Napisz opowiadenie o jakimś dniu. W opowiadaniu postacie mają mieć jakieś moce parapsychicne. Może być trochę fantastyczne.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Niby zwykły dzień.
Pewnej majowej soboty ja i moja paczka przyjaciół nudziliśmy się w sadzie. Była godzina 1000, więc wpadłam na pomysł abyśmy wybrali się na piknik. Każdy z nas miał rower albo deskorolkę lub rolki. Przygotowaliśmy kanapki, chipsy, żelki, napoje i ruszyliśmy w drogę.
Moja paczka przyjaciół była dziwna, wyjątkowa. Część z nas miała moce parapsychiczne. Ja miałam przeczucia co się może wydarzyć, Kamil domyślał się co inni myślą, Natalia wiedziała co kto w danej chwili czuje, Sylwia potrafiła określić więź uczuciową między ludźmi, Milena była niezłym detektywem. Kuba to się po prostu dobrze bił. Nie przeszkadzało mu, że nie jest jakoś specjalnie uzdolniony. Z Sylwią i Mileną czasem się nie dogadywałam, ale mimo to się przyjaźniłyśmy. Kuba, Kamil i ja jesteśmy rodziną. Są moimi kuzynami.
Gdy dotarliśmy na miejsce słońce pięknie świeciło. Chłopcy rozłożyli koc.
- Mogłabym tu mieszkać a wy? Jest nawet jeziorko! I zamek na wzgórzu! Ciekawe czy ktoś tam mieszka? – Byłam rozentuzjazmowana.
- Wziął ktoś strój kąpielowy? Ja mam! – Zapytał się nas Kuba. Miał wyraźną ochotę popływać w jeziorku.
- Jak dobrze nas znasz? – Zapytała Sylwia.
-Oczywiście, że wszyscy mamy. Chyba jesteśmy przygotowani na wszystko. – Zaśmiałam się.
- Ej, a gdzie się przebierzemy? – Zapytała Milena. No faktycznie.
- Za krzakiem! – Powiedziała Natalia. Szybko się przebraliśmy i wskoczyliśmy do wody. Wygłupialiśmy się, co nie miara.
- Ja już z wodzy wychodzę. – Intuicja mówiła mi, że będzie burza. Gdy ja się przebrałam reszta wychodziła z wody.
- Dobra chodźcie zmywamy się. Chmury się zbierają. – Powiedział Kamil. Wszyscy zebraliśmy się w 5 minut. Gdy jechaliśmy w stronę naszej wsi mocno się rozpadało.
-Chodźcie szybko do zamku.- Krzyknęłam. Wszyscy pobiegliśmy do zamku.
Gdy do niego weszliśmy nagle wszystkie światła się zapaliły. Moja intuicja nie chciała mi nic podpowiedzieć. Znajdowaliśmy się w dużym korytarzu z wieloma portretami na ścianach i wielkimi schodami naprzeciwko nas.
- To, co teraz robimy? Trochę tu strasznie. Kaśka masz jakiś pomysł? – Zapytała się Sylwia.
- Oczywiście, że mam! Rozdzielimy się na dwie grupy: Ja, Natalia i Kuba w jednej, a wy w drugiej. Następnie my będziemy sprawdzać górę, a wy parter. Jest godzina 1300. Spotykamy się tu za dwie godziny. A jak coś znajdziemy gwiżdżemy. Zrozumiano? – Opowiedziałam im mój plan. Wszyscy się zgodzili. Specjalnie wybrałam do mnie Kubę i Natalie, bo oni mnie najbardziej rozumieją, te moje przeczucia.
- Miałaś przeczucie o deszczu? – Zapytał się Kuba.
- O burzy dokładniej. –Powiedziałam to i zagrzmiało.
-To gdzie idziemy?- Zapytała się Natalia.
-W prawo. Mam przeczucie, że po lewej coś znajdziemy. Sprawdzajmy każde drzwi.- Powiedziałam. Ach, ja i te moje przeczucie. I poszliśmy. Wszystkie drzwi były otwarte, a w komnatach nie było nic ciekawego. Postanowiliśmy pójść na lewą stronę. Tam było podobnie. Tylko jedne drzwi były zamknięte.
