Po zeszłorocznej wizytacji duchów Scroodge zaczął obchodzić wigilię i pomagać potrzebującym. Każda osoba , która go znała zastanawiała się skąd ta nagła przemiana czyżby komornik mu groził , że jeśli nie będzie obchodzić bożego narodzenia to będzie płacić wyższe podatki ? Wydawać się to może dziwne , że stary Ebenezer ślizga się z górki na sankach razem z dziećmi jak wyrośnięte dziecko.
- Stary łeb a głupi ! -Wydarła się na niego gosposia Anabell . – Z jakiej racji w taki mróz nie nosi pan czapki !
- Ogrzewa mnie świąteczny nastrój droga Pani . Jutro Wigilia czas rodzinnego ciepła i radości .
- Lecz świąteczny nastrój pana przed mrozem nie ochroni - Wytykała gosposia .
Po krótkiej wymianie zdań na temat pilnowania się i noszenia czapek w zimę Ebenezer wyszedł do pracy .Dzień był piękny padał śnieg słońce przyjemnie świeciło wokół dzieci lepiły bałwana i zjeżdżały na sankach . Stary Scrodg’e podążał ich śladem i uczepiony wozu ślizgał się aż do samego kantorka .
-Wesołych Świąt Panie Cratchit – Krzykną Scrodg‘e wchodząc do swojego kantorka.
- Wesołych Swiąt – Odpowiedział Pan Cratchit.
- Zastanawiałem się dziś rano … - Zaczął Scrodg’e -Czy nie chciałby Pan zaszczycić mnie jutro swoją obecnością razem z rodziną oczywiście na kolacji wigilijnej ?
- Oczywiście chętnie na , którą godzinę możemy się wstawić ? – Zapytał Bob .
- Na szesnastą byłoby idealnie- odparł Scrodg’e
- Świetnie panie Scrodg’e ! – Odpowiedział uradowany i jednocześnie zdziwiony .
* * *
Na ulicach Londynu zapadł zmrok jedynym światłem były liczne latarnie i światła dobiegające z okien mieszkańców kamienic .- Do widzenia Panie Scrodg’e
- WESOŁYCH ŚWIĄT ! – Ebenezer rykną tak głośno ,że wszystkie gołębie z najbliższej odległości odleciały . Gdy Pan kraczit opuścił kantorek Scrodg’e usłyszał krzyk lecz nie taki zwykły krzyk tylko krzyk udręki połączony rozbawieniem . Scrodg’e podniósł się z krzesła i zobaczył swojego starego przyjaciela Marley’a , który już od ośmiu lat był martwy .Wyglądał tak samo jak w trakcie ich poprzedniego jak i pierwszego spotkania w takiej dość nietypowej formie . Witaj duchu Marley’a – odparł roztrzęsiony Scrodg’e .
- Przybyłem tu aż z zaświatów wraz z moimy przyjaciółmi – Widmo wskazało na okno .
Scrodg’e powoli się odwrócił rok temu już tyle widział więc teraz już nic go nie zaskoczy jednak się pomylił. Odwróciwszy się ujrzał ulice pełną widm z łańcuchami widma ryczały przeraźliwie tak jak jelenie na rykowisku obijając się o inne widma bezczynnie wnikając w ściany kamienic .
- Czego chcesz ? – Wycedził Scrodg’e .
-Przybyłem Ci pogratulować twojej przemiany .
Dziękuje- Odpowiedział zmieszany Scrodg’e .
Wesołych Świąt stary przyjacielu – Powiedziało widmo i znikło .
Scrodg’e przetarł oczy jakby miał zwidy obróciwszy się w stronę okna zobaczył tylko mocną mgłę . Chyba jestem zmęczony muszę iść do domu już jest siedemnasta – Mówił sam do siebie . Pozbierał papiery ułożył w równą kupkę na biurku i opuścił kantorek . W drodze do domu rozmyślał o tym zdarzeniu. Lecz gdy przechodził obok piekarni czując zapach pieczonej kaczki myślał już tylko o jutrzejszym dniu . Scrodg’e zatrzymał się na rozstaju dróg .Ostatecznie skręcił w lewo .Droga prowadziła do jego siostrzeńca .Po dotarciu do domu swojego siostrzeńca Scrodg’e zapukał da drzwi otworzyła żona siostrzeńca jak zwykle w ubrana była w elegancką zieloną suknie włosy miała spięte w ciasny kok .
