JAŚ Rusz się wreszcie Ewa, bo nie zdążysz z tą choinką, zanim mama przyjdzie.
EWA Nie poganiaj mnie, przecież jest jeszcze dużo czasu. A ty nie masz nic do roboty?
JAŚ E, przecież ty jesteś starsza, więc pracujesz - ja nie muszę! (śmieje się)
EWA No nie, tego już za wiele. Bombki nie ważą 100 kg, chyba je uniesiesz?
JAŚ Pewnie, że uniosę, o patrz, ale nie zawieszę tam wysoko... (wspina się na palcach i rozbija bombkę)
EWA O nie, porozbijasz wszytkie ozdoby, co ty wyprawiasz? Jak cię zaraz...
JAŚ Ja nie chciałem! (siostra za nim biega, słychać pukanie do drzwi)
EWA Ktoś puka, otwórz!
JAŚ Ty sobie otwórz.
EWA Ja dłużej z tobą nie wytrzymam, ostrzegam cię, że zaraz dostaniesz. (otwiera drzwi, przepychają się)
STARUSZKA Dzień dobry, poratujcie biedną kobietę kawałkiem chleba albo jakimś grosikiem.
EWA Nic nie mamy. Jesteśmy sami w domu. Do widzenia! (zatrzaskuje drzwi)
JAŚ Dlaczego nic nie dałaś tej pani, może była głodna?
EWA Tak, tak. Na pewno głodna, a za rogiem kupiłaby sobie troszeczkę alkoholu na rozgrzewkę... Oni wszyscy są głodni...
JAŚ Ale ty jesteś wstrętna.
EWA Jasiek, mówię ci, nie przeciągaj struny, bo...
JAŚ No co, no co...
EWA Ubieraj choinkę i nie zawracaj mi głowy, ty bezmózgowy, naiwny dzieciaku.
JAŚ Mądrala się znalazła, wstrętna, zarozumiała jędza. Ja ci pokażę!
BABCIA Dzieci, co tu się dzieje! Dlaczego tak krzyczycie?
JAŚ Babciu, ona ciągle mi dokucza. Nie chcę takiej głupiej siostry. Ona wyrzuciła taką biedną panią, która prosiła o jedzenie.
BABCIA Czy to prawda, Ewuniu? W taki wieczór nikomu nie odmawia się pomocy. Oj dzieci, dzieci - nie wiecie, że w Wigilię nie można się kłócić? Będziecie tak robić przez cały rok. Dzisiaj diabeł robi wszystko, żeby ludzi zezłościć i popsuć im święta. Jeśli ktoś ulegnie, Pan Jezus się dla niego nie narodzi - i co to wtedy za święta?
EWA Oj babciu, kto tam dzisiaj wierzy w istnienie diabła, nie przesadzaj.
BABCIA Dla ciebie to śmieszne, ale ta cała noc - to przecież noc cudów, wszystko może się wydarzyć.
EWA Tak, tak - nawet zwierzęta mówią ludzkim głosem, co? (ironicznie) Tylko, że jeeszcze nikt tego nie słyszał. (śmieje się i całuje babcię)
BABCIA Oj, ta dzisiejsza młodzież... (Jaś zostaje sam na scenie)
JAŚ Głupia koza, w nic nie wierzy i jeszcze z babci się śmieje. Żal mi tej biednej pani... Pewnie była strasznie głodna. A może... No właśnie, idę. Mama ją rozliczy z tego, jak się mną zajmowała. Wezmę trochę jedzenia z lodówki, jak spotkam tę żebraczkę, to jej dam.
Scena II (Ewa krząta się po domu, myje podłogę i talerze)
EWA Jasiek, chodź tu wreszcie, pomóż mi rozłożyć nakrycia na stół. Jasiek - gdzie ten łobuz się podział? Jasiek, bo naprawdę przyłożę ci w tę Wigilię i potem cały rok będziesz obrywał! (szuka go) Babciu, nie widziałaś Jasia?
BABCIA Nie, był tu przecież przed chwilą.
EWA No właśnie - był, ale go nie ma. (zauważa brak ubrania) O nie, zabrał kurtkę - jeszcze tego brakowało. Mama mnie chyba oskubie... (słychać kroki rodziców)
MAMA Jesteśmy! O - choinka jeszcze nie ubrana! Ewuniu!
