Napisz opowiadanie..
Wyobraź sobie,że jesteś rozbitkiem na bezludnej wyspie.
Początek zadania ma się zaczynać tak :
"Gdy leciałam samolotem nad (..wymyślcie coś..) rozbił się samolot w którym byłam.Udało mi się przeżyć.Rozbiłam się nie daleko (..wymyślcie coś..).
Bardzo proszę o pomoc!.Z góry dzięki ;**
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Gdy leciałam samolotem nad Oceanem, przypadkiem pod nim była malutka wysepka, w pewnym momencie w tajemniczych okolicnościach jeden z silników samolotu, zbzikował i się podpalił. Odrazu po tym samolot zaczął pikować w dół.
Nie wiedziałam co o tym myśleć i co robić więc zaczęłam się modlić podczas gdy stjułardesy starały się uspokoić pasarzerów. Po 5 min. zdałam sobie sprawę, że Pan Bóg usłuchał moje błagania. znalazłam się na tej maleńkiej wysepce która była
3 razy mniejsza od Warszawy. Pierwsze o co się zamartwiałam to to czy ktośjeszcze przeżył i czy jest na tym odludziu woda i jedzenie i przede wszystkim
RATUNEK. Z moich poszukiwań wynikło, że na tej wyspie są zapasy wody i jedzenia, ale nie ma ludzi ani ratunku. Towarzystwa dotrzymywał mi tylko Dog świętej pamięci kapitana samolotu. Byłam na wyspie tydzień i chodź rozmawiałam z psem, którego nazwałam Rocki tak jak gdyby mógł mi pomóc i wiedział, że jesteśmy w tarapatach. Przez 7 dni zachowywał się dziwnie bo tak jakby coś wyniuchał, ale ja miałam większy problem, amieowicie tą wyspę która była tak mała, że prawie nabawiłam sie na niej klaustrofobii. Wreszcie 8 dnia męki na wyspę wiatr przywiał gazetę w której była opisana ta katastrofa samolotu i, że poszukują mnie, bo wiedza, że tylko ja nie zginęłam. Gdy to przeczytałam omal nie zemdlałam ze szczęścia tak jak i z tego samego powody prawie nie wyściskałam na śmierć Rockiego. Byłam taka szczęśliwa, że wreszcie dałam się zaciągnąć w te krzaki gdzie piesek niuchał przez 7 dni. Po wejściu w krzaki szczęka mi opadła na pół metra w dół. tam był stary samolot (taki mały, niewiele większy od paralotni) weszłam do niego napchałam w niego jedzenia i fruuuuuuuuuuu. Pewnie się dziwicie jak ja mogłam lecieć tą kupą złomu, to jest jak gra komputerowa lub w salonie gier. Mniejsza z tym po prostu nie miałam problemów, poza tym w połowie drogi zciągnął nas do domu i do rodziców, a ja zostałam bohaterką, bo okazało sę, że tan pies to rasowy czempion, a kto go uratował właśnie ja.
czempion - nie wim jak to się pisze
stjułardesa - nie wim jak to się pisze
pikować - spadać, lądować w dół
Mam nadzieję, że pomogłam, starałm się najbardziej jak mogłam :) :) :)