- Wesołych Świąt wuju – Powitała go od wejścia.
- Wesołych Świąt – Odpowiedział wesoło .
- Może wejdziesz ? – Zapytała kobieta .
- Chętnie lecz nie mam za dużo czasu. Przyszedłem aby zaprosić was na jutrzejszą kolacje wigilijną w mojej posiadłości .
- To cudownie – Odpowiedziała . Chętnie się zjawimy .
- Wybornie . Wesołych świąt !
-WESOŁYCH ŚWIĄT WUJU ! – Kobieta musiała aż krzyknąć bo stary Ebenezer wybiegł z ich posiadłości tak szybko że ,aż się za nim kurzyło. Scrodg’e uradowany z mile spędzonego dnia pracy oraz udanego namówienia swoich najbliższych na wizytacje w jego domu na kolację, zegar wybił osiemnastą gdy Scrodg’e wszedł do swojego domu . Udał się pospiesznie na górę do swojej sypialni założył piżamę poprawił szlafmycę i udał się spać zasną szybko jak nigdy od czasu ostatniej wizyty trzech duchów. Nazajutrz Scrodg’e zwlókł się z łózka tak powoli jak mucha w smole był jeszcze jedną nogą w swoim łóżku . podszedł do okna zobaczył dzieci obrzucające się śnieżkami gdzieś w oddali dwie dziewczynki lepiły bałwana a w powietrzu unosił się zapach pieczonej kaczki . Nie wiadomo dlaczego ale Scrodg’e nie potrafił sobie przypomnieć z czego tak bardzo cieszył się wczoraj . W końcu gdy skończył się wpatrywać w okno podszedł do kalendarza.
- Mmmm….Czwartek, czwartek ,czwart…Aha czwartek 24 grudnia dziś jest wigilia jakże mógłbym zapomnieć ! Narzucił na siebie płaszcz i założył spodnie. Zbiegł po schodach ciesząc się jak małe dziecko .
- Witam pana Scrodg’a . Kawki ?
- Oczywiście . Idę właśnie odebrać kaczkę z piekarni właściwie aż trzy kaczki . Będziemy mieli dziś dużo gości .
- Trzy kaczki czy ktoś oprócz pana siostrzeńca jego żony oraz państwa Cratchitów ma dziś przyjść ?
- Nie trzecią kaczkę zamówiłem dla pani- Odparł zadowolony Scrodg’e .
- Dziękuję Panu bardzo lecz czy to nie za dużo ? -Zapytała Anabell
- Ależ skąd to żaden problem .No tak trzeba lecieć już jedenasta zaraz pod piekarnią zrobi się duży ogonek .Gdy wyszedł na ulicę wyczuć dało się świąteczny nastrój u wszystkich : kolędnicy śpiewali kolędy, dzieci się bawiły i było naprawdę wesoło.
- Och cudownie – Pochwalił kolędników Scrodg’e wrzucając do puszki z datkami 20 funtów .Scrodg’e tanecznym krokiem zbliżał się do piekarni . Wybiła jedenasta i tak jak Scrodg’e przypuszczał pod piekarnią stało już dosyć sporo ludzi .
- Przepraszam ,kto z Państwa jest ostatni ? – Zapytał uśmiechając się szeroko do obecnych tam ludzi.
- Ja – Odpowiedziała starsza kobieta. Ubrana była dość ubogo nosiła dosyć już stary wydarty płaszcz i zielony zmechacony kapelusz z gołębim piórem przymocowany różową wstążką.
- Dziękuje bardzo – Odparł Ebenezer stając za kobietą .Wszyscy się niecierpliwili wydawać by się mogło ,że ogonek w gule się nie przesuwał tak jakby kolejka stała w miejscu . Zegar wybił dwunastą kolejka za bardzo się nie ruszyła.