EWA To była robota Jaśka.
MAMA A gdzie on jest?
EWA No, właśnie nie wiem - wyszedł gdzieś...
MAMA Wyszedł? Siedmioletni chłopiec o tej porze wyszedł? Przecież miałaś go pilnować! O Boże, zaraz kolacja, a mojego dziecka nie ma. Jeszcze mu się coś stanie, wiecie jak teraz niebezpiecznie na ulicach?
TATA Nie wpadajmy w panikę. Trzeba go poszukać. Ewa, proszę wszystko przygotować, a my z mamą idziemy. Nie przypuszczasz, gdzie mógł się udać?
BABCIA Ja chyba wiem... Była tu taka starsza kobieta, prosiła o chleb - Ewunia jej nie wpuściła. A Jaś to wrażliwe dziecko, pewnie poszedł jej szukać...
MAMA Idziemy, prędko! O Boże, na dworze tak zimno, przecież się biedak rozchoruje.
Scena III (park, ulica)
JAŚ Gwiazdkę już widać, a ja wciąż nie mogę znaleźć tej pani. Schodziłem już chyba całe miasto. Zimno mi, nogi mnie bolą. W tym parku jeszcze nigdy nie byłem. Spać mi się chce... O, jak te lampki ładnie świecą... (zasypia, po chwili na scenę wychodzi Anioł Stróż i Staruszka)
ANIOŁ Wstawaj, Jasiu, bo nam tu zamarzniesz, a długa droga przed nami.
JAŚ Ojej, mamusiu, duchy! Ratunku!
ANIOŁ Cicho, nie krzycz - i tak nikt cię nie słyszy!
JAŚ Kto wy... Kto was... o babciu kochana...
ANIOŁ No patrzcie, swojego Anioła Stróża nie poznaje! Co wieczór się do mnie modlisz, a nie rozpoznajesz na ulicy.
STARUSZKA Ale ty niemądry jesteś - przecież on ciebie nigdy nie widział...
ANIOŁ A tak, tak - jak mi trudno na to ludzkie myślenie się przestawić. No co, co tak zamarłeś chłopczyku, nie bój się.
STARUSZKA Nie dziw mu się, pierwszy raz anioła widzi, to się dziecko wystraszyło. Już, przeszło ci, Jasiu?
JAŚ To mój Anioł Stróż? A gdzie ma skrzydła?
ANIOŁ A co ty myślisz, że my w niebie to się technicznie nie rozwijamy? Dziś już nam skrzydła nie potrzebne.
JAŚ Dobrze mi babcia mówiła - w tę noc wszystko się może zdarzyć. A pani też jest aniołem?
STARUSZKA Jeszcze nie. Ja się dopiero uczę tej sztuki, ale kto wie, kto wie, może kiedyś? (śmieje się)
JAŚ Gadu, gadu - a co wy tu właściwie robicie, aniołkowie?
STARUSZKA Mamy pewne zadanie do spełnienia, a ty jesteś nam do tego niezbędny.
JAŚ Ja? A w czym ja wam mogę pomóc?
ANIOŁ To raczej my tobie będziemy pomagać.
JAŚ A w czym?
ANIOŁ Do Jezusa musimy cię dziś zaprowadzić.
JAŚ Do Jezusa? A wehikuł czasu macie? Bo inaczej to ja sobie tego nie wyobrażam.
ANIOŁ Wehikuł nie będzie nam tutaj potrzebny, istnieją bardziej nowoczesne metody. Dość tego, chodźmy, bo nas tu jeszcze czarni aniołowie nakryją, a kręci się ich tu dzisiaj, oj kręci...
JAŚ Czarni aniołowie?
ANIOŁ No - diabły, po waszemu, diabełki rogate, rozumiemy się?
JAŚ Gdzie my właściwie idziemy?
ANIOŁ A przed siebie...
JAŚ Jak na Anioła Stróża, to Ty wcale miły nie jesteś. A gdzie jest ta biedna pani?
ANIOŁ Ma do spełnienia swoją część zadania. Nie martw się, jeszcze się spotkacie. (idzie starszy pan z laską i pełną zakupów siatką; biegnie grupka dzieci i potrąca go, wysypując zakupy)
JAŚ Ojej, popatrz! Co oni zrobili? (podbiega do starszego pana i pomaga mu zbierać rzeczy) Pomogę panu! (podaje laskę i okulary) Gdzie pan mieszka? Zaniosę panu te ciężkie zakupy.
