Idę podwórkiem. I nagle wpadam do dziury. Widzę w niej tunel. Wchodzę do niego i idę aż do rozwidlenia tuneli. Wybieram ten po prwej, pięć minut później okazuję się, że dobrzę wybrałam. Dochodzę do końca i widzę światło. Po wyjściu okazyje się, że jestem na innej ulicy zdala od domu. Gdy chcę wrócić tunel sie zapada i pozostaję odcięta od drogi powrotnej. Miałam szczęście, że zabrałam ze sobą telefon komórkowy, bo inaczej została bym tam dopóki rodzice by się nie zorientowali, że mnie niema. Dzwonie ale powiedzieli, że na tą dzielnicę będą jechali cztery godziny i że muszę poczekać aż dojadą. Czekam i czekam a godziny mijają. Rodziców nadal nie ma ale zbaczyłam bawiące się dzieci. Dołączyłam do zabawy i po godzinie przyjechali po mnie rodzicę. Nigdy nie zapomnę tak dziwnego dnia.
Idę podwórkiem. I nagle wpadam do dziury. Widzę w niej tunel. Wchodzę do niego i idę aż do rozwidlenia tuneli. Wybieram ten po prwej, pięć minut później okazuję się, że dobrzę wybrałam. Dochodzę do końca i widzę światło. Po wyjściu okazyje się, że jestem na innej ulicy zdala od domu. Gdy chcę wrócić tunel sie zapada i pozostaję odcięta od drogi powrotnej. Miałam szczęście, że zabrałam ze sobą telefon komórkowy, bo inaczej została bym tam dopóki rodzice by się nie zorientowali, że mnie niema. Dzwonie ale powiedzieli, że na tą dzielnicę będą jechali cztery godziny i że muszę poczekać aż dojadą. Czekam i czekam a godziny mijają. Rodziców nadal nie ma ale zbaczyłam bawiące się dzieci. Dołączyłam do zabawy i po godzinie przyjechali po mnie rodzicę. Nigdy nie zapomnę tak dziwnego dnia.