Tego dnia nie obudził mnie budzik tylko jasne promienie słońca odbijające się po pokoju. Dzień zapowiadał się słonecznie, ale niestety słońce nie zdążyło opromienić mojej pewności siebie. Wiedziałam, że wszystko umiem, ale jednak serce mówiło mi inaczej, albowiem dziś wszyscy szóstoklasiści mieli pisać test.
W szkole atmosfera była napięta. Wielu uczniów chowało się po kątach, niektórzy jeszcze powtarzali materiały które im umknęły, a jeszcze inni po prostu siedzieli opanowani i czekali na dzwonek. Ja byłam w tej pierwszej grupie, bo nawet jeślibym zaczęła się uczyć to mój mózg cały w nerwach, by tego nie przyjął, no i na pewno nie byłam opanowana. Nawet nigdzie nie słyszałam smiechów i rozmów jakie zawsze towarzyszyły na korytarzu. Wreszcie dzwonek zadzwonił, ja ze swoją klasą weszłam do sali '13' i pani zaczęła swój wykład na temat zakreślania odpowiedzi. Następnie zaczęliśmy pisać. Okazało się, że nie miałam się czego obawiać, bo test nic dodać nic ująć - był najłatwiejszą rzeczą jaką kiedykolwiek pisałam. W końcu po teście atmosfera zelżała, każdy się chwalił jak wpaniale napisał, a ja rozmawiałam z Maćkiem o zadaniu trzynastym.
- było proste, a każde kolejne jeszcze łatwiejsze. Szkoda, że takiego testu nie można pisać kilka razy w życiu.
- niestety, to chyba był pierwszy, a zarazem ostatni test który pisałam bez jakiegokolwiek stresu
- tak, powiedzmy, że z twgo powodu zapraszam cię na podwójny seans 'Bleach' na moim plazmowym telewizorze z popcornem z mikrofali
- a co to ma do rzeczy?
- trzeba utopić jakoś te smutki
- zgadzam się
Tego dnia nauczyłam się, że to co może się wydawać straszne lub przerażające, nie zawsze takie jest. Jak to by powiedziała Stefani: Nie ocenia się książek po okładce.
PS. Stefani to ksywka, a nie prawdziwe imię, a więc nie pisze się Stephanie tylko Stefani. Mam nadzieję, że się podoba^^
Tego dnia nie obudził mnie budzik tylko jasne promienie słońca odbijające się po pokoju. Dzień zapowiadał się słonecznie, ale niestety słońce nie zdążyło opromienić mojej pewności siebie. Wiedziałam, że wszystko umiem, ale jednak serce mówiło mi inaczej, albowiem dziś wszyscy szóstoklasiści mieli pisać test.
W szkole atmosfera była napięta. Wielu uczniów chowało się po kątach, niektórzy jeszcze powtarzali materiały które im umknęły, a jeszcze inni po prostu siedzieli opanowani i czekali na dzwonek. Ja byłam w tej pierwszej grupie, bo nawet jeślibym zaczęła się uczyć to mój mózg cały w nerwach, by tego nie przyjął, no i na pewno nie byłam opanowana. Nawet nigdzie nie słyszałam smiechów i rozmów jakie zawsze towarzyszyły na korytarzu. Wreszcie dzwonek zadzwonił, ja ze swoją klasą weszłam do sali '13' i pani zaczęła swój wykład na temat zakreślania odpowiedzi. Następnie zaczęliśmy pisać. Okazało się, że nie miałam się czego obawiać, bo test nic dodać nic ująć - był najłatwiejszą rzeczą jaką kiedykolwiek pisałam. W końcu po teście atmosfera zelżała, każdy się chwalił jak wpaniale napisał, a ja rozmawiałam z Maćkiem o zadaniu trzynastym.
- było proste, a każde kolejne jeszcze łatwiejsze. Szkoda, że takiego testu nie można pisać kilka razy w życiu.
- niestety, to chyba był pierwszy, a zarazem ostatni test który pisałam bez jakiegokolwiek stresu
- tak, powiedzmy, że z twgo powodu zapraszam cię na podwójny seans 'Bleach' na moim plazmowym telewizorze z popcornem z mikrofali
- a co to ma do rzeczy?
- trzeba utopić jakoś te smutki
- zgadzam się
Tego dnia nauczyłam się, że to co może się wydawać straszne lub przerażające, nie zawsze takie jest. Jak to by powiedziała Stefani: Nie ocenia się książek po okładce.
PS. Stefani to ksywka, a nie prawdziwe imię, a więc nie pisze się Stephanie tylko Stefani. Mam nadzieję, że się podoba^^