Napisz opowiadanie w którym umieścisz dialog z wybranym bohaterem Romea i Julii nie może byc to Romeao ani Julia.1.5 strony A4
lily007
W poleceniu nie zostało napisane w jakich okolicznosciach ma być ten dialog. ale spóbuje podołąć ;) Pewnej nocy miałam bardzo interesujący sen... Pośród mojej wyśnionej krainy spotkałam ojca Laurentego z dramatu "Romeo i Julia". Było to bardzo zaskakujące spotkanie. Mimo tego że historia miłości tych dwojga jest już dosyć odległą historią każdy bez trudu potrafi przywołac ją w pamięci. I tak spacerując po kwitnącej łące zobaczyłąm w oddali drzewo, w którego cieniu odpoczywała jakaś osoba. Podeszłam tam i od razu poznałam ojca Laurentego. Przywitał mnie serdecznie. Po chwili jednak zauważyłam zę jego osoba jest czymś zmartwiona. -moze nie powinnam się wtrącać-rzekłam- ale wydaje się ojciec zmartwiony. moze mogłabym jakoś pomóc? -dziekuje ze pytasz, nie mam z kim porozmawiać o pewnej trapiącej mnie sprawie... znasz historię romea i Julii? - zapytał, było to raczej pytanie retoryczne bo po chwili znów kontynuował- moje sumienie jest obarczone winą, której nie potrafie sobie wybaczyć...powinienem był powiadomić wszystkich o slubie który udzieliłem Julii i Romeowi.-tu ojciec przerwał i nastała niezręczna cisza. -Ojcze ten błąd był nieświadomy. W dobrej wierze ojciec pomógł zakochanym...- starałam sie pocieszyć zakonnika. -stchórzyłem... mogłem zapobiec smierci... nie powinienem zostawiać Julii samej w grobowcu...-mówiąc to zakonnik chowa twarz w dłoniach. Chciałam zblizyć się do zakonnika aby w geście pocieszenie poklepać go po ramieniu ale w tym momencie zrospaczona postać zakonnika znikła mi z oczu. Przetarłam oczyi rozejrzałam sie wkoło ale ojca nigdzie nie było. W tym tej chwili się obudziłam.
Pewnej nocy miałam bardzo interesujący sen... Pośród mojej wyśnionej krainy spotkałam ojca Laurentego z dramatu "Romeo i Julia". Było to bardzo zaskakujące spotkanie. Mimo tego że historia miłości tych dwojga jest już dosyć odległą historią każdy bez trudu potrafi przywołac ją w pamięci. I tak spacerując po kwitnącej łące zobaczyłąm w oddali drzewo, w którego cieniu odpoczywała jakaś osoba. Podeszłam tam i od razu poznałam ojca Laurentego. Przywitał mnie serdecznie. Po chwili jednak zauważyłam zę jego osoba jest czymś zmartwiona.
-moze nie powinnam się wtrącać-rzekłam- ale wydaje się ojciec zmartwiony. moze mogłabym jakoś pomóc?
-dziekuje ze pytasz, nie mam z kim porozmawiać o pewnej trapiącej mnie sprawie... znasz historię romea i Julii? - zapytał, było to raczej pytanie