- Jak tak dalej nie pójdzie to nie zdążę na wigilię - Pomyślał Scrodg’e . Wychylił głowę poza kolejkę aby sprawdzić tak na zdrowy rozum ile jeszcze będzie czekał .Nie było widać nawet piekarni w oczy rzucały się tylko ludzkie głowy raz po raz wychylające się aby ocenić sytuację .
- Przepraszam jak długo Pan już czeka ?- Zapytał pewien tęgi mężczyzna w długim czarnym płaszczu .
-Tak z dwie godziny -Odpowiedział zmęczonym tonem Scrodg’e lecz mimo zmęczenia jako jedyny uśmiechał się w tej kolejce. Minęła kolejna godzina i już dało się odczuć tępo przesuwania się kolejki zanim Scrodg’e się zdążył uśmiechnąć do małego chłopca ,który obrzucił go śnieżką już stał przy okienku do odbioru gęsi .
- Naprawdę pięknie pachnie – Pochwalił sprzedawczynię a ta uśmiechnęła się do niego .
- To będzie pięćdziesiąt funtów – Powiedziała uśmiechając się szeroko. Scrodg’e odwzajemnił uśmiech po czym wyją z swojego portfela pięćdziesiąt funtów i podał sprzedawczyni .
- Dziękuję wesołych świąt !
-Wesołych świąt !
Gdy Scrodg’e wracał do domu zegar wybił czternastą ulice już ucichły dzieci już pouciekały do domu i skończyły się już wrzaski rozbawionych dzieci. Scrodg’e miał dziwne wrażenie , że ktoś cały czas go śledzi . Zrobiło się chłodno i ciemno Scrodg’e dotarł już do domu i zobaczył coś co przeraziło go tak, że prawie podskoczył.
- Tylko nie to …Nie dziś!- Mówił sam do siebie.
- Czego chcesz Marley’u ?- Scrodg’e krzyczał do własnej kołatki w drzwiach, która tak samo jak rok temu przybrała kształt twarzy dawnego wspólnika Ebenezera. Widmo wystąpiło przed Scrodg’a i takim samym głosem jak ostatnio przemówiło :
- Nie żyje .
- Kto nie żyje – Zapytał zaniepokojony.
- Kobieta , którą widziałeś dziś pod piekarnią . Odpowiedziała Ci kto jest ostatni w kolejce .
- Co jej się stało? Miała wypadek ?
- Ależ nie bo widzisz stary druhu codziennie z tego świata odchodzi kilkanaście tysięcy istnień ludzkich my duchy wybieramy ich czas …
- Od teraz zawsze będziesz mnie powiadamiał o tym kto umarł ? – Zapytał zdziwiony Scrodg’e .
- Nie. Chę powiedzieć ,że na Ciebie też przyjdzie pora nie wiadomo kiedy to wiem tylko ja .Scrodg’a zatkało nie odezwał się słowem a widmo znikło. Stał jeszcze chwilę jakby został spetryfikowany po czym trzęsącą dłonią otworzył drzwi do swojego mieszkania a tam czekała na niego niespodzianka wszyscy zaproszeni goście już na niego czekali Pani Cratchit przyniosła czekoladowy pudding a siostrzeniec Scrodg’a kompot z suszonych śliwek. Wszyscy powitali go hucznym „WESOŁYCH ŚWIĄT”.
Scrodg’e usiadł naprzeciwko Tima kruszynki.
- Ogromne dziś kolejki – Powiedział Ebenezer.
- Trzy godziny czekałem – Ale myślę, że było warto. Cały wieczór rozmawiali o tym co przytrafiło im się ostatnim czasem.
Morał z tej historii jest taki ,że nie ważne jaki byłeś za czasów swojej młodości ważne jest to aby potrafić pomagać innym wyciągać wnioski z swojego zachowania . Wesołych świąt !
