Napisz opowiadnanie grozy( o duchach ). Pamiętaj o trzech akapitach. Dbaj o poprawność ortograficzną...
Mam takie małe ALE... Bardzo lubię serial "KOŚCI" i chciałabym, żeby napisane było, że tam występują główni bohaterowie tego serialu, czyli Booth i Breenen. A i... akcja rozgrywa się na zamku LUBOMIRSKICH W NOWYM WIŚNICZU. Oczywiście NIE MUSI to koniecznie być w opowiadaniu. Proszę o dialog z duchem...
xD Wiem, że mam WIELKIEE wymagania, dlatego daję 45 pt.
PROSZĘ NIE PISAĆ GŁUPICH ODPOWIEDZI, bo od razu blokuję!
buahahahaxd
---***Minione wakacje Breenen zamierzała spędzić w NOWYM WIŚNICZU, zatrzymała się więc u ciotki Booth mieszkającej na skraju miasta, niedaleko zamku Lubomirskich. Każdego dnia pomagała starszej kobiecie w pracach domowych a wieczorami opowiadały sobie przeróżne historie. ---***Pewnego popołudnia jak codziennie usiadły przy gorącej herbacie na terasie. Pani Leokadia [zmienisz sobie] zaczęła opowiadać Breenen o zamku, w którym przed ponad stu laty mieszkało królewskie małżeństwo z nastoletnią córką. Dziewczyna w wieku siedemnastu lat w dziwnych okolicznościach popełniła samobójstwo bądź została zamordowana. A teraz po ponad stu latach jej duch straszy ludzi. Breenen wysłuchała mrocznej opowieści i błyskawicznie wybiegła przed dom. Wyjęła telefon i zadzwoniła do swojego partnera Booth-a. Zaspany mężczyzna odebrał telefon. -Słucham? Breenen? O co chodzi? -Cześć Booth... mamy zagadkę do rozwiązania, możesz przyjechać?-zapytała kobieta. Booth nie zaprzeczył. Odpowiedział tylko, że skontaktuje się z nią jak będzie znał szczegóły swojego przyjazdu. Pożegnali się. Kobieta czekała dwa dni, aż kolega odezwał się, że tego dnia będzie w Nowym Wiśniczu. Przyjechał po południu, około godziny 15:00, Breenen opowiedziała mu wszystko. Mężczyzna był trochę zdziwiony i położył się aby odpocząć. W nocy obudziła go koleżanka z pracy. zaproponowała aby poszli na spacer. Booth nie miał rozeznania w terenie więc nie wiedział do kąt prowadzi go Breenen. Kobieta wzięła ze sobą latarkę i telefon. Na wszelki wypadek i podążała do zamku Lubomirskich.Droga minęła niezmiernie szybko. Gdy stanęli przed ogromnym zamkiem, w ciemnościach słyszeli cichy szelest liści, podmuchy wiatru rozgarniały jej pofalowane włosy. Mężczyzna nie odzywał się i można byłoby powiedzieć, że go niema gdyby Breenan nie czuła jego oddechu na szyi.Podeszła do drzwi. Zazwyczaj gdy odwiedzała to miejsce w ciągu dnia były zamknięte lecz teraz były uchylone. Breenen otworzyła je szeroko i wyjęła z kieszeni latarkę. W hallu było ciemno i pusto.Na ścianie wisiał jedynie jeden obraz. Oboje spojrzeli na malowidło i usłyszeli szmer. Usłyszeli głos młodej kobiety bądź nastolatki: -Czego tu szukacie? -Chcieliśmy... ale kim jesteś?-zapytała Breenen -Kim wy jesteście? -To może ja nas przedstawię, nazywam się Booth a to Breenen, jesteśmy...... (komisarzami czy czym tam oni są)-odpowiedział mężczyzna. Kobieta skarciła go wzrokiem. Rozejrzeli się, nikogo nie było widać. -Czego tu szukacie?-zapytał po raz kolejny tajemniczy głos -Chcieliśmy wyjaśnić zagadkę tajemniczej śmierci córki pary królewskiej-wyjaśniła Breenen. Wcześniej miała plan by grać na zwłokę, ale teraz gdy Booth wszystko wygadał musiała to kontynuować. -A więc... ja jestem ich córką! Byłam! Nie żyję przecież od 117 lat. Zabiłam się ponieważ miałam wspaniałe życie w którym nie miałam ani chwili wolności. Przytłaczało mnie to bycie królewną. Wypiłam truciznę. I umarłam. A teraz moja dusza błądzi po świecie żywych i umarłych, nie mogąc znaleźć swego miejsca.- kontynuował głos. Kobieta była przerażona, ścisnęła kolegę za rękę. -Powiedziałam wam co miałam do powiedzenia a teraz dajcie mi już odejść!-rozkazał duch królewny. Coś błysnęło przed nimi. Postać młodej kobiety przebiegła im przed oczyma. Przestraszeni wrócili do domu. Rankiem nic nie pamiętali. Czy to był okropny sen, czy prawda? ---***Jedno jest pewne: Breenen i Booth nie zapomną tajemniczej historii z wakacji w Nowym Wiśniczu u ciotki mężczyzny.
