworzyła jedną z wybitniejszych postaci w swojej karierze, i nich tak zostanie, bo ma wielki talent, który marnuje w durnych produkcjach.
Jak jeszcze Wam mało wygłupów, to popatrzcie dobrze na ekran, a przez chwilę zobaczycie dwie inne wielki gwiazdy - Brada Pitta i Matta Damona, którzy przegrywają konkurs piękności z bardzo nieudanym panem. Miejmy nadzieję, że to było zaplanowane, a nie wyniknie z tego historia jak z Markiem Torzewskim i Blue Cafe (jak zauważył przyjaciel).
I właśnie te wszystkie żarty serwuje nam Clooney w filmie o zabijaniu. Znowu popełniłem błąd, o biografii jednego z najbardziej znanych ludzi na świecie - Chucku Barrisie. Nie wiecie kto to jest, ja też nie wiedziałem, dopóki nie poszedłem do kina, i tego Was także namawiam.
Oprócz wyżej wymienionych żartów George zrobił jeszcze jeden, najważniejszy. Wyreżyserował doskonały film, który zdobywa laury na całym świecie, włącznie z naszym krajem i nikt nie mówi, że aktor wziął się za coś, czego nie potrafi. Zamknął buzię bardzo wielu osobom w Hollywood i to jego największy żart. Mam nadzieję, że nie ostatni. zgłoś poprawkę
Dzieło czy nie dzieło... Oto jest pytanie. Debiut reżyserski, którym hollywoodzki gwiazdor daje popalić wszystkim wkoło i do tego jest nagradzany za to na różnych festiwalach. Fantastyczna sprawa.
George Clooney jest słynny ze swoich żartów na planie filmowym i tym razem odwalił wielki żart. W materiałach promocyjnych, które nas zalewały, sam aktor, och przepraszam reżyser, mówił, że nie miał czasu żartować. Cóż za złudzenie. A teraz powiem Wam, o co mi chodzi.
Czy pamiętacie słynną scenę z "Solaris", w której Clooney pokazał nagi tyłek, przez co było tyle zamieszania, że każda laska poleciała do polskiego kina, bo pruderyjni Amerykanie zdziwili się okropnie i tę scenę usunęli? George jakby na przekór kazał chodzić swojemu głównemu bohaterowi przez pół filmu nago - bo dlaczego nie? Tak teraz z lekka sobie żartując, naprawdę zastanawiam się, czy Clooney oby nie lubuje się w panach i stąd jego przywiązanie do męskich zadów.
A co powiecie na inny zabieg - oto wielka gwiazda Julia Roberts gra tylko drugoplanową rólkę. Ciekawe, a pierwsze skrzypce przypadają nieznanemu szerzej aktorowi - Samowi Rockwellowi i zapomnianej dla normalnych ludzi (po "Aniołkach Charliego") Drew Barrymore. Drew stworzyła jedną z wybitniejszych postaci w swojej karierze, i nich tak zostanie, bo ma wielki talent, który marnuje w durnych produkcjach.
Jak jeszcze Wam mało wygłupów, to popatrzcie dobrze na ekran, a przez chwilę zobaczycie dwie inne wielki gwiazdy - Brada Pitta i Matta Damona, którzy przegrywają konkurs piękności z bardzo nieudanym panem. Miejmy nadzieję, że to było zaplanowane, a nie wyniknie z tego historia jak z Markiem Torzewskim i Blue Cafe (jak zauważył przyjaciel).
I właśnie te wszystkie żarty serwuje nam Clooney w filmie o zabijaniu. Znowu popełniłem błąd, o biografii jednego z najbardziej znanych ludzi na świecie - Chucku Barrisie. Nie wiecie kto to jest, ja też nie wiedziałem, dopóki nie poszedłem do kina, i tego Was także namawiam.
Oprócz wyżej wymienionych żartów George zrobił jeszcze jeden, najważniejszy. Wyreżyserował doskonały film, który zdobywa laury na całym świecie, włącznie z naszym krajem i nikt nie mówi, że aktor wziął się za coś, czego nie potrafi. Zamknął buzię bardzo wielu osobom w Hollywood i to jego największy żart. Mam nadzieję, że nie ostatni.
zgłoś poprawkę