Unoszenie się w powietrzu, gabinet chorych sprzętów, ptak mówiący ludzkim głosem. Szkoła, w której każde drzwi prowadzą do innej bajki. Wreszcie profesor - czarodziej, przyjaciel dzieci. Kolejna opowieść o Harrym Potterze? Nie... To nasza "Akademia Pana Kleksa".
Zresztą podobieństw między opowieścią Jana Brzechwy a książkami angielskiej pisarki Joanne K. Rowling jest dużo więcej. Główni bohaterowie Harry i Adaś uczą się w magicznych szkołach, znają sztuczki, potrafią latać. A Hogwart to wypisz wymaluj akademia profesora Kleksa. Przypadek?
Powieściowa fantastyka, dzięki możliwym wówczas trickom technicznym, frapowała, pobudzała do indywidualnego fantazjowania. Jeśli jeszcze dodać do tego znakomitą kreację Piotra Fronczewskiego w roli tytułowego bohatera oraz piosenki, wykorzystujące oryginalne brzechwowskie wiersze, trudno się dziwić, że widowisko to podbiło nie tylko serca najmłodszej publiczności, ale także jej rodziców, którzy na książkach Brzechwy się wychowali."Akademia" znalazła się w pierwszej piątce rankingu najchętniej oglądanych polskich filmów XX wieku, wyprzedzając nawet "Seksmisję" Juliusza Machulskiego.
Niebywały sukces i niezliczone listy z prośbami od najmłodszych o ciąg dalszy, skłoniły Gradowskiego do ekranizacji "Podróży Pana Kleksa". W tej opowieści profesor opuszcza swoją Akademię. Przemierzając kolejne baśniowe lądy, m.in. Bajdocję, Klechdawę, Półwysep Aptekarski czy Abecję, ponownie odnosi zwycięstwo, pokonując przeciwników niechętnych jego wszelakim eksperymentom. Film, jak poprzednio, rozpoczyna scena ze świata realnego. Obok szpitalnego łóżka kilkunastoletniego chłopca zjawia się Kleks i opowiada perypetie chłopca okrętowego Pietrka.
Unoszenie się w powietrzu, gabinet chorych sprzętów, ptak mówiący ludzkim głosem. Szkoła, w której każde drzwi prowadzą do innej bajki. Wreszcie profesor - czarodziej, przyjaciel dzieci. Kolejna opowieść o Harrym Potterze? Nie... To nasza "Akademia Pana Kleksa".
Zresztą podobieństw między opowieścią Jana Brzechwy a książkami angielskiej pisarki Joanne K. Rowling jest dużo więcej. Główni bohaterowie Harry i Adaś uczą się w magicznych szkołach, znają sztuczki, potrafią latać. A Hogwart to wypisz wymaluj akademia profesora Kleksa. Przypadek?
Powieściowa fantastyka, dzięki możliwym wówczas trickom technicznym, frapowała, pobudzała do indywidualnego fantazjowania. Jeśli jeszcze dodać do tego znakomitą kreację Piotra Fronczewskiego w roli tytułowego bohatera oraz piosenki, wykorzystujące oryginalne brzechwowskie wiersze, trudno się dziwić, że widowisko to podbiło nie tylko serca najmłodszej publiczności, ale także jej rodziców, którzy na książkach Brzechwy się wychowali."Akademia" znalazła się w pierwszej piątce rankingu najchętniej oglądanych polskich filmów XX wieku, wyprzedzając nawet "Seksmisję" Juliusza Machulskiego.
Niebywały sukces i niezliczone listy z prośbami od najmłodszych o ciąg dalszy, skłoniły Gradowskiego do ekranizacji "Podróży Pana Kleksa". W tej opowieści profesor opuszcza swoją Akademię. Przemierzając kolejne baśniowe lądy, m.in. Bajdocję, Klechdawę, Półwysep Aptekarski czy Abecję, ponownie odnosi zwycięstwo, pokonując przeciwników niechętnych jego wszelakim eksperymentom. Film, jak poprzednio, rozpoczyna scena ze świata realnego. Obok szpitalnego łóżka kilkunastoletniego chłopca zjawia się Kleks i opowiada perypetie chłopca okrętowego Pietrka.