Napisz opowiadanie z ' życia klasy ' używając 10 srodkow frazeologicznych. Czyli jakiś dzień spędzony np w szkole ;) (dość krótko ; d )
0zielu0
Dzwonek. Przerwa. Zaraz matemtyka, a ja nic nie umiem. Trudno. Zgłoszę nieprzygotowanie. Dętka, nauczycielka matemtyki się wścieknie. Nie lubi, jak ktoś zgłasza nieprzygotowanie. Wolę to niż jedynkę. Oho, dzwonek. Już idzie. - Proszę pani, chciałam zgłosić, że jestem nieprzygotowana - powiedziałam odważnie. - Panno Maj, nieprzygotowana? Na sprawdzian? - z satysfakcją odpowiedziała Dętka. Zapomniałam! Sprawdzian! Ja się zastrzelę. Marta mi przypominała. Izka też. One wiedzą, że mam dobrą pamięć, ale krótką. Przypominały, ale co z tego? I tak zapomniałam. Jakoś sobie poradzę. W końcu jestem dobra z matmy. Weszliśmy do klasy. Wszyscy się rozpakowują. Wyciągają kartki i długopisy. Tylko Waldek oczywiście biega po klasie i chce pożyczyć długopis. - Pierwiatek do kwadratu to jest liczba podpierwiastkowa? - przerażonym głosem ktoś pyta Monikę, klasową kujonkę. - Monika, można pierwiastki dodawać? - Łuup! Monika nie zdążyła odpowiedzieć. To Dętka walnęła dziennikiem w biurko. - Cisza! Nie wyciągać kartek. Mam kserówki - po tym rozkazie matematycy klasa ucichła. Czekamy na kartki. Nauczycielka podchodzi do mnie. - Powodzenia panno Maj - z szyderczym uśmiechem wręcza mi kartkę. Spoglądam na sprawdzian. Pierwsze pytanie - ... nie wiem. Drugie pytanie - nie wiem. Trzecie - też nie wiem. Kolejne. Nie wiem! Nic nie wiem! Dostanę jedynkę! Nie, nie mogę. Jak to będzie wyglądało na tle moich czwórek? Na szczęście Monika siedzi blisko. Rozglądam się. Dętka siedzi przy biurku. Czyta gazetę. - Monika, Monika! - szeptem przywołuję koleżankę. - Co? - uf! Jak dobrze, że usłyszała. - Masz tu karteczkę. Napisz mi odpowiedzi. Proszę. - Dobra - Monika wzięła kateczkę i szybko się odwróciła. Spoglądam na krzesło przy biurku nauczycielki. Puste. O nie! Idzie w moją stronę. Widziała. Musiała widzieć. Tylko nie to. Wyrzuci mnie z klasy. Dostanę naganę od dyrektora. Jest coraz bliżej... . Uff! Przeszła. Zagrożenie minęło. Poszła do Błażeja. On siedzi dwie ławki za mną. Chyba zgapiał. - Smarkaczu! Jesteś nieprzygotowany tak jak panna Maj? Ona przynajmniej nie korzysta z wiedzy kolegów. Wynocha z klasy! Dostałeś jedynkę! Idź do pana dyrektora! Pochwal się! - nawrzeszczała na Błażeja. Dobrze mu tak. Nie nauczył się. Ja też, ale ja przynajmniej nie zgapiam. Hi, hi! Wracam do zadań. Wszyscy wracają. Draka z Błażejem była chwilowym oderwaniem się od myślenia. Brzdęk! Coś spadło. Ale się wystraszyłam. Nie tylko ja. Kaśka aż spadła z krzesła. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. To Monika zrzuciła zeszyt, żeby zwrócić moją uwagę. Dętka nie patrzy. Odebrałam kartkę. Spisałam odpowiedzi. Piętnaście minut do dzwonka. Waldek już skończył. Drrrrnnnn! Waldkowi zadzwonił telefon. Współczuje mu. Już Dętka do niego idzie. Jest wkurzona. Tak jak myślałam. Walduś poszedł w ślady Błażeja. Słychać szepty. - Cisza! Jeszcze pięć minut! - oświadczyła z nienawiścią na twarzy nauczycielka. Każdy pochylił się nad kartką. Skupienie. Słychać tylko szybkie ruchy długopisów po kartkach. Kaśka się do mnie uśmiechnęła. Skończyła pisać. Odwzajemniłam uśmiech. O nie! Dętka idzie w moją stronę. Czego ona znowu chce? - Panno Maj, ... - Drrrrnnnn! Dzwonek. Co za szczęście. Szybko się spakowałam i wybiegłam z klasy. Nareszcie przerwa. To była najdłuższa lekcja w moim życiu. trochę to skróć i jak coś to wywal dialogi jak nie są potrzebne !! pozdro !!!!!!!!
