Napisz opowiadanie z elementami charakterystyki, którego tematem będzie ciekawe spotkanie.Zastosuj narrację pierwoszoosobową. Uzyj conajmniej ośmiu wypowiedzeń.
Sądziłam , że będzie to spokojny rejs po Oceanie Atlantyckim , ale przeliczyłam się.
Wraz z rodzicami wykupiliśmy sobie kurs statkiem pasażerskim.
W trakcie podróży opalałam się na leżaku.Czasami wskakiwałam do basenu , by ochłodzić swoje rozpalone ciało.
Mama czytała książkę , przy czym dobrze się bawiła , a tata ogladał przez barierkę piękno lazurowego oceanu.
W pewnym momencie zauważyłam zwinnego delfina.Gdy chciałam zrobić mu zdjęcie , to byt mocno się wychyliłam i wypadłam za burtę.
Obudziłam się na piasku , a moje kasztanowe włosy lekko obmywała woda.Wstałam , przy czym uzmysłowiłam sobie , co się stało.Wystraszyłam się , że już więcej nie zobaczę swoich rodziców.
Rozgldajac się , zauważyłam tylko złoty piasek , falujace morze , a na przeciw niego ciemny las.
Po namyśle wiedziałam , że nie ma już innego wyjścia , niż szukanie pomocy w lesie.
Omijajac kamienie na piasku wgłabiłam się w gaj i zaczęłam nawoływać ludzi , ale nie było widać żadnego znaku życia.
Zrezygnowana , uświadomiłam sobie , że wyladowałam na bezludnej wyspie , ale jakoś ta myśl nie mogła mi przejść przez głowę.
Nagle zauważyłam palmę , na której rosły smakowicie wygladajace kokosy.
Z trudem weszłam na drzewo i urwałam owoc.W tej samej chwili zza pleców usłyszałam szelest w krzakach.
Wyłonił się z nich tajemniczy mężczyzna z broda.Przypominał króla z 14 wieku.
-Kim jesteś?-spytał.
Chciałam odpowiedzieć , ale moje usta nie chciały mówić.
Nagle poczułam się , jakbym spadała na spadochronie , a potem zobaczyłam moich rodziców oddalajacych się ode mnie , którzy coś do mnie mówili , choć nie mogłam usłyszeć ich głosów.
Następnie otworzyłam oczy i zobaczyłam osobę z broda widziana wcześniej.
-Opatrzyłem ci rany.Jak się czujesz?
-Dobrze , chociaż boli mnie trochę noga.
-Skad się tu wzięłaś?-zapytał.
-Płynęłam statkiem , a potem... - opowiedziałam mu swoja historię.
-Kim pan jest?-dodałam.
-Jestem władca lasu.Opiekuję się rannymi zwierzętami.Często przebywam z małpami , które pomagaja mi rozłupywać kokosy i zbierać zioła.Przygotowałem specjalnie dla ciebie mój przysmak.
Po tych słowach zauważyłam , że znajdujemy się w szałasie , a na słomianym stoliku stoi gliniany dzbanek ze smakowicie wygladajacym sokiem i blaszana miska z ziołowa zupa.
Gdy spróbowałam egzotycznej potrawy to tak bardzo mi posmakowała , że po jakimś czasie naczynie było puste.
-Proszę pana , chciałabym dostać się do domu.Czy jest to możliwe?
-Oczywiście.-odpowiedział mężczyzna.
Po tych słowach poszliśmy na plażę.
-Weź to ze soba.-władca lasu wręczył mi dwa przedmioty owinięte w pergamin.
-Używaj tego rozsdnie.-dodał pouczjaco.
Gdy chciałam rozpakować niespodziankę to jakby zawirował świat.
Obudziłam się na leżaku , będac na statku pasażerskim.
Odchyliłam głowę do przodu i zauważyłam mamę i tatę pluskajacych się w basenie jak małe dzieci.Uśmiechnęłam się do nich.
W dłoni trzymałam prezent od brodatego mężczyzny.Gdy go odpakowałam okazało się , że była tam ręcznie narysowana mapa , a na niej zaznaczona bezludna wyspa i staroświecki kompas.
-Jeszcze kiedyś się spotkamy.-powiedziałam , jakby on był obok mnie.
Po tych słowach uniosłam powieki i obudziłam się w swoim łóżku.Spojrzałam na szafkę nocna.Leżał na niej złoty kompas.
