Napisz opowiadanie z opisem sytuacji. Nie z net ;]
xtm61194
*Na lekcji matematyki siedzieliśmy skuleni w ławkach, aby tylko wymagająca matematyczka nie wybrała akurat nas do odpowiedzi. Po czterdziestu czterech minutach zaczęło się odliczanie. 3, 2, 1... i dzwonek! *Wszyscy zaczęli wzdychać i uśmiechać się do siebie. Koniec. Drzwi już otwarte, można wyjść na przerwę, czyli piętnastominutową przerwę od lekcyjnych kaźni. Uczniowie nadal rozanieleni wyjęli śniadania i popędzili w kierunku drzwi. Zaczęło się nie lubiane przez nikogo przepychanie. Niestety, tym razem skończyło się ono niezbyt dobrze - Ania przewróciła się, uderzyła szczęką o próg i wybiła sobie ząb. Popędziłam wraz z nią do pielęgniarki, która natychmiast zareagowała. Ania zadzwoniła do domu, aby ktoś ją odebrał ze szkoły, ból był przecież nie do wytrzymania. *Gdy minęło wyczekiwane piętnaście minut, uczniowie wrócili do klasy, jednak tym razem wchodzili przez drzwi o wiele ostrożniej.
4 votes Thanks 5
sweetblackangels
Pewnego cieplego kwietniowego dnia mialo miejsce niesamowite wydarzenie w naszej wiosce. T byl rok 1996. Do wioski przyjechal cyrk. Wszystkich mieszkancow to bardzo zdziwilo poniewaz wioska liczyla zaledwie 100 mieszkancow. Ja tez bylam w wielkim szkou, bo przeciez nasza wioska zawsze byla bardzo spokojna nic tutaj sie nie dzialo, zadnych imprez ani nic w tym rodzaju nie bylo. A tu ni z gruszki ni z pietruszki cyrk nas odwiedzil. Gdy ich zobaczylam pomyslalam sobie ze pewnie zatrzymali sie tak o poprostu aby odpoczac po dlugiej trasie. Ale nie. Podszedl do mnie wtedy mezczyzna, ktory przedstawiajac sie powiedzial ze ma na imie Aleksander i chcialby abym mu pomogla prowadzic sklepik cyrkowy z popcornem. W pierwszej chwili zupelnie nie wiedzialam co sie dzieje. Ale potem sie zgodzilam. Cyrk w wiosce stoi do dzis, liczba mieszkancow o wiele wzrosla dzis jest nas tu ok 500. Gdy jest sezon wakacyjny przyjezdzaja turysci. Jestem bardzo dumna z mojej wioski, ze kiedys nie byla spostrzegana a teraz kazdy przejezdny zatrzymuje sie wniej aby wejsc do cyrku czy cos zjesc w naszym sklepiku.
*Wszyscy zaczęli wzdychać i uśmiechać się do siebie. Koniec. Drzwi już otwarte, można wyjść na przerwę, czyli piętnastominutową przerwę od lekcyjnych kaźni. Uczniowie nadal rozanieleni wyjęli śniadania i popędzili w kierunku drzwi. Zaczęło się nie lubiane przez nikogo przepychanie. Niestety, tym razem skończyło się ono niezbyt dobrze - Ania przewróciła się, uderzyła szczęką o próg i wybiła sobie ząb. Popędziłam wraz z nią do pielęgniarki, która natychmiast zareagowała. Ania zadzwoniła do domu, aby ktoś ją odebrał ze szkoły, ból był przecież nie do wytrzymania.
*Gdy minęło wyczekiwane piętnaście minut, uczniowie wrócili do klasy, jednak tym razem wchodzili przez drzwi o wiele ostrożniej.
Pozdro...
Nic innego mi do glowy nie przyszlo