PAN Co to za rozbój dzisiaj panuje, kochaneczku. Nawet w wigilię nie można przejść spokojnie po ulicach. Kiedyś tego nie było. Ludzie bardziej się szanowali, rozmawiali ze sobą, odwiedzali się, a teraz? Telewizor, komputer, Bóg wie, co jeszcze! Oj, źle się dzieje, źle, dokąd ten świat zmierza... Ale ty miły jesteś, dziękuję za pomoc. To tutaj mieszkam. Może wejdziesz?
JAŚ Nie, nie, dziękuję panu. Muszę iść! Mam ważną sprawę do załatwienia, może innym razem... Dobranoc. Wesołych Świąt.
ANIOŁ No, no - dobrze się spisałeś!
JAŚ Pewnie, a co myślałeś, że jestem bez serca?
ANIOŁ E, nie, nie - to, że masz serce, bardzo mnie cieszy i nie tylko mnie, zapewniam cię.
JAŚ Ojej, zobacz tę dziewczynkę, tam koło tego sklepu. Ale musi jej być zimno. Trzęsie się cała i przestępuje z nogi na nogę. A jakie ma sine ręce? (podchodzi do dziewczynki, daje jej rękawiczki) Masz, proszę, ja mam w domu drugą parę. Tobie bardziej się przydadzą. (zza sceny)
MAMA Jasiu, Jasiu, dziecko drogie! Nareszcie... Gdzie ty się wybrałeś w taki wieczór, syneczku?
JAŚ Mamusiu, ja musiałem znaleźć tę panią, co u nas była, a potem spotkałem Anioła Stróżą - no i poszliśmy razem.
MAMA Boże Święty, co ty opowiadasz? No mówiłam, mówiłam, że będzie chory - pewnie ma gorączkę... O, gdyby nie pani, to pewnie byśmy go nie znaleźli.
JAŚ O, to ta pani, mamo - to ona! Czy możemy ją zaprosić do nas na wigilię?
MAMA No, jeśli pani się zgodzi... Będzie nam naprawdę miło... Wreszcie ktoś usiądzie przy tym pustym zawsze nakryciu - prosimy do nas. Chodźmy, chodźmy...
Scena IV (Mama, Jaś, Staruszka wchodzą do domu)
JAŚ Babciu, babciu, ale zmarzłem, mówię ci i przyprowadziliśmy kogoś na Wigilię.
BABCIA Dobry wieczór, proszę, proszę. Już wszystko gotowe. Czekaliśmy tylko na Jasia. Gdzie ty się, urwisie, podziewałeś?
JAŚ Szukałem nowonarodzonego Jezusa!
BABCIA Ach tak... I co, znalazłeś?
JAŚ Nie bardzo. Anioł nie miał wehikułu czasu, więc nie mogliśmy się przenieść do Betlejem, spotkaliśmy tylko takiego starszego pana, któremu wysypały się zakupy, i ja mu pomogłem, a potem zobaczyłem taką małą dziewczynkę - dałem jej swoje rękawiczki, bo tak się trzęsła, mówię ci! Zaraz potem mama mnie znalazła i nie zdążyłem o nic spytać Anioła Stróża, bo gdzieś zniknął.
BABCIA Wehikuł czasu wcale nie był wam potrzebny. Przecież znalazłeś Jezusa!
JAŚ Jak to? Przecież mówię ci, że tylko ten starszy pan i ta dziewczynka...
BABCIA No i jeszcze ta pani na Wigilię... Przecież od niej się wszystko zaczęło - prawda?
JAŚ No tak! Ale ja dalej nic nie rozumiem.
BABCIA Kochanie, w tę tajemniczą noc szukamy Jezusa w swoich sercach. Przez dobroć, którą okazałeś tym napotkanym ludziom, mały Jezus narodził się w tobie, w twoim serduszku.
JAŚ Ach tak, to teraz wszystko już rozumiem. I anioł, i ten pan - rzeczywiście nie trzeba było przenosić się w czasie. Anioł miał rację, są bardziej nieziemskie metody.
Scena I
(mieszkanie, choinka do przystrojenia)
JAŚ
Rusz się wreszcie Ewa, bo nie zdążysz z tą choinką, zanim mama przyjdzie.
