Napisz opowiadanie zo twoim spotkaniu z duchem na a4 na dzisiaj (prosze nie kopiować z innych stron bo juz na wszystkich patrzyłem i bede zgłaszał naduzycie.Dla tego daje tak duzo punktów bo potrzebuje bardzo pilnie)
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Był piękny ale za to pochmurny dzień . Siedziałam sobie na łóżku i czytałam gazetę.
Nagle zadzwonił do mnie telefon. Odcknęłam się i odebrałam. Okazało sie , że dzwoniła moja mama , abym po lekcjach odebrała brata. Odłożyłam słuchawkę i pobiegłam na dół zrobić sobie śniadanie. Gdy już zjadłam , poszłam na górę się ubrać do szkoły. Zerknęłam na łóżko i okazało sie , że książki którą czytałam nie ma a , ponieważ dostałam ją na urodziny od taty zaczęłam jej szukać. NAgle po kilku minutach usłyszałam dziwny hałas dochodzący z piwnicy. Zbiegłam na dół po schodach i okazało się , że mama nie wyłączyła pralki. Zdziwiłam się, ponieważ rano mówiła , że mam poskładać pranie. A więc po krótkiej niepewnosci chciałam wrócić na górę , lecz drzwi były zamkniete . Byłam przerażona tym, lecz wiedziałam , że ich nie zamykałam. Obróciłam się i z okna zobaczyłam wychodzącego ducha. Myślałam , że to sen i się uszczypłam, lecz to nie był żaden sen . Duch jakby przemawiał do mnie lecz ja tylko drżałam ze starchu. Póbowałam się się wydostać. Zoabczyłam , że klucz posuwa się w stronę ducha , więc powoli zaczęłam się tam zbliżać . Na ostatnią chwilę złapałam klucz i wybiegłam z piwnicy . Z tego całęgo wydarzenia zapomniałam odebrać brata ze szkoły , ale na szczęście przejeżdżała obok mama i go odebrała .
Już nigdy do końca mojego życia nie zapomnę tej historii.
Pewnego wiosennego poranka, jak codziennie poszedlem do szkoly. Dzien byl zwykly, ci sami nauczyciele, przyjaciele, znajomi, nie zapowiadalo sie nic nadzwyczajnego. Wrocilem do domu, zjadlem obiad, opowiedzilem mamie o szkole, jak codziennie zmusza mnie do nudnych opowiesci co robilem co jest zadane itp. Wieczorem postanowilem odwiedzic swojego najlepszego kolega Jana. Mielismy razem ogaldac bardzo fajny film dla niektorych moze troche straszny ale my sie niczego nie boimy. Byl to film o zjawiskach paranormalnych. Oczywiscie przez ogladaniem odpowiednio sie do tego przygotowalismy popkorn, cola i inne slodkosci to podstawa. Film okazal sie troche nudnawy momentami z horroru robila sie komedia, byl zabawny pelno duchow kosmitow i te sprawy. Spedzilem ten czas bardzo szybko i nadeszla pora powrotu do domu.
Byla godzina 22 rodzice jana zaproponowali odwiezienie mnie do domu ale ja ze niczego sie nie bojje to odmowilem potem okazalo sie to wielkim bledem ktory do dzisiejeszego dnia zaluje. A wiec porzegnalem sie z Janem i jego rodzicami, szedlem ta samo droga co przyszedlem znalem ja na pamiec. Wiec wydalo mi sie dziwne to ze zobaczylem kamien pierwszy raz od kad pamietam. Nigdy go tu nie bylo. Podeszlem blizej, w oddali bylo slychac tylko kruki, nagle zaczal wiac bardzo zimnny wiatr, zrobilo sie tak zimno i ciemno ze zaczalem sie bac. Gdy bylem coraz blizej kamienia uslyszalem szelest, obejrzalem sie za siebie i zobaczylem w kszakach zaraz obok mnie zielone ogromne oczy patrzace sie wprost na mnie, przerazilem sie tak bardzo ze zaczalem biec i zatrzymalem sie dopiero na progu domu by obejrzec sie czy to mnie nie sledzi. Na szczescie wszystko bylo ok. Postanowilme zapomniec o tym, lecz to nie mial byc koniec. Kiedy po zjedzeniu kolacji polozylem sie spac znowu zobaczylem ogromnie zielone oczy tym razem bylo one w moim pokoju spogladaly na mnie z szafy. Smiertelnie sie przerazilem, ale postanowilem otworzyc ta szafe i dowiedziec sie co to jest. Wzialem ze sobba kij beisbolowy ktory zawsze mam pod lozkiem tak na wszelki wypadek, lecz okazal sie on nie potrzebny, gdy otorzylem szafe zobaczylem tylko zielony polyskujacy w ciemnosci szlam. Bardzo sie zmartwilem ale udalo mi sie zasnac. Rano chialem pokazac ten szlam mamie lecz on zniknal, opowiedzilem wiec co sie stalo, nikt mi nie uwierzyl. postanowilem jeszcze raz udac sie w to miejsce gdzie pierwszy raz go zobaczylem lecz nie sie nie stalo. Chodzilem w to miejsce codziennie przez rowny rok, i wtedy zobaczylem to znowu okgromnie zielone slepia wpatrujace sie prosto na mnie, czekalem na to rowny rok wiec nie zamierzalem uciekac chialem dowiedziec sie co to bylo. Znowu zrobilo sie strasznie zimno, choc bylo ponad 20 stopni. Wskoczylem w kszaki i ujrzalem go zielona przezroczysta postac, bylem przestraszony myslalem ze to jakies zarty, lecz kiedy rzucilem w nim kamieniem on po porstu przez niego przelecial, zaraz potem zniknal.
Do dzisiejeszego dnia pamietam to jakby to bylo wczoraj. Postanowilem ze zostawie to moja tajemnica, nikomu wiecej tego nie mowielm az do tereaz.