Napiszę opowiadanie według planu :
1. Postanowienie o pójściu z psem na spacer .
2. Spotkanie znajomych na dworze .
3. Wspólna wycieczka do parku .
4. Spostrzeżenie nieprzytomnej osoby w głębi parku .
5. Zatelefonowanie do szpitala .
6. Szybka reakcja sanitaruszy i przyjazd na miejsce zdażenia .
7.Przebudzenie się osoby leżącej w parku .
8. Podziękowanie za pomoc .
Proszę o roziązanie na dziś plissss . ! ;)))
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Bardzo nudziłem się w domu, gdyż miałęm szlaban na komputer i telewizję. Pomyślałęm że nie zabronili mi wychodzić na dwór. Postanowiłem wyjść na dwór z Burkiem, moim psem. Zobaczyłem moich kolegów i przyjaciółke Agate. Zaproponowałem im aby przeszli się ze mną i psem na sacer do parku. Oni po chwili namysłu zgodzili się. Gdy szliśmy przez park zauważyliśmy jakąś nieprzytomną osobę lezącą na ziemi w parku. Podbiegliśmy do niej i sprawdziliśmy żyje. Bardzo spanikowaliśmy bo to niecodzienne spotkać osobę nieprzytomną w parku. Wyciągnąłem bez namysłu komórke i zadzwoniłem pod 999 na pogotowie. Po pięciu minutach pogotowie było w parku. Gdy sanitariusze podeszli do tej osoby ona niespodziewanie się obudziła. Sanitariusze odjechali karetką a osoba która jak sie okazało była nauczycielką Polskiego w Gimnazjum podziękowała nam.
Siedziałam przy biurku wpatrzona w długi rząd cyferek spisanych na kartce, którey według naszej matematyczki miał być bardzo "prościutkim" zadaniem. Jakoś wpatrując się w tą samą kartkę przez ostatnie piętnaście minut nabrałam wątpliwości co do tego. W końcu żuciłam długopis na biurko, wzięłam Goffy'ego i krzycząc na cały dom "Wychodzę!" wybiegłam przez frontowe drzwi. Była już jesień, a z drzew spadały kolorowe liście, lekkie powiewy wiatru zsuwały moją grzywkę na oczy. Spuściłam Goffy'ego ze smyczy żeby mógł sobie pobiegać i wolniutko ruszyłam jedną z alejek.
- No popatrz Goffy, jak ta niedobra pani mogła cię tak zostawić na pastwę losu, a no i oczywiście mnie - usłyszałam za sobą melodyjny śmiech i w jednej chwili wykonałam obrót o 180 stopni
Tuż za mną stał Mateusz, wysoki ciemnowłosy chłopak z którym przyjażniłam się praktycznie od zawsze.
- Aaa, to ty... - pokiwałam z poltowaniem głową - No tak, kto inny nachodziłby biedne, malutkie, bezbronne szczeniaczki - puściłam do niego oczko
- Chumorek dopisuje? - zapytał ja energicznie pokiwałam głową
Dalej ruszyliśmy już razem, a parę metrów przed nami biegł Goofy wesoło merdając ogonkiem. Było całkiem słoneczne popołudnie, a ostatnie promnienie jesiennego słoneczke muskały nasze twarze. Im dalej szliśmy tym gęściej pojawiały się drzewa, centrum parku było bardziej zadrzewione aby w letnie dni można było schować się w cieniu jednak o tej poże nie miało to żadnego sensownego zastosowania. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy, a Mati co chwilę wplatał w rozmowę jeden z tych swoich "legendarnych" sucharów. Nagle Goffy wyrwał się znacznie do przodu i zaczął szczekać najgłośniej na ile pozwalały mu te jego maleńkie szczenięce płuca. Nie za bardzo przejęło nas jego ujadanie, ale robił to tak długo że w końcu musieliśmy do niego podejść. Widok, który zobaczyłam zabrał mi dech w piersi, z boku ścieżki lerzała nieprzytomna dziewczyna.
- Masz komórkę? - zapytałam Matiego przypominając sobie, że mój telefo został na biurku
Chłopak był chyba za bardzo oszołomiony, żeby cokolwiek powiedzień po prostu podał mi swój telefon. Szybko wybrałam nieskomplikowany numer pogotowia 999 i w największym zkrucie poinforowałam o wszystkim znudzoną recepcjonistkę którą słyszałam po drugiej stronie. Pogotowie przyjechało bardzo szybko zanitariusze podali dziewczynie tlen i wsadzili ją do karetki, a po chwili samochód na z czerwonym "kogutem" odjęchał główna ulicą w stronę szpitala.
***
Od wypadku minęły już dwa dni, ani ja ani Mateusz nie wiedzieliśmy jak zachować się w takiej sytuacji... Pójść odwiedzić dziewczynę, czy może po prostu dać jej spokój. W końcu zdecydowałam, że sama pójdę sprawdzić co u niej. Kiedy weszłam do sali nie mogłam uwierzyć jak w ciągu dwóch dni stan dziewczyny mógł się aż tak poprawić.
- Dziękuję - te słowa wypowiedziane z taką szczerością zapamiętam do końca życia