-monika może byśmy tak poszły na wagary,po co iść do szkoły skoro mamy dzień dziecka?
-no nie wiem,a jak się matka dowie, lub ktoś nas przyłapie?
-eee tam kto by miał nas złapać, chyba mój pies cie za nogawke
-hehe, noo dobra pójdziemy tylko gdzie?
-choc do lasu mam tam siedzenie zagrzane
-kto ci zagrzał?
-a często tam ognisko palą to może jeszcze ciepło :)
-ok, idziemy
-no, tylko jeszcze 3 km
-troche daleko, no ale dobra.
No i tak marta z moniką udały się do lasu zamiast do szkoły.Siedziały tam tak długo aż upewniły się że nikt nie zobaczy jak wychodzą z lasu.Gdy wyszły jedna poszła do swojego domu druga do swojego.Monika że nie umiała kłamać,przyznała się matce że była w lesie zamiast w szkole gdy ta się pytała czemu ma obłocone buty,a Marcie jak zwykle sie upiekło,po prostu urodzona kłamczucha.
pewnego dnia w domu dziecka odbyła się nie zbyt miła rozmowa pomiędzy panio która pracuje w domu dziecka i, z rodzino zastępczo chłopca imienia krzysiu i krzysiu musiał niestety uczęśtac w tej rozmowie
a zaczęła pani która tam pracuje a było to tak
pani ktora pracuje-te dziecko bez potrzeby przychodzi do innych dzieci
rodzice-a co nie może to jego koledzy
pani która pracuje-nie bo opowiada jaki on jest szczęśliwy i jaki ma duży dom a póżniej dziecmi mamy problem a zwłaszcza ci mali pytają się kiedy oni kedy oni będo mniec tako rodzine
rodzice-aaaaa nie wiedziałam że on tak opowiadał i że tak dzieci to zrozumiały przepraszam
pani która pracuje -pani nie ma zaco przepraszac bo to krzysiu zawinił i to on powinnen przepraszać.
krzys -bardzo panio przepraszam
a ta pani przyprowadziłe te dzieci które tak zareogali
a mama mówi do krzysia wytłumacz im czemu ty tak masz a oni nie
krzys-nie płaczcie wy tasz będziecie mnieli tako rodzine ja tyle czekali a wy jesteście ode mnie młotszy ti poczekajcie
pewnego razu marta z moniką idą do szkoły:
-monika może byśmy tak poszły na wagary,po co iść do szkoły skoro mamy dzień dziecka?
-no nie wiem,a jak się matka dowie, lub ktoś nas przyłapie?
-eee tam kto by miał nas złapać, chyba mój pies cie za nogawke
-hehe, noo dobra pójdziemy tylko gdzie?
-choc do lasu mam tam siedzenie zagrzane
-kto ci zagrzał?
-a często tam ognisko palą to może jeszcze ciepło :)
-ok, idziemy
-no, tylko jeszcze 3 km
-troche daleko, no ale dobra.
No i tak marta z moniką udały się do lasu zamiast do szkoły.Siedziały tam tak długo aż upewniły się że nikt nie zobaczy jak wychodzą z lasu.Gdy wyszły jedna poszła do swojego domu druga do swojego.Monika że nie umiała kłamać,przyznała się matce że była w lesie zamiast w szkole gdy ta się pytała czemu ma obłocone buty,a Marcie jak zwykle sie upiekło,po prostu urodzona kłamczucha.
pewnego dnia w domu dziecka odbyła się nie zbyt miła rozmowa pomiędzy panio która pracuje w domu dziecka i, z rodzino zastępczo chłopca imienia krzysiu i krzysiu musiał niestety uczęśtac w tej rozmowie
a zaczęła pani która tam pracuje a było to tak
pani ktora pracuje-te dziecko bez potrzeby przychodzi do innych dzieci
rodzice-a co nie może to jego koledzy
pani która pracuje-nie bo opowiada jaki on jest szczęśliwy i jaki ma duży dom a póżniej dziecmi mamy problem a zwłaszcza ci mali pytają się kiedy oni kedy oni będo mniec tako rodzine
rodzice-aaaaa nie wiedziałam że on tak opowiadał i że tak dzieci to zrozumiały przepraszam
pani która pracuje -pani nie ma zaco przepraszac bo to krzysiu zawinił i to on powinnen przepraszać.
krzys -bardzo panio przepraszam
a ta pani przyprowadziłe te dzieci które tak zareogali
a mama mówi do krzysia wytłumacz im czemu ty tak masz a oni nie
krzys-nie płaczcie wy tasz będziecie mnieli tako rodzine ja tyle czekali a wy jesteście ode mnie młotszy ti poczekajcie
dzieci-moze i masz racje
a bedziesz nas odwiedzaał
krzys -pewnie nara
dzieci -nara!
i natym ta historia siękonczy