Napisz opowiadanie według załączonego planu.
1.Lekarski dyżur na lotnisku.
2.Zawieja śnieżna.
3.Telefon z prośbą o pomoc.
4.Lecieć czy nie lecieć?
5.Lot w czasie burzy.
6.Gwałtowne turbulencje.
7.Powrót do szpitala.
8........(tu sami zadecydujecie co się stanie)
Lekarz leci do tego pacjeta, jakby co.
*pisząc, pamiętajo spójności tekstu. Może przyda ci się słownictwo w ramce.
następnie, po jakimś czasie, pochwili, potem,wreszcie,później,wtedy,z kolei,tymczasem,na koniec;
daleko,w dali, dołem, górą, gdzieniegdzie, wokół, niżej, wysoko, wyżej; ale, więc, chociaż, otóż, tak więc i oto, i tak,dlatego własnie.
Ps. Napiszcie to na 5!!!!!!!!!!
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Pewnego dnia, jak codziennie pełniłem swój dyżur na lotnisku w Warszawie. Właściwie służba mijała spokojnie, bez większych problemów, lecz w pewnej chwili zerwała się straszna zamieć śnieżna. Wyglądając przez szybę widziałem tylko biel i nic więcej, jednak wszystkie loty odbywały się normalnie co mnie trochę ździwiło. Moje rozmyślania o warunkach pogodowych przerwał telefon. Odebrałem następnie usłyszałem o wypadku na małym lotnisku poza miastem, które przez zamieć jest kompletnie odcięte i jedyną drogą pomocy jest wysłanie małego samolotu ze służbą medyczną z naszego lotniska. Zebrałem potrzebne informacje i zgodziłem się polecieć udzielić pomocy. Odłożyłem słuchawkę, zacząłem zbierać sprzęt i ekipę ratującą. Po chwili zaczęła mnie nękać myśl czy aby na pewno dobrze robię, czy na pewno powinienem lecieć, a może jednak zostać. Pogoda za oknem była straszna, ale tam gdzieś jest człowiek potrzebujący pomocy a ja składałem przysięgę, obiecywałem zawsze przedkładać dobro ludzkie nad własne. Postanowiłem polecieć mimo szalejącej burzy za oknem. Przez pwien czas lecieliśmy na niskim pułapie, lecz gdy tylko wznieśliśmy się wyżej, zaczęło nami gwałtownie rzucać, pilot stracił panowanie nad maszyną a nam wszystkim serce podskoczyło do gardła. Pilot postanowił sprowadzić maszynę niżej w nadziei, że odzyska nad nią panowanie i udało się, maszyną przestało rzucać na wszystkie strony. wylądowaliśmy bezpiecznie a ja nie zwlekając ani chwili dłużej pobiegłem do poszkodowanego i zacząłem udzielać pierwszej pomocy. Postanowiliśmy, że zabierzemy poszkodowanego do szpitala gdyż potrzebował on opieki lekarskiej z wykorzystaniem przyrządów, których nie posiadaliśmy na miejscu. Umieściliśmy go na noszach, przetransportowaliśmy do samolotu i wyruszyliśmy w podróż powrotną do szpitala. Na całe szczęście lot powrotny przebiegł spokojnie mimo iż pojawiały się lekkie obawy o to czy aby na pewno nic się nie stanie. W szpitalu okazało się, że osoba, której uratowaliśmy życie jest prezesem ważnej firmy międzynarodowej i po tym co się stało postanowiła wesprzeć nasz szpital sporą kwotą pieniędzy, aby można było zakupić specjalistyczny sprzęt medyczny dla szpitala oraz lekarzy na lotniskach. Nikt z nas nie spodziewał się takiego zakończenia, mimo iż dzień był bardzo ciężki, to cieszę się, że wszystko skończyło się dobrze oraz, że udało mi się uratować ludzkie zycie.