1 votes Thanks 3
migotkaxD
Dzisiaj rano, gdy przyjechał autobus Tomek zachowywał się jak osioł. Każdemu przeszkadzał i dokuczał. Gdy kolega Rafał zdradził mu sekret, on nie puścił pary z ust i siedział cicho. Pani frau miała anielska cierpliwośc i nie zwracała na niego uwagi . Na przerwie chciał wmówić całej klasie że w jego żyłąch płynie błękitna krew. Gdy nikt mu nie wieżył , poszedł do łazienki i zaczął bujać w obłokach. Spóźnił się na lekcję i za karę dostał wierszyk.Miał go umieć jak amen w pacierzu, bo jego rodzicie zostaną wezwani do szkoły. Zamydlił wszystkim oczy udając że jest chory. Rodzice przyłapali go jak skakał na łóżku , i kazali mu iść do szkoły. Robił maślane oczy, ale to nic nie dało . rżnął głupa , ale mu sie nie udało i rodziców wezwano do szkol.! ! ! licze na naj!
- Proszę pani, chciałam zgłosić, że jestem nieprzygotowana - powiedziałam odważnie.
- Panno Maj, nieprzygotowana? Na sprawdzian? - z satysfakcją odpowiedziała Dętka.
Zapomniałam! Sprawdzian! Ja się zastrzelę. Marta mi przypominała. Izka też. One wiedzą, że mam dobrą pamięć, ale krótką. Przypominały, ale co z tego? I tak zapomniałam. Jakoś sobie poradzę. W końcu jestem dobra z matmy. Weszliśmy do klasy. Wszyscy się rozpakowują. Wyciągają kartki i długopisy. Tylko Waldek oczywiście biega po klasie i chce pożyczyć długopis.
- Pierwiatek do kwadratu to jest liczba podpierwiastkowa? - przerażonym głosem ktoś pyta Monikę, klasową kujonkę.
- Monika, można pierwiastki dodawać? - Łuup! Monika nie zdążyła odpowiedzieć. To Dętka walnęła dziennikiem w biurko.
- Cisza! Nie wyciągać kartek. Mam kserówki - po tym rozkazie matematycy klasa ucichła. Czekamy na kartki. Nauczycielka podchodzi do mnie.
- Powodzenia panno Maj - z szyderczym uśmiechem wręcza mi kartkę.
Spoglądam na sprawdzian. Pierwsze pytanie - ... nie wiem. Drugie pytanie - nie wiem. Trzecie - też nie wiem. Kolejne. Nie wiem! Nic nie wiem! Dostanę jedynkę! Nie, nie mogę. Jak to będzie wyglądało na tle moich czwórek? Na szczęście Monika siedzi blisko. Rozglądam się. Dętka siedzi przy biurku. Czyta gazetę.
- Monika, Monika! - szeptem przywołuję koleżankę.
- Co? - uf! Jak dobrze, że usłyszała.
- Masz tu karteczkę. Napisz mi odpowiedzi. Proszę.
- Dobra - Monika wzięła kateczkę i szybko się odwróciła. Spoglądam na krzesło przy biurku nauczycielki. Puste. O nie! Idzie w moją stronę. Widziała. Musiała widzieć. Tylko nie to. Wyrzuci mnie z klasy. Dostanę naganę od dyrektora. Jest coraz bliżej... . Uff! Przeszła. Zagrożenie minęło. Poszła do Błażeja. On siedzi dwie ławki za mną. Chyba zgapiał.
- Smarkaczu! Jesteś nieprzygotowany tak jak panna Maj? Ona przynajmniej nie korzysta z wiedzy kolegów. Wynocha z klasy! Dostałeś jedynkę! Idź do pana dyrektora! Pochwal się! - nawrzeszczała na Błażeja. Dobrze mu tak. Nie nauczył się. Ja też, ale ja przynajmniej nie zgapiam. Hi, hi! Wracam do zadań. Wszyscy wracają. Draka z Błażejem była chwilowym oderwaniem się od myślenia. Brzdęk! Coś spadło. Ale się wystraszyłam. Nie tylko ja. Kaśka aż spadła z krzesła. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. To Monika zrzuciła zeszyt, żeby zwrócić moją uwagę. Dętka nie patrzy. Odebrałam kartkę. Spisałam odpowiedzi. Piętnaście minut do dzwonka. Waldek już skończył. Drrrrnnnn! Waldkowi zadzwonił telefon. Współczuje mu. Już Dętka do niego idzie. Jest wkurzona. Tak jak myślałam. Walduś poszedł w ślady Błażeja. Słychać szepty.
- Cisza! Jeszcze pięć minut! - oświadczyła z nienawiścią na twarzy nauczycielka. Każdy pochylił się nad kartką. Skupienie. Słychać tylko szybkie ruchy długopisów po kartkach. Kaśka się do mnie uśmiechnęła. Skończyła pisać. Odwzajemniłam uśmiech.
O nie! Dętka idzie w moją stronę. Czego ona znowu chce?
- Panno Maj, ... - Drrrrnnnn! Dzwonek. Co za szczęście. Szybko się spakowałam i wybiegłam z klasy. Nareszcie przerwa. To była najdłuższa lekcja w moim życiu.
trochę to skróć i jak coś to wywal dialogi jak nie są potrzebne !!
pozdro !!!!!!!!