EWA
Nie poganiaj mnie, przecież jest jeszcze dużo czasu.
A ty nie masz nic do roboty?
JAŚ
E, przecież ty jesteś starsza, więc pracujesz - ja nie muszę!
(śmieje się)
EWA
No nie, tego już za wiele. Bombki nie ważą 100 kg, chyba je uniesiesz?
JAŚ
Pewnie, że uniosę, o patrz, ale nie zawieszę tam wysoko...
(wspina się na palcach i rozbija bombkę)
EWA
O nie, porozbijasz wszytkie ozdoby, co ty wyprawiasz? Jak cię zaraz...
JAŚ
Ja nie chciałem!
(siostra za nim biega, słychać pukanie do drzwi)
EWA
Ktoś puka, otwórz!
JAŚ
Ty sobie otwórz.
EWA
Ja dłużej z tobą nie wytrzymam, ostrzegam cię, że zaraz dostaniesz.
(otwiera drzwi, przepychają się)
STARUSZKA
Dzień dobry, poratujcie biedną kobietę kawałkiem chleba albo jakimś grosikiem.
EWA
Nic nie mamy. Jesteśmy sami w domu. Do widzenia!
(zatrzaskuje drzwi)
JAŚ
Dlaczego nic nie dałaś tej pani, może była głodna?
EWA
Tak, tak. Na pewno głodna, a za rogiem kupiłaby sobie troszeczkę alkoholu na rozgrzewkę... Oni wszyscy są głodni...
JAŚ
Ale ty jesteś wstrętna.
EWA
Jasiek, mówię ci, nie przeciągaj struny, bo...
JAŚ
No co, no co...
EWA
Ubieraj choinkę i nie zawracaj mi głowy, ty bezmózgowy, naiwny dzieciaku.
JAŚ
Mądrala się znalazła, wstrętna, zarozumiała jędza. Ja ci pokażę!
BABCIA
Dzieci, co tu się dzieje! Dlaczego tak krzyczycie?
JAŚ
Babciu, ona ciągle mi dokucza. Nie chcę takiej głupiej siostry. Ona wyrzuciła taką biedną panią, która prosiła o jedzenie.
BABCIA
Czy to prawda, Ewuniu? W taki wieczór nikomu nie odmawia się pomocy. Oj dzieci, dzieci - nie wiecie, że w Wigilię nie można się kłócić? Będziecie tak robić przez cały rok. Dzisiaj diabeł robi wszystko, żeby ludzi zezłościć i popsuć im święta. Jeśli ktoś ulegnie, Pan Jezus się dla niego nie narodzi - i co to wtedy za święta?
EWA
Oj babciu, kto tam dzisiaj wierzy w istnienie diabła, nie przesadzaj.
BABCIA
Dla ciebie to śmieszne, ale ta cała noc - to przecież noc cudów, wszystko może się wydarzyć.
EWA
Tak, tak - nawet zwierzęta mówią ludzkim głosem, co?
(ironicznie)
Tylko, że jeeszcze nikt tego nie słyszał.
(śmieje się i całuje babcię)
BABCIA
Oj, ta dzisiejsza młodzież...
(Jaś zostaje sam na scenie)
JAŚ
Głupia koza, w nic nie wierzy i jeszcze z babci się śmieje. Żal mi tej biednej pani... Pewnie była strasznie głodna. A może... No właśnie, idę. Mama ją rozliczy z tego, jak się mną zajmowała.
Wezmę trochę jedzenia z lodówki, jak spotkam tę żebraczkę, to jej dam.
Scena II
(Ewa krząta się po domu, myje podłogę i talerze)
EWA
Jasiek, chodź tu wreszcie, pomóż mi rozłożyć nakrycia na stół. Jasiek - gdzie ten łobuz się podział? Jasiek, bo naprawdę przyłożę ci w tę Wigilię i potem cały rok będziesz obrywał!
(szuka go)
Babciu, nie widziałaś Jasia?
BABCIA
Nie, był tu przecież przed chwilą.
EWA
No właśnie - był, ale go nie ma.
(zauważa brak ubrania)
O nie, zabrał kurtkę - jeszcze tego brakowało. Mama mnie chyba oskubie...
(słychać kroki rodziców)
MAMA
Jesteśmy! O - choinka jeszcze nie ubrana! Ewuniu!
EWA
To była robota Jaśka.