- Mam gwizdać?- Zapytał się Kuba.
- Jeszcze się pytasz?
- Dobra, już gwiżdżę- i zagwizdał.
Sylwia, Kamil i Milena przybiegli do nas w pięć minut.
-, Co jest?- Wysapał Kamil.
-Za tymi drzwiami musi coś być- powiedziała Natalia.
-Ale są zamknięte. – Dodałam.
- I tylko, dlatego, że drzwi są zamknięte gwizdaliście?- Zapytała Milena.
- Tak. Dokładniej po to, aby sprawdzić, co jest za nimi, bo inne było otwarte. Może uda się nam je wywarzyć? – Wyjaśniłam.
-Okej. Na trzy? Raz… Dwa… Trzy… - i udało się je wywarzyć.
- Czy tylko mi się wydaje, że jesteśmy w gabinecie jakiegoś stukniętego doktora, co próbuje stworzyć nową formę życia? – Zapytała się Sylwia.
-Moje przeczucia mówią, że nie tu nikogo takiego.- Powiedziałam
- A może być w tej szafce?- Zapytał Kamil.
- Nie wiem. – Odpowiedzieliśmy chórem.
- No to, co otwieramy? – Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- Jasne.
Gdy otworzyliśmy drzwi ukazał nam się śliczny chłopczyk o jaskrawo- czerwonych oczach.
- Radzę wiać! – Krzyknęłam.
- Dlaczego?
- Może zwariowałam, ale może być nieśmiertelne dziecię, czyli małe dziecko przemienione w wampira. Co potrafi wymordować pół wioski, a skoro ono tu jest to musi być ktoś, kto je stworzył, więc radzę wiać.- Wytłumaczyłam im., Ale za nim skończyłam mówić pojawił się za mną wampir. Miał na szczęście miodowe tęczówki. Nie mógł z nas krwi wyssać.
- A nie mówiłam? – Mruknęłam.
- Jesteś bardzo inteligenta i intrygująca. Zwłaszcza ta twoja intuicja. Bylibyście świetnymi wampirami. Co na to powiedziecie? – Zapytał się nas wampir.
- Bardzo kusząca oferta, ale może pan poczekać aż skończymy 19 lat? – Zapytałam.
- Oczywiście. A teraz możecie iść. – nadwymiar kulturalny wampir. Zaczęliśmy wychodzić
- Naprawdę intrygujący ludzie. Muszę trochę poczekać, żeby ich mieć. Ale to tylko 6 lat. Wytrzymam.- usłyszałam jak wychodziłam.
Staliśmy przy drzwiach. Słońce już świeciło, było fajnie i ciepło. Nagle poczułam coś zimnego na ramieniu. Odwróciłam się gwałtownie.
- A to pan. Czy coś zapomnieliśmy? – zapytałam się kulturalnie. Moi znajomi spojrzeli na mnie jakbym spadła z księżyca.
- Nie, tylko chciałem powiedzieć, że możecie przychodzić do mojego zamku. – powiedział wampir.
- Dobrze. Postaramy się często wpadać, proszę pana. Mam nadzieję, że to dziecko nas nie zabije – Moim przyjaciołom chyba język utknął im w gardle. Zazwyczaj byli pyskaci, rozgadani, a teraz ja musiałam wszystko gadać.
Lubię Sagę „Zmierzch”, więc znam naturę wilkołaków i wampirów. Natalia też lubi ,,Zmierzch”, ale nie czytała książek. Moim zdaniem książki są lepsze niż ekranizacje, chodź nie umiem sobie wyobraź przystojniejszego Jacoba niż jest w filmie. Właśnie oto najczęściej się sprzeczam z Mileną i Sylwią.
- Spokojne wybrałem bardzo inteligentne dziecko, więc możecie się zdziwić. Po za tym mówcie mi Emmet. – przedstawił się.
- Ja jestem Kasia, ta blondyna to Milena, ten wysoki to Kuba, ta wysoka to Natalia, ta brunetka to Sylwia, a ten brunet to Kamil. – przedstawiłam wszystkich. Gdy wymieniałam ich imiona drgnęli.