-Może to dopiero poczatek przygody z Władca lasu.-po czym zmrużyłam powieki , pograżajac się w marzeniach.
To było niesamowite przeżycie!
Sądziłam , że będzie to spokojny rejs po Oceanie Atlantyckim , ale przeliczyłam się.
Wraz z rodzicami wykupiliśmy sobie kurs statkiem pasażerskim.
W trakcie podróży opalałam się na leżaku.Czasami wskakiwałam do basenu , by ochłodzić swoje rozpalone ciało.
Mama czytała książkę , przy czym dobrze się bawiła , a tata ogladał przez barierkę piękno lazurowego oceanu.
W pewnym momencie zauważyłam zwinnego delfina.Gdy chciałam zrobić mu zdjęcie , to byt mocno się wychyliłam i wypadłam za burtę.
Obudziłam się na piasku , a moje kasztanowe włosy lekko obmywała woda.Wstałam , przy czym uzmysłowiłam sobie , co się stało.Wystraszyłam się , że już więcej nie zobaczę swoich rodziców.
Rozgldajac się , zauważyłam tylko złoty piasek , falujace morze , a na przeciw niego ciemny las.
Po namyśle wiedziałam , że nie ma już innego wyjścia , niż szukanie pomocy w lesie.
Omijajac kamienie na piasku wgłabiłam się w gaj i zaczęłam nawoływać ludzi , ale nie było widać żadnego znaku życia.
Zrezygnowana , uświadomiłam sobie , że wyladowałam na bezludnej wyspie , ale jakoś ta myśl nie mogła mi przejść przez głowę.
Nagle zauważyłam palmę , na której rosły smakowicie wygladajace kokosy.
Z trudem weszłam na drzewo i urwałam owoc.W tej samej chwili zza pleców usłyszałam szelest w krzakach.
Wyłonił się z nich tajemniczy mężczyzna z broda.Przypominał króla z 14 wieku.
-Kim jesteś?-spytał.
Chciałam odpowiedzieć , ale moje usta nie chciały mówić.
Nagle poczułam się , jakbym spadała na spadochronie , a potem zobaczyłam moich rodziców oddalajacych się ode mnie , którzy coś do mnie mówili , choć nie mogłam usłyszeć ich głosów.
Następnie otworzyłam oczy i zobaczyłam osobę z broda widziana wcześniej.
-Opatrzyłem ci rany.Jak się czujesz?
-Dobrze , chociaż boli mnie trochę noga.
-Skad się tu wzięłaś?-zapytał.
-Płynęłam statkiem , a potem... - opowiedziałam mu swoja historię.
-Kim pan jest?-dodałam.
-Jestem władca lasu.Opiekuję się rannymi zwierzętami.Często przebywam z małpami , które pomagaja mi rozłupywać kokosy i zbierać zioła.Przygotowałem specjalnie dla ciebie mój przysmak.
Po tych słowach zauważyłam , że znajdujemy się w szałasie , a na słomianym stoliku stoi gliniany dzbanek ze smakowicie wygladajacym sokiem i blaszana miska z ziołowa zupa.
Gdy spróbowałam egzotycznej potrawy to tak bardzo mi posmakowała , że po jakimś czasie naczynie było puste.
-Proszę pana , chciałabym dostać się do domu.Czy jest to możliwe?
-Oczywiście.-odpowiedział mężczyzna.
Po tych słowach poszliśmy na plażę.
-Weź to ze soba.-władca lasu wręczył mi dwa przedmioty owinięte w pergamin.
-Używaj tego rozsdnie.-dodał pouczjaco.
Gdy chciałam rozpakować niespodziankę to jakby zawirował świat.
Obudziłam się na leżaku , będac na statku pasażerskim.
Odchyliłam głowę do przodu i zauważyłam mamę i tatę pluskajacych się w basenie jak małe dzieci.Uśmiechnęłam się do nich.
W dłoni trzymałam prezent od brodatego mężczyzny.Gdy go odpakowałam okazało się , że była tam ręcznie narysowana mapa , a na niej zaznaczona bezludna wyspa i staroświecki kompas.
-Jeszcze kiedyś się spotkamy.-powiedziałam , jakby on był obok mnie.
Po tych słowach uniosłam powieki i obudziłam się w swoim łóżku.Spojrzałam na szafkę nocna.Leżał na niej złoty kompas.
-Może to dopiero poczatek przygody z Władca lasu.-po czym zmrużyłam powieki , pograżajac się w marzeniach.