Odpowiedź:
Ania Substyk kl 7 a
Po zeszłorocznej wizytacji duchów Scroodge zaczął obchodzić wigilię i pomagać potrzebującym. Każda osoba , która go znała zastanawiała się skąd ta nagła przemiana czyżby komornik mu groził , że jeśli nie będzie obchodzić bożego narodzenia to będzie płacić wyższe podatki ? Wydawać się to może dziwne , że stary Ebenezer ślizga się z górki na sankach razem z dziećmi jak wyrośnięte dziecko.
- Stary łeb a głupi ! -Wydarła się na niego gosposia Anabell . – Z jakiej racji w taki mróz nie nosi pan czapki !
- Ogrzewa mnie świąteczny nastrój droga Pani . Jutro Wigilia czas rodzinnego ciepła i radości .
- Lecz świąteczny nastrój pana przed mrozem nie ochroni - Wytykała gosposia .
Po krótkiej wymianie zdań na temat pilnowania się i noszenia czapek w zimę Ebenezer wyszedł do pracy .Dzień był piękny padał śnieg słońce przyjemnie świeciło wokół dzieci lepiły bałwana i zjeżdżały na sankach . Stary Scrodg’e podążał ich śladem i uczepiony wozu ślizgał się aż do samego kantorka .
-Wesołych Świąt Panie Cratchit – Krzykną Scrodg‘e wchodząc do swojego kantorka.
- Wesołych Swiąt – Odpowiedział Pan Cratchit.
- Zastanawiałem się dziś rano … - Zaczął Scrodg’e -Czy nie chciałby Pan zaszczycić mnie jutro swoją obecnością razem z rodziną oczywiście na kolacji wigilijnej ?
- Oczywiście chętnie na , którą godzinę możemy się wstawić ? – Zapytał Bob .
- Na szesnastą byłoby idealnie- odparł Scrodg’e
- Świetnie panie Scrodg’e ! – Odpowiedział uradowany i jednocześnie zdziwiony .
* * *
Na ulicach Londynu zapadł zmrok jedynym światłem były liczne latarnie i światła dobiegające z okien mieszkańców kamienic .- Do widzenia Panie Scrodg’e
- WESOŁYCH ŚWIĄT ! – Ebenezer rykną tak głośno ,że wszystkie gołębie z najbliższej odległości odleciały . Gdy Pan kraczit opuścił kantorek Scrodg’e usłyszał krzyk lecz nie taki zwykły krzyk tylko krzyk udręki połączony rozbawieniem . Scrodg’e podniósł się z krzesła i zobaczył swojego starego przyjaciela Marley’a , który już od ośmiu lat był martwy .Wyglądał tak samo jak w trakcie ich poprzedniego jak i pierwszego spotkania w takiej dość nietypowej formie . Witaj duchu Marley’a – odparł roztrzęsiony Scrodg’e .
- Przybyłem tu aż z zaświatów wraz z moimy przyjaciółmi – Widmo wskazało na okno .
Scrodg’e powoli się odwrócił rok temu już tyle widział więc teraz już nic go nie zaskoczy jednak się pomylił. Odwróciwszy się ujrzał ulice pełną widm z łańcuchami widma ryczały przeraźliwie tak jak jelenie na rykowisku obijając się o inne widma bezczynnie wnikając w ściany kamienic .
- Czego chcesz ? – Wycedził Scrodg’e .
-Przybyłem Ci pogratulować twojej przemiany .
Dziękuje- Odpowiedział zmieszany Scrodg’e .
Wesołych Świąt stary przyjacielu – Powiedziało widmo i znikło .
Scrodg’e przetarł oczy jakby miał zwidy obróciwszy się w stronę okna zobaczył tylko mocną mgłę . Chyba jestem zmęczony muszę iść do domu już jest siedemnasta – Mówił sam do siebie . Pozbierał papiery ułożył w równą kupkę na biurku i opuścił kantorek . W drodze do domu rozmyślał o tym zdarzeniu. Lecz gdy przechodził obok piekarni czując zapach pieczonej kaczki myślał już tylko o jutrzejszym dniu . Scrodg’e zatrzymał się na rozstaju dróg .Ostatecznie skręcił w lewo .Droga prowadziła do jego siostrzeńca .Po dotarciu do domu swojego siostrzeńca Scrodg’e zapukał da drzwi otworzyła żona siostrzeńca jak zwykle w ubrana była w elegancką zieloną suknie włosy miała spięte w ciasny kok .
