napisz opowiadanie z dialogiem na temat w pracowni tajemniczego malarza użyj srodków fantastycznych
szybkoooo !!!!!! dam naj!!!!!!!!
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Tajemniczy malarz mieszkał w małej piwnicy. Niegdyś sąsiedzi słyszeli tam wiele dziwnych dźwięków, jednakże pod groźbą mężczyzny zamieszkującego to pomieszczenie, nie rozmawiali o tym ani tam nie wchodzili.
Pewnego dnia do kamienicy wprowadziła się młoda kobieta z 5-o letnią córką. Dziewczynka rankiem wyszła z domu pod nieobecność mamy i otworzyła ciężkie drzwi do piwnicy.
Panowała tam straszna duchota, jednakże małej blondynce o kręconych włosach nie przeszkadzało to. Zchodziła ostrożnie po schodkach, a po wkroczeniu na długi korytarzyk, rozglądnęła się po pomieszczeniu. Dostrzegła drewniane, lekko uchylone drzwi. Na palcach podbiegła do nich i wychyliła swoją główkę. Ujrzała wysokiego mężczyznę. Miał na sobie poplamiony fartuch, głowę ozdabiała czapka zimowa. W dłoni trzymał pędzel. Wokoło niego latały malutkie smoki i wróżki. Gdy dziewczynka otworzyła bardziej drzwi, ujrzała piękną, skrzydlatą postać.
Była ona jej rozmiarów. Skóra miała niebieską, pastelową barwę. Włosy były różowe. Ubranie to była wymyślna sukienka - dół był z granatowych, cienkich płatków, które wielkością dorównywały dłoni blondynki. Góra była wykonana z połączenia licznych, złotych zawijasów.
Blondyneczka przez przypadek zaskrzypiała nieco drzwiami. Malarz natychmiast odwrócił głowę, przerywając malowanie wielkiej wróżki.
-Kto tu jest?! - zapytał gniewnie, a jego głos rozniósł się po całej piwnicy.
Przerażone dziecko schowało się, biegnąc na koniec korytarza. Drżało ze strachu. Kroki mężczyzny były coraz głośniejsze. Dziewczynka zamknęła oczy, czekając na najgorsze.
-Powiesz mi, kim ty jesteś?! - krzyknął malarz do blondyneczki.
-Jestem Lila - wyszeptała drżącym głosem.
-Lila... Lilo, widziałaś coś... dziwnego w moim pokoju?
-T...t...tak.
-Kto tu wpuszcza dzieci! - westchnął głośno. - Saen, chodź tu, proszę, poznaj Lilę.
Zza drzwi wyłoniła się wróżka. Zatrzepotała swoimi pomarańczowymi skrzydłami i zacisnęła usta tworząc z nich wąską linię.
-Ona nie powinna mnie widzieć - stwierdziła Saen. Jej głos przypominał świergot ptaków, a zarazem burzę.
-Nie mamy wyboru - westchnął mężczyzna. Złapał dziewczynkę za rękę i wprowadził do pokoju.
-To moja pracownia! - powiedział, przesuwając rękę w powietrzu. - Wydaję się mała, ale taka nie jest.
Nagle Lila zobaczyła coś niesamowitego. Brudna, mała przestrzeń zamieniła się w wielki pokój. Po prawej stronie stały sztalugi z podobraziami, po lewej - powieszone były na ścianach gotowe malunki. Przedstawiały one smoki, wróżki, czarownice, czy egzotyczne kwiaty. Na samym środku znajdowało się kolorowe krzesło, a na wprost od niego, tuż pod ścianą - mocno oświetlona przestrzeń, będąca miejscem przeznaczonym dla malowanej osoby bądź przemiotu.
-Ile zajmuje ci malowanie? - zapytała dziewczynka.
-Tutaj nie obowiązuje czas ludzki - wyjaśnił malarz, pocierając palcem o beżową ścianę. - Malowanie zajmuje mi 2 lata, dla ludzi są to 2 godziny.
-Co będzie pan teraz malował?
-Właśnie skończyłem Saen, teraz pora na... ciebie.
-M...m...mnie?
-Tak. Wypuszczę cię dopiero wtedy, gdy skończę rysunek.
Mała Lila siedziała przez dwa lata na podłodze, podczas gdy mężczyna dokonywał jej malunku. Po 2 latach wypuścił ją. W pracowni była ona już siedmioletnią dziewczynką, a po wyjściu z niej - nadal małą pięciolatką. Do tego, zapomniała o całym wydarzeniu. Wróciła do mieszkania ze złudzeniem, że spotkała pana - rzeźbiarza. bez wróżek, smoków, i innych magicznych stworzeń. Była nadal zwyczajną Lilą.
Malarz powiesił w swojej pracowni dzieło, które wykonał. Potem już o nim nie rozmawiano. Siedział tam, w swoim, na pozór małym pokoiku, aż do śmierci, której i tak nikt nie zauważył.
Mam nadzieję, że mniej więcej o to chodziło, jeśli nie to przepraszam ;/