Napisz opowiadanie z podanymi wyrazami:
hydraulik
samochód
hiacynt
skrzynia
róża
chulajnoga
grzegorz
warzywa
wzgórze
przepaść
bórza
przestrzeń
wśród
góry
Opowiadanie moży być fantasyczne
ale musi być ciekawe
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Pewien hydraulik o imieniu Grzegorz pojechał samochodem aby kupić bukiet róż dla swojej żony Malwiny.
Podjechał pod wzgórze, gdy nagle jego auto popsuło się.
Rozpętała się straszna burza.
Grzegorz zadzwonił po mechanika opowiedział że znajduje się wśród gór i nie ma pojęcia co ma robić.
Tomek (bo tak miał na imie mechanik) powiedział że nie może pojechać ponieważ gdy do niego jechał chciał zerwać hiacynta i wpadł w przepaść.
Tomasz otworzył skrzynię z narzędziami i powolutku zaczoł naprawiać pojazd.
Grzegorz był bardzo głodny, więc postanoił ugotować sobie zupę z warzyw.
Chwilę potem zjawił się Tomek na chulajnodze i zabrał Grzegorza z pustej przestrzeni do domu.
Przydało się?
Wpatrywałam się w przestrzeń. W niebo. Jeśli będę robić to wystarczająco długo, może zapomnę. Zapomną gdzie jestem. Wyobrażam sobie siebię. Jestem gdzieś daleko, wśród gór i przepaści, w zielonym, pachnącym lesie. A nie w cuchnącym miećsie, gdzie jedyną namiastką przyrody jest niewielkie, porośnięte karłowatymi drzewkami wzgórze w parku i mikroskopijny przydomowy ogródek...
Spoglądałam teraz na parkujący pod blokiem samochód. Nie byłoby w nim nic niezwykłego, gdyby nie siedzący na miejscu pasażera chłopak z ogromnym bukietem czerwonych róż. Wpatrywałam się w niego. Śledziłam. Bo co lepszego miałam do roboty? Rodzice siedzieli w kuchni i warczeli na siebie. Szykowała się kolejna burza, po której ojciec znów się upije, a mama znowu wybiegnie z domu z płaczem. Ciekawe, o co tym razem poszło? Pewnie o tego hydraulika, który naprawiał zlew pod nieobecność taty. Albo o skrzynkę hiacyntów, które mama zamierzała posadzić w ogródku... Ojciec o wszystko się czepiał: twierdził, że sam by sobie poradził z tym zlewem, że kwiaty to marnowanie pieniędzy i że w ogródku powinno się uprawiać warzywa...
Z zamyślenia wyrwały mnie odgłosy zza okna. Pan Grzegorz spod piątki wynosił śmieci. I jak zawsze zabrał ze sobą Michałka. Żywiołowy sześciolatek jeżdził na swojej nowiutkiej hulajnodze, wołając "ziuuuu" i potrącając ludzi. Pędził prosto na chłopaka od róż, który chyba niewiele widział, bo bukiet wszystko mu zasłaniał... Doszło do kolizji. Chłopak zachwiał się, wiązanka wypadła mu z rąk. Michałek odjechał, ale jego "ofiara" pozostała, stojąc wśród rozsypanych, rozjechanych i podeptanych kwiatów...