MAMA
A gdzie on jest?
EWA
No, właśnie nie wiem - wyszedł gdzieś...
MAMA
Wyszedł? Siedmioletni chłopiec o tej porze wyszedł? Przecież miałaś go pilnować! O Boże, zaraz kolacja, a mojego dziecka nie ma. Jeszcze mu się coś stanie, wiecie jak teraz niebezpiecznie na ulicach?
TATA
Nie wpadajmy w panikę. Trzeba go poszukać. Ewa, proszę wszystko przygotować, a my z mamą idziemy. Nie przypuszczasz, gdzie mógł się udać?
BABCIA
Ja chyba wiem... Była tu taka starsza kobieta, prosiła o chleb - Ewunia jej nie wpuściła. A Jaś to wrażliwe dziecko, pewnie poszedł jej szukać...
MAMA
Idziemy, prędko! O Boże, na dworze tak zimno, przecież się biedak rozchoruje.
Scena III
(park, ulica)
JAŚ
Gwiazdkę już widać, a ja wciąż nie mogę znaleźć tej pani. Schodziłem już chyba całe miasto. Zimno mi, nogi mnie bolą. W tym parku jeszcze nigdy nie byłem. Spać mi się chce... O, jak te lampki ładnie świecą...
(zasypia, po chwili na scenę wychodzi Anioł Stróż i Staruszka)
ANIOŁ
Wstawaj, Jasiu, bo nam tu zamarzniesz, a długa droga przed nami.
JAŚ
Ojej, mamusiu, duchy! Ratunku!
ANIOŁ
Cicho, nie krzycz - i tak nikt cię nie słyszy!
JAŚ
Kto wy... Kto was... o babciu kochana...
ANIOŁ
No patrzcie, swojego Anioła Stróża nie poznaje! Co wieczór się do mnie modlisz, a nie rozpoznajesz na ulicy.
STARUSZKA
Ale ty niemądry jesteś - przecież on ciebie nigdy nie widział...
ANIOŁ
A tak, tak - jak mi trudno na to ludzkie myślenie się przestawić. No co, co tak zamarłeś chłopczyku, nie bój się.
STARUSZKA
Nie dziw mu się, pierwszy raz anioła widzi, to się dziecko wystraszyło. Już, przeszło ci, Jasiu?
JAŚ
To mój Anioł Stróż? A gdzie ma skrzydła?
ANIOŁ
A co ty myślisz, że my w niebie to się technicznie nie rozwijamy? Dziś już nam skrzydła nie potrzebne.
JAŚ
Dobrze mi babcia mówiła - w tę noc wszystko się może zdarzyć. A pani też jest aniołem?
STARUSZKA
Jeszcze nie. Ja się dopiero uczę tej sztuki, ale kto wie, kto wie, może kiedyś?
(śmieje się)
JAŚ
Gadu, gadu - a co wy tu właściwie robicie, aniołkowie?
STARUSZKA
Mamy pewne zadanie do spełnienia, a ty jesteś nam do tego niezbędny.
JAŚ
Ja? A w czym ja wam mogę pomóc?
ANIOŁ
To raczej my tobie będziemy pomagać.
JAŚ
A w czym?
ANIOŁ
Do Jezusa musimy cię dziś zaprowadzić.
JAŚ
Do Jezusa? A wehikuł czasu macie? Bo inaczej to ja sobie tego nie wyobrażam.
ANIOŁ
Wehikuł nie będzie nam tutaj potrzebny, istnieją bardziej nowoczesne metody. Dość tego, chodźmy, bo nas tu jeszcze czarni aniołowie nakryją, a kręci się ich tu dzisiaj, oj kręci...
JAŚ
Czarni aniołowie?
ANIOŁ
No - diabły, po waszemu, diabełki rogate, rozumiemy się?
JAŚ
Gdzie my właściwie idziemy?
ANIOŁ
A przed siebie...
JAŚ
Jak na Anioła Stróża, to Ty wcale miły nie jesteś. A gdzie jest ta biedna pani?
ANIOŁ
Ma do spełnienia swoją część zadania. Nie martw się, jeszcze się spotkacie.
(idzie starszy pan z laską i pełną zakupów siatką; biegnie grupka dzieci i potrąca go, wysypując zakupy)
JAŚ
Ojej, popatrz! Co oni zrobili?