- Wesołych Świąt wuju – Powitała go od wejścia.
- Wesołych Świąt – Odpowiedział wesoło .
- Może wejdziesz ? – Zapytała kobieta .
- Chętnie lecz nie mam za dużo czasu. Przyszedłem aby zaprosić was na jutrzejszą kolacje wigilijną w mojej posiadłości .
- To cudownie – Odpowiedziała . Chętnie się zjawimy .
- Wybornie . Wesołych świąt !
-WESOŁYCH ŚWIĄT WUJU ! – Kobieta musiała aż krzyknąć bo stary Ebenezer wybiegł z ich posiadłości tak szybko że ,aż się za nim kurzyło. Scrodg’e uradowany z mile spędzonego dnia pracy oraz udanego namówienia swoich najbliższych na wizytacje w jego domu na kolację, zegar wybił osiemnastą gdy Scrodg’e wszedł do swojego domu . Udał się pospiesznie na górę do swojej sypialni założył piżamę poprawił szlafmycę i udał się spać zasną szybko jak nigdy od czasu ostatniej wizyty trzech duchów. Nazajutrz Scrodg’e zwlókł się z łózka tak powoli jak mucha w smole był jeszcze jedną nogą w swoim łóżku . podszedł do okna zobaczył dzieci obrzucające się śnieżkami gdzieś w oddali dwie dziewczynki lepiły bałwana a w powietrzu unosił się zapach pieczonej kaczki . Nie wiadomo dlaczego ale Scrodg’e nie potrafił sobie przypomnieć z czego tak bardzo cieszył się wczoraj . W końcu gdy skończył się wpatrywać w okno podszedł do kalendarza.
- Mmmm….Czwartek, czwartek ,czwart…Aha czwartek 24 grudnia dziś jest wigilia jakże mógłbym zapomnieć ! Narzucił na siebie płaszcz i założył spodnie. Zbiegł po schodach ciesząc się jak małe dziecko .
- Witam pana Scrodg’a . Kawki ?
- Oczywiście . Idę właśnie odebrać kaczkę z piekarni właściwie aż trzy kaczki . Będziemy mieli dziś dużo gości .
- Trzy kaczki czy ktoś oprócz pana siostrzeńca jego żony oraz państwa Cratchitów ma dziś przyjść ?
- Nie trzecią kaczkę zamówiłem dla pani- Odparł zadowolony Scrodg’e .
- Dziękuję Panu bardzo lecz czy to nie za dużo ? -Zapytała Anabell
- Ależ skąd to żaden problem .No tak trzeba lecieć już jedenasta zaraz pod piekarnią zrobi się duży ogonek .Gdy wyszedł na ulicę wyczuć dało się świąteczny nastrój u wszystkich : kolędnicy śpiewali kolędy, dzieci się bawiły i było naprawdę wesoło.
- Och cudownie – Pochwalił kolędników Scrodg’e wrzucając do puszki z datkami 20 funtów .Scrodg’e tanecznym krokiem zbliżał się do piekarni . Wybiła jedenasta i tak jak Scrodg’e przypuszczał pod piekarnią stało już dosyć sporo ludzi .
- Przepraszam ,kto z Państwa jest ostatni ? – Zapytał uśmiechając się szeroko do obecnych tam ludzi.
- Ja – Odpowiedziała starsza kobieta. Ubrana była dość ubogo nosiła dosyć już stary wydarty płaszcz i zielony zmechacony kapelusz z gołębim piórem przymocowany różową wstążką.
