Kasiulla13
Wydaje się to być próba kontynuacji mody na filmy antyczne. Niestety próba nieudana. Chociaż wszystko przedstawione jest z wielkim rozmachem. Rozmiary walczących armii, legendarne miasto - twierdza Troja, dialogi kipiące dostojeństwem. Być może jest to godne pochwały, niestety ogólnie film przedstawia się jako kiepska i swobodna ekranizacja homeryckiego dzieła, format artystyczny jest ubogi i schodzi na drugi plan. Wszystko mamy zastąpione tu efektami specjalnymi mającymi zapierać dech w piersi, niestety nawet one nie spełniają swojej roli i wypadają dosyć blado jeśli porównamy je np. z ekranizacją trylogii J.R.R. Tolkiena „Władca Pierścieni”.
W "Troi" nie ma bogów, np. Zeus, tak ważna postać w "Iliadzie", jest tu tylko wzmiankowany, bez żywej obecności bogów nie udało się zachować mitologicznego sensu opowieści, całej tej skomplikowanej gry przeznaczenia i losu. Wszystko zostało sprowadzone bardziej do naszych czasów gdzie o wszystkim decyduje człowiek. Zamiast niepowtarzalnego klimatu mamy tutaj kilka efektownych, aczkolwiek topornych bitew, tabuny przewalających się armii, jeden pożądnie zaaranżowany pojedynek między Hektorem i Achillesem, choć jego przebieg i tak nie zgadza się z „Iliadą”, jedną przejmującą scenę, rozmowę Achillesa z królem Troi Priamem oraz sporo nieścisłości typu, wiek syna Hektora.
Co do gry aktorskiej wzorowo odegrane są role Hektora (Eric Bana) oraz Priama (Peter O’Toole). Zawodzi natomiast słynny gwiazdor Brad Pitt w roli Achillesa, którego filmowy wizerunek nadawałby się bardziej do reklamy męskich kosmetyków, a nie greckiego wojownika. Role, Odyseusza (Sean Bean), Tetydy (Julie Christie), Menelaosa (Brendan Gleeson), Agamemnona (Brian Cox), Parysa (Orlando Bloom) oraz Heleny (Diane Kruger) odegrane są dosyć dobrze. Jedną z nielicznych rzeczy która stoi na wyskokim poziomie w filmie jest muzyka, zawdzięczamy to Jamesowi Hornerowi oraz Jeffowi Atmajanowi. Nie można również nic zarzucić jakości zdjęć (Roger Pratt) oraz sceneografii (Nigel Phelps, Julian jan Ashby). Natomiast można mieć wiele zastrzeżeń do twórcy scenariusza Davida Krugera oraz reżysera Wolfganga Petersena, bo jak na tak atrakcyjny materiał literacki spisali się bardzo kiepsko.
1 votes Thanks 1
kaarooolaa
Każdy choć trochę zainteresowany historią starożytnej Grecji zapewne czekał na ten film z ogromną niecierpliwością. Ja również z uwagą śledziłem wszystkie doniesienia z planu, rozczytywałem się w Iliadzie oraz przeglądałem w Internecie enigmatyczne zwiastuny. Wielki nadzieje wiązałem przede wszystkim z gwiazdami zaangażowanymi do pracy nad tym obrazem i budżetem, którym dysponował reżyser – ponad 200 milionami dolarów. Z takim „zapleczem” po prostu aż wstyd byłoby nie zrobić dobrego i zapierającego dech w piersiach filmu! Niestety – reżyser Wolfgang Petersem dokonał „niemożliwego”...Historia przedstawiona w filmie nie powinna być nikomu obca. Książe Troi, Parys (Orlando Bloom), porywa żonę Menelaosa (Brendan Gleeson), Helenę (Diane Kruger). upokorzony król Sparty wyrusza na wyprawę przeciwko Trojanom wraz ze swoim bratem, żądnym władzy Agamemnonem (Brian Cox). Jednym z jego podległych oddziałów dowodzi Achilles (Brad Pitt) – porywczy i dumny wojownik, zdolny sprzeciwić się nawet samemu królowi. To przeciwko niemu w decydującym pojedynku staje Hektor (Eric Bana), brat Parysa, pierworodny syn starego kroła Priama (Peter O’Toole), władca Troi...Scenariusz, na podstawie nieśmiertelnej epopei Homera, napisał David Benioff. Zadanie miał niebywale trudne – musiał w prawie trzygodzinnym filmie zmieścić najważniejsze wydarzenia trwającej 10 lat wojny. Postawił więc na realizm i szybkie tempo obrazu, usuwając część wątków, a inne ograniczając do symbolicznych kwestii. Stąd też nie zobaczymy na ekranie bogów greckich, którzy w poemacie mają ogromny