Pewnego zimowego poranka byłam bardzo zmęczona, ponieważ do późna siedziałam nad książkami i się uczyłam. Wiedziałam że muszę się przygotować do szkoły, bo się spóźnię.
- Jagoda gdzie ty jesteś?!- wołała mama
- Już się ubieram!- odpowiedziałam
Pogoda była deszczowa a moim ulubionym zajęciem w takie dni było wpatrywanie się w spływające krople po moim oknie. Z każdą chwilą kropli przybywało, więc zabawa trwała bez końca. Poczułam, że powoli zamykają mi się oczy. Poddałam się temu ponieważ byłam naprawdę senna. I nagle się obudziłam. Leżałam pod jablonią a spadające jabłka z hukiem obijały się o ziemię. Słońce wyglądało przez gałęzie i padało na mój policzek. Wstałam aby się rozejrzeć. Byłam na polanie. Pięknej, pełnej drzew i kwiatów. Nad makami latały pszczoły a nad rzeką unosiły się motyle. Nagle uslyszlam śpiew ptaków. Postanowiłam isc w ich kierunku, ponieważ nie moglam się oprzeć by usłyszeć je z bliska. Idąc wpatrywałam się w niebo, które wyglądało jak wielki, rozpościerający caly swiat ocean.
Słyszałam śpiew coraz głośniej. Nasilał się przy każdym moim kroku. Gdy byłam już pewna, że stąd dociera dźwięk, rozejrzałam się. Nie było tu żadnych ptaków. W gąszczu trawy leżała pozytywka. Mała, nakręcana w jasnoróżowym kolorze. Mocno odznaczała się od całej zieleni, którą byla przepełniona polana. Postanowiłam zakręcić korbką. Pozytywka zaczęła grać śpiew ptaków. Taki, jaki slyszalam od początku mojej drogi. W mojej głowie zaczęły gromadzić się pytania...Do kogo należy? Kto ją tu zostawił? A najbardziej ciekawiło mnie pytanie: Kto ją wcześniej nakręcił? Nie bylam pewna czy jestem gotowa poznać odpowiedz na chociaż jedno pytanie. Nagle uslyszlam szelest miedzy drzewami i.... I nagle się obudziłam. Nie chciałam wierzyć ze to wsyztsko było tylko snem. Że to wszystko nie było prawdziwe. Ze się już nie powtorzy. Nigdy jeszcze nie bylam w tak pięknym miejscu. Nigdy nie widziałam takiego słońca, tak pięknych drzew i nieskazitelnego nieba. Uslyszlam kroki.
- Jagoda wstawaj! Spóźnisz się do szkoly!- krzyknęła mama
- Juz idę!- odpowiedziałam
Zaczelam się ubierać i ścielić łóżko. Nagle pod łóżkiem dostrzegłam małą rzecz, od której odbijało się światło. Zajrzałam i bardzo się zdziwiłam. Była to pozytywka. Identyczna jak z mojego snu. Pozytywka z polany. Nie wiedzialam co to oznacza.- Jagoda śniadanie! Szybko!- wolala mnie mama
Szybko schowałam ją pod łóżko, zabrałam plecak i wybiegalm z pokoju. wiedzialam jedno- to wcale nie byl sen.
Pewnego zimowego poranka byłam bardzo zmęczona, ponieważ do późna siedziałam nad książkami i się uczyłam. Wiedziałam że muszę się przygotować do szkoły, bo się spóźnię.
- Jagoda gdzie ty jesteś?!- wołała mama
- Już się ubieram!- odpowiedziałam
Pogoda była deszczowa a moim ulubionym zajęciem w takie dni było wpatrywanie się w spływające krople po moim oknie. Z każdą chwilą kropli przybywało, więc zabawa trwała bez końca. Poczułam, że powoli zamykają mi się oczy. Poddałam się temu ponieważ byłam naprawdę senna. I nagle się obudziłam. Leżałam pod jablonią a spadające jabłka z hukiem obijały się o ziemię. Słońce wyglądało przez gałęzie i padało na mój policzek. Wstałam aby się rozejrzeć. Byłam na polanie. Pięknej, pełnej drzew i kwiatów. Nad makami latały pszczoły a nad rzeką unosiły się motyle. Nagle uslyszlam śpiew ptaków. Postanowiłam isc w ich kierunku, ponieważ nie moglam się oprzeć by usłyszeć je z bliska. Idąc wpatrywałam się w niebo, które wyglądało jak wielki, rozpościerający caly swiat ocean.
Słyszałam śpiew coraz głośniej. Nasilał się przy każdym moim kroku. Gdy byłam już pewna, że stąd dociera dźwięk, rozejrzałam się. Nie było tu żadnych ptaków. W gąszczu trawy leżała pozytywka. Mała, nakręcana w jasnoróżowym kolorze. Mocno odznaczała się od całej zieleni, którą byla przepełniona polana. Postanowiłam zakręcić korbką. Pozytywka zaczęła grać śpiew ptaków. Taki, jaki slyszalam od początku mojej drogi. W mojej głowie zaczęły gromadzić się pytania...Do kogo należy? Kto ją tu zostawił? A najbardziej ciekawiło mnie pytanie: Kto ją wcześniej nakręcił? Nie bylam pewna czy jestem gotowa poznać odpowiedz na chociaż jedno pytanie. Nagle uslyszlam szelest miedzy drzewami i.... I nagle się obudziłam. Nie chciałam wierzyć ze to wsyztsko było tylko snem. Że to wszystko nie było prawdziwe. Ze się już nie powtorzy. Nigdy jeszcze nie bylam w tak pięknym miejscu. Nigdy nie widziałam takiego słońca, tak pięknych drzew i nieskazitelnego nieba. Uslyszlam kroki.
- Jagoda wstawaj! Spóźnisz się do szkoly!- krzyknęła mama
- Juz idę!- odpowiedziałam
Zaczelam się ubierać i ścielić łóżko. Nagle pod łóżkiem dostrzegłam małą rzecz, od której odbijało się światło. Zajrzałam i bardzo się zdziwiłam. Była to pozytywka. Identyczna jak z mojego snu. Pozytywka z polany. Nie wiedzialam co to oznacza.- Jagoda śniadanie! Szybko!- wolala mnie mama
Szybko schowałam ją pod łóżko, zabrałam plecak i wybiegalm z pokoju. wiedzialam jedno- to wcale nie byl sen.