- Jak przyjdziecie opowiem wam o wampirach i ich życiu i diecie.- powiedział Emmet.
- Spoko. My już pojedziemy. Dowidzenia! – pożegnałam się.
Jechaliśmy dłuższą chwile w milczeniu.
- To było dziwne no nie? – zapytałam się ich.
- No. Szczerze mówiąc podziwiam ciebie. Jesteś młodsza, ale niesamowita. – powiedział Kuba.
- No to fajnie. Ale mam nadzieję, że Emmet weźmie poczeka aż wszyscy skończymy te 19 lat. – stwierdziłam.
- Tak, przez nie cały miesiąc wszyscy będziemy mieć te 19lat. – zaśmiał się Kamil. Zmierzwiłam mu włosy. Był ode mnie trochę starszy, ale jest od niego wyższa.
- Jeju, jak ja jestem zmęczona- powiedziała Sylwia.
- Weź ty to za chwilę masz drogę i skręcasz, a my musimy jeszcze trochę jechać. Nara- powiedziałam, a Sylwia wjeżdżała w swoją ulicę. Jechaliśmy tak dalej stopniowo zostaliśmy tylko ja i moi kuzyni. Była 2000.
- Nie wiem jak wam ale mi czas leciał szybko. A wam? – zapytałam.
- A mi się dłużyło- powiedział Kamil.
- A mi czas leciał normalnie.- stwierdził Kuba.
-Mimo, że jestem strasznie zmęczona jeszcze bym sobie w nogę pograła, a wy?- powiedziałam.
- Nie, już nie! - zaprotestowali.
- To jutro urodziny babci Jadzi, a w poniedziałek wyjeżdżamy. – powiedział Kuba.
- Nom, niestety. – odpowiedziałam.
- Ej, a miałaś coś zadane? – zapytał się Kuba.
- Odrobiłam.
- Kiedy?
-Gdy pojechaliście do babci.
-Nie było nas pół godziny.
- No i co z tego?
- Jak pokazywałaś miałaś sporo zadane!
- Sporo! Napisać list i dwie strony z geometrii oraz odezwę z historii. Kurcze, zrobiłam w 20 minut.
- To pokaż.- tak wyglądał ten dialog.
Poszliśmy do mojego pokoju.
- Ostrzegam, ten list jest tak przesłodzony, że idzie się zwymiotować! – powiedziałam.
- A na jaki temat? – zapytał się Kamil.
- List Adasia Cisowskiego do panny Wandy. W liście trzeba było w delikatny sposób wyznać jego miłość do Wandy.
-Daj ten zeszyt. – powiedział Kuba
- Masz.
Zaczął czytać:
„ Koniec świata dn. 03.09.1936r.
Droga Wando!
Jak obiecałem piszę do Ciebie list. Zebrałem w sobie odwagę, aby Tobie coś wyznać.
Gdy pierwszy raz ujrzałem Twe oczy fiołkowe błękitne niebo przybrało odcień fiołków. Wszystko, naprawdę wszystko było weselsze. Świat tryskał po prostu radością. Patrzyłem w twe fiołkowe oczy i najjaśniejszy grom z jasnego nieba we mnie strzelił, sufit się otworzył wraz z niebem, a anioły śpiewały o najszczęśliwszym ludzkim sercu. Moc fiołkowych oczu poraziła mnie swym… swym pięknem, wdarły się do mego serca wraz z ich śliczną właścicielką. Pokochałem Cię od pierwszego wejrzenia. W dwóch słowach mogę to ująć: Kocham Cię!
Właśnie to wyznanie chodziło za mną całe wakacje. Mam nadzieję, że Ty też mnie kochasz.
Kochający
Adam ”
- I jak? – zapytałam się.
- Masz rację idzie się porzygać, ale za to ładnie napisałaś – powiedział Kuba i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- E tam, normalny list. – powiedział Kamil. On był najspokojniejszy.
- Oj, coś czuję, że babcia Jadzia będzie jutro gadać głupoty.- powiedziałam.
- Skąd wiesz? Znowu przeczucia? – zapytali się.
- Nie, po prostu znam babcię lepiej od was. – zaczęliśmy się śmiać.
Ten dzień nam się podobał, mimo że był trochę dziwny.