Napisz przemówienie na temat aborcji. PODKREŚLAJĄC JESTEM ZA! Mógłby mi ktoś pomóc, proszę! B. ważne. Jeszcze na dzisiaj!
zazu
Drodzy koledzy i kolezanki spotkaliśmy sie tu dzis by rozwazyc nasze zdania za ABORCJA chciałabym uzasadnic moja decyzje ,ktora brzmi tak jestem za aborcja .poniewaz sa przypadki w naszym społeczenstwie gdzie mlode dziewczyny nie majace jeszcze wyboru swojej kariery zachodza w ciaże. kazdy z nas powinien miec wybor zyjemy w kraju demokratycznym z wolnoscia slowa . Po pierwsze: to co jest usuwane podczas aborcji nie jest jeszcze dzieckiem w myśl medycyny. Jest nim w myśl etyki katolickiej. Jako że z wiarą nie jest u mnie najlepiej, nauki kościoła nie są dla mnie wyznacznikiem postępowania. Nie potrafiłbym więc nazwać aborcji zabójstwem.
Po drugie myślenie w kategoriach "ten płód mógłby kiedyś wynaleźć lakrstwo na raka" jest lekko absurdalne. Głównie dlatego, że szanse na taki rozwój wypadków są czysto teoretyczne, są w zasadzie zerowe.
Dalej: co oznacza decyzja o poddaniu się aborcji. Sądzę, że jeśli ktoś się decyduje, to jest już absolutnie pewien, że nie chce mieć tego dziecka, skoro nie chce, to zmuszanie go do tego byłoby niesprawiedliwe zarówno dla matki jak i potomka. Po prostu dziecko nie otrzymałoby należytej od rodziców opieki...
Jeszcze: czasami ciąża (na przykład po przypadkowym stosunku w wieku lat 17tu) może praktycznie złamać kobiecie życie. Mężczyzna powie c'est la vie i pójdzie swoją drogą... Kobieta też winna mieć takie prawo, a to właśnie daje jej abrcja. To czasem ratunek przed zmarnowanym życiem, przed biedą, brakiem wykształcenia...
I powód jescze jeden, który ja przyjmuję trochę na wiarę: Każdy człowiek powinien być wolny i mieć prawo decydowania o sobie, także o aborcji. Jestem niestety liberałem (cytując "Eukatorów": "Bycie liberałem przed trzydziestką to brak serca") i psotępuje zgodnie z wykładnia tej ideologii...
"Jestem wolny więc mam prawo robić to na co mam ochotę, dopóki moje czyny nie ograniczają prawa do wolności innej jednostki." A płód nie jest jednostką.
Po pierwsze: to co jest usuwane podczas aborcji nie jest jeszcze dzieckiem w myśl medycyny. Jest nim w myśl etyki katolickiej. Jako że z wiarą nie jest u mnie najlepiej, nauki kościoła nie są dla mnie wyznacznikiem postępowania. Nie potrafiłbym więc nazwać aborcji zabójstwem.
Po drugie myślenie w kategoriach "ten płód mógłby kiedyś wynaleźć lakrstwo na raka" jest lekko absurdalne. Głównie dlatego, że szanse na taki rozwój wypadków są czysto teoretyczne, są w zasadzie zerowe.
Dalej: co oznacza decyzja o poddaniu się aborcji. Sądzę, że jeśli ktoś się decyduje, to jest już absolutnie pewien, że nie chce mieć tego dziecka, skoro nie chce, to zmuszanie go do tego byłoby niesprawiedliwe zarówno dla matki jak i potomka. Po prostu dziecko nie otrzymałoby należytej od rodziców opieki...
Jeszcze: czasami ciąża (na przykład po przypadkowym stosunku w wieku lat 17tu) może praktycznie złamać kobiecie życie. Mężczyzna powie c'est la vie i pójdzie swoją drogą... Kobieta też winna mieć takie prawo, a to właśnie daje jej abrcja. To czasem ratunek przed zmarnowanym życiem, przed biedą, brakiem wykształcenia...
I powód jescze jeden, który ja przyjmuję trochę na wiarę: Każdy człowiek powinien być wolny i mieć prawo decydowania o sobie, także o aborcji. Jestem niestety liberałem (cytując "Eukatorów": "Bycie liberałem przed trzydziestką to brak serca") i psotępuje zgodnie z wykładnia tej ideologii...
"Jestem wolny więc mam prawo robić to na co mam ochotę, dopóki moje czyny nie ograniczają prawa do wolności innej jednostki." A płód nie jest jednostką.