(podbiega do starszego pana i pomaga mu zbierać rzeczy)
Pomogę panu!
(podaje laskę i okulary)
Gdzie pan mieszka? Zaniosę panu te ciężkie zakupy.
PAN
Co to za rozbój dzisiaj panuje, kochaneczku. Nawet w wigilię nie można przejść spokojnie po ulicach. Kiedyś tego nie było. Ludzie bardziej się szanowali, rozmawiali ze sobą, odwiedzali się, a teraz? Telewizor, komputer, Bóg wie, co jeszcze! Oj, źle się dzieje, źle, dokąd ten świat zmierza...
Ale ty miły jesteś, dziękuję za pomoc. To tutaj mieszkam. Może wejdziesz?
JAŚ
Nie, nie, dziękuję panu. Muszę iść! Mam ważną sprawę do załatwienia, może innym razem... Dobranoc. Wesołych Świąt.
ANIOŁ
No, no - dobrze się spisałeś!
JAŚ
Pewnie, a co myślałeś, że jestem bez serca?
ANIOŁ
E, nie, nie - to, że masz serce, bardzo mnie cieszy i nie tylko mnie, zapewniam cię.
JAŚ
Ojej, zobacz tę dziewczynkę, tam koło tego sklepu. Ale musi jej być zimno. Trzęsie się cała i przestępuje z nogi na nogę. A jakie ma sine ręce?
(podchodzi do dziewczynki, daje jej rękawiczki)
Masz, proszę, ja mam w domu drugą parę. Tobie bardziej się przydadzą.
(zza sceny)
MAMA
Jasiu, Jasiu, dziecko drogie! Nareszcie... Gdzie ty się wybrałeś w taki wieczór, syneczku?
JAŚ
Mamusiu, ja musiałem znaleźć tę panią, co u nas była, a potem spotkałem Anioła Stróżą - no i poszliśmy razem.
MAMA
Boże Święty, co ty opowiadasz? No mówiłam, mówiłam, że będzie chory - pewnie ma gorączkę... O, gdyby nie pani, to pewnie byśmy go nie znaleźli.
JAŚ
O, to ta pani, mamo - to ona! Czy możemy ją zaprosić do nas na wigilię?
MAMA
No, jeśli pani się zgodzi... Będzie nam naprawdę miło... Wreszcie ktoś usiądzie przy tym pustym zawsze nakryciu - prosimy do nas. Chodźmy, chodźmy...
Scena IV
(Mama, Jaś, Staruszka wchodzą do domu)
JAŚ
Babciu, babciu, ale zmarzłem, mówię ci i przyprowadziliśmy kogoś na Wigilię.
BABCIA
Dobry wieczór, proszę, proszę. Już wszystko gotowe. Czekaliśmy tylko na Jasia. Gdzie ty się, urwisie, podziewałeś?
JAŚ
Szukałem nowonarodzonego Jezusa!
BABCIA
Ach tak... I co, znalazłeś?
JAŚ
Nie bardzo. Anioł nie miał wehikułu czasu, więc nie mogliśmy się przenieść do Betlejem, spotkaliśmy tylko takiego starszego pana, któremu wysypały się zakupy, i ja mu pomogłem, a potem zobaczyłem taką małą dziewczynkę - dałem jej swoje rękawiczki, bo tak się trzęsła, mówię ci! Zaraz potem mama mnie znalazła i nie zdążyłem o nic spytać Anioła Stróża, bo gdzieś zniknął.
BABCIA
Wehikuł czasu wcale nie był wam potrzebny. Przecież znalazłeś Jezusa!
JAŚ
Jak to? Przecież mówię ci, że tylko ten starszy pan i ta dziewczynka...
BABCIA
No i jeszcze ta pani na Wigilię... Przecież od niej się wszystko zaczęło - prawda?
JAŚ
No tak! Ale ja dalej nic nie rozumiem.
BABCIA
Kochanie, w tę tajemniczą noc szukamy Jezusa w swoich sercach. Przez dobroć, którą okazałeś tym napotkanym ludziom, mały Jezus narodził się w tobie, w twoim serduszku.
JAŚ
Ach tak, to teraz wszystko już rozumiem. I anioł, i ten pan - rzeczywiście nie trzeba było przenosić się w czasie. Anioł miał rację, są bardziej nieziemskie metody.
Może trochę więcej osób .