wpływ na przebieg wszystkich wydarzeń. Nie wpływa to znacząco na odbiór obrazu, aczkolwiek ci, którzy doskonale znają dzieło Homera, mogą poczuć się zawiedzeni.Jest to jednak niczym w porównaniu z tym, czego „dokonał” reżyser i aktorzy. Wolfgang Petersem postawił przede wszystkim na widowiskowość wojny i tragizm postaci: ich dylematy, trudne decyzje i inne wewnętrzne przeżycia. W pierwszym przypadku prawie mu się to udało. Prawie? Oglądanie na okrągło krwawych potyczek (a momentami wręcz jatek) nudzi po godzinie. Spośród scen batalistycznym najlepiej wypadają te, które nakręcona przy użyciu najprostszych środków. Tu na uwagę zasługuje walka Achillesa z olbrzymem Boagriosem już na początku filmu. Przeprowadzona sprawnie, bez słów, wydumanych efektów specjalnych, za pomocą zwykłej kamery, przemawiała do widza w sposób właściwy i dość prosty. Jest to jednak jeden z nielicznych przypadków, w którym można pochwalić twórców filmu Troja. Obsada, która miała przyciągnąć do kin tłumy, okazała się jedynie poprawna, z paroma wyjątkami. Btad Pitt stworzył portret zblazowanego narcyza, Achillesa, paroma minami i prężeniem muskułów. Trudno też jednoznacznie stwierdzić, czy grał, czy tylko ładnie wyglądał na ekranie. Jeszcze gorzej na jego tle wypada Diane Kruger. Reżyser mocno pomylił się, obsadzając ją w roli Heleny. Niemiecka modelka nie zachwyca ani dosyć przeciętną urodą, ani swoim drętwym aktorstwem. Sytuację przynajmniej stara się ratować Eric Bana. Hektor w jego wykonaniu prawdziwie rozwiązuje problemy, dokonuje ważnych decyzji, przeczuwa swoją przyszłość. Całość obrazu dopełnia niezwykle piękna i wzniosła muzyka Jamesa Kornera. Pogłębia jednak jeszcze bardziej przykre wrażenie sztuczności i schematyzmu, tak często spotykane w wielkich hollywoodzkich produkcjach. Patos przebija się tu w każdej scenie i zwyczajnie drażni. Dyskretnie wprowadzona w pierwszych scenach atmosfera czasów starogreckich pryska jak bańka mydlana, zastąpiona koturnowymi dialogami i nadętymi minami aktorów. widocznie reżyserowi tak bardzo zależało na nakręceniu drugiego Gladiatora, że podjął się tego wezwania bez przemyślenia paru ważnych kwestii. Niestety, ani Wolfgang Petersem nie jest Ridleyem Scottem, ani Brad Pitt drugim Russellem Crowe...
W "Troi" nie ma bogów, np. Zeus, tak ważna postać w "Iliadzie", jest tu tylko wzmiankowany, bez żywej obecności bogów nie udało się zachować mitologicznego sensu opowieści, całej tej skomplikowanej gry przeznaczenia i losu. Wszystko zostało sprowadzone bardziej do naszych czasów gdzie o wszystkim decyduje człowiek. Zamiast niepowtarzalnego klimatu mamy tutaj kilka efektownych, aczkolwiek topornych bitew, tabuny przewalających się armii, jeden pożądnie zaaranżowany pojedynek między Hektorem i Achillesem, choć jego przebieg i tak nie zgadza się z „Iliadą”, jedną przejmującą scenę, rozmowę Achillesa z królem Troi Priamem oraz sporo nieścisłości typu, wiek syna Hektora.
Co do gry aktorskiej wzorowo odegrane są role Hektora (Eric Bana) oraz Priama (Peter O’Toole). Zawodzi natomiast słynny gwiazdor Brad Pitt w roli Achillesa, którego filmowy wizerunek nadawałby się bardziej do reklamy męskich kosmetyków, a nie greckiego wojownika. Role, Odyseusza (Sean Bean), Tetydy (Julie Christie), Menelaosa (Brendan Gleeson), Agamemnona (Brian Cox), Parysa (Orlando Bloom) oraz Heleny (Diane Kruger) odegrane są dosyć dobrze. Jedną z nielicznych rzeczy która stoi na wyskokim poziomie w filmie jest muzyka, zawdzięczamy to Jamesowi Hornerowi oraz Jeffowi Atmajanowi. Nie można również nic zarzucić jakości zdjęć (Roger Pratt) oraz sceneografii (Nigel Phelps, Julian jan Ashby). Natomiast można mieć wiele zastrzeżeń do twórcy scenariusza Davida Krugera oraz reżysera Wolfganga Petersena, bo jak na tak atrakcyjny materiał literacki spisali się bardzo kiepsko.