- Dziękuje bardzo – Odparł Ebenezer stając za kobietą .Wszyscy się niecierpliwili wydawać by się mogło ,że ogonek w gule się nie przesuwał tak jakby kolejka stała w miejscu . Zegar wybił dwunastą kolejka za bardzo się nie ruszyła.
- Jak tak dalej nie pójdzie to nie zdążę na wigilię - Pomyślał Scrodg’e . Wychylił głowę poza kolejkę aby sprawdzić tak na zdrowy rozum ile jeszcze będzie czekał .Nie było widać nawet piekarni w oczy rzucały się tylko ludzkie głowy raz po raz wychylające się aby ocenić sytuację .
- Przepraszam jak długo Pan już czeka ?- Zapytał pewien tęgi mężczyzna w długim czarnym płaszczu .
-Tak z dwie godziny -Odpowiedział zmęczonym tonem Scrodg’e lecz mimo zmęczenia jako jedyny uśmiechał się w tej kolejce. Minęła kolejna godzina i już dało się odczuć tępo przesuwania się kolejki zanim Scrodg’e się zdążył uśmiechnąć do małego chłopca ,który obrzucił go śnieżką już stał przy okienku do odbioru gęsi .
- Naprawdę pięknie pachnie – Pochwalił sprzedawczynię a ta uśmiechnęła się do niego .
- To będzie pięćdziesiąt funtów – Powiedziała uśmiechając się szeroko. Scrodg’e odwzajemnił uśmiech po czym wyją z swojego portfela pięćdziesiąt funtów i podał sprzedawczyni .
- Dziękuję wesołych świąt !
-Wesołych świąt !
Gdy Scrodg’e wracał do domu zegar wybił czternastą ulice już ucichły dzieci już pouciekały do domu i skończyły się już wrzaski rozbawionych dzieci. Scrodg’e miał dziwne wrażenie , że ktoś cały czas go śledzi . Zrobiło się chłodno i ciemno Scrodg’e dotarł już do domu i zobaczył coś co przeraziło go tak, że prawie podskoczył.
- Tylko nie to …Nie dziś!- Mówił sam do siebie.
- Czego chcesz Marley’u ?- Scrodg’e krzyczał do własnej kołatki w drzwiach, która tak samo jak rok temu przybrała kształt twarzy dawnego wspólnika Ebenezera. Widmo wystąpiło przed Scrodg’a i takim samym głosem jak ostatnio przemówiło :
- Nie żyje .
- Kto nie żyje – Zapytał zaniepokojony.
- Kobieta , którą widziałeś dziś pod piekarnią . Odpowiedziała Ci kto jest ostatni w kolejce .
- Co jej się stało? Miała wypadek ?
- Ależ nie bo widzisz stary druhu codziennie z tego świata odchodzi kilkanaście tysięcy istnień ludzkich my duchy wybieramy ich czas …
- Od teraz zawsze będziesz mnie powiadamiał o tym kto umarł ? – Zapytał zdziwiony Scrodg’e .
- Nie. Chę powiedzieć ,że na Ciebie też przyjdzie pora nie wiadomo kiedy to wiem tylko ja .Scrodg’a zatkało nie odezwał się słowem a widmo znikło. Stał jeszcze chwilę jakby został spetryfikowany po czym trzęsącą dłonią otworzył drzwi do swojego mieszkania a tam czekała na niego niespodzianka wszyscy zaproszeni goście już na niego czekali Pani Cratchit przyniosła czekoladowy pudding a siostrzeniec Scrodg’a kompot z suszonych śliwek. Wszyscy powitali go hucznym „WESOŁYCH ŚWIĄT”.
Scrodg’e usiadł naprzeciwko Tima kruszynki.
- Ogromne dziś kolejki – Powiedział Ebenezer.
- Trzy godziny czekałem – Ale myślę, że było warto. Cały wieczór rozmawiali o tym co przytrafiło im się ostatnim czasem.
Morał z tej historii jest taki ,że nie ważne jaki byłeś za czasów swojej młodości ważne jest to aby potrafić pomagać innym wyciągać wnioski z swojego zachowania . Wesołych świąt !
Wyjaśnienie:
licze na naj