[może to być mało straszne i ci się nie podobać, ale możesz sobie pozmieniać wątki] :)
---***Pewnego popołudnia jak codziennie usiadły przy gorącej herbacie na terasie. Pani Leokadia [zmienisz sobie] zaczęła opowiadać Breenen o zamku, w którym przed ponad stu laty mieszkało królewskie małżeństwo z nastoletnią córką. Dziewczyna w wieku siedemnastu lat w dziwnych okolicznościach popełniła samobójstwo bądź została zamordowana. A teraz po ponad stu latach jej duch straszy ludzi. Breenen wysłuchała mrocznej opowieści i błyskawicznie wybiegła przed dom. Wyjęła telefon i zadzwoniła do swojego partnera Booth-a. Zaspany mężczyzna odebrał telefon. -Słucham? Breenen? O co chodzi?
-Cześć Booth... mamy zagadkę do rozwiązania, możesz przyjechać?-zapytała kobieta. Booth nie zaprzeczył. Odpowiedział tylko, że skontaktuje się z nią jak będzie znał szczegóły swojego przyjazdu. Pożegnali się. Kobieta czekała dwa dni, aż kolega odezwał się, że tego dnia będzie w Nowym Wiśniczu. Przyjechał po południu, około godziny 15:00, Breenen opowiedziała mu wszystko. Mężczyzna był trochę zdziwiony i położył się aby odpocząć. W nocy obudziła go koleżanka z pracy. zaproponowała aby poszli na spacer. Booth nie miał rozeznania w terenie więc nie wiedział do kąt prowadzi go Breenen. Kobieta wzięła ze sobą latarkę i telefon. Na wszelki wypadek i podążała do zamku Lubomirskich.Droga minęła niezmiernie szybko. Gdy stanęli przed ogromnym zamkiem, w ciemnościach słyszeli cichy szelest liści, podmuchy wiatru rozgarniały jej pofalowane włosy. Mężczyzna nie odzywał się i można byłoby powiedzieć, że go niema gdyby Breenan nie czuła jego oddechu na szyi.Podeszła do drzwi. Zazwyczaj gdy odwiedzała to miejsce w ciągu dnia były zamknięte lecz teraz były uchylone. Breenen otworzyła je szeroko i wyjęła z kieszeni latarkę. W hallu było ciemno i pusto.Na ścianie wisiał jedynie jeden obraz. Oboje spojrzeli na malowidło i usłyszeli szmer. Usłyszeli głos młodej kobiety bądź nastolatki:
-Czego tu szukacie?
-Chcieliśmy... ale kim jesteś?-zapytała Breenen
-Kim wy jesteście?
-To może ja nas przedstawię, nazywam się Booth a to Breenen, jesteśmy...... (komisarzami czy czym tam oni są)-odpowiedział mężczyzna. Kobieta skarciła go wzrokiem. Rozejrzeli się, nikogo nie było widać.
-Czego tu szukacie?-zapytał po raz kolejny tajemniczy głos
-Chcieliśmy wyjaśnić zagadkę tajemniczej śmierci córki pary królewskiej-wyjaśniła Breenen. Wcześniej miała plan by grać na zwłokę, ale teraz gdy Booth wszystko wygadał musiała to kontynuować.
-A więc... ja jestem ich córką! Byłam! Nie żyję przecież od 117 lat. Zabiłam się ponieważ miałam wspaniałe życie w którym nie miałam ani chwili wolności. Przytłaczało mnie to bycie królewną. Wypiłam truciznę. I umarłam. A teraz moja dusza błądzi po świecie żywych i umarłych, nie mogąc znaleźć swego miejsca.- kontynuował głos. Kobieta była przerażona, ścisnęła kolegę za rękę.
-Powiedziałam wam co miałam do powiedzenia a teraz dajcie mi już odejść!-rozkazał duch królewny. Coś błysnęło przed nimi. Postać młodej kobiety przebiegła im przed oczyma. Przestraszeni wrócili do domu. Rankiem nic nie pamiętali. Czy to był okropny sen, czy prawda?
---***Jedno jest pewne: Breenen i Booth nie zapomną tajemniczej historii z wakacji w Nowym Wiśniczu u ciotki mężczyzny.
[może to być mało straszne i ci się nie podobać, ale możesz sobie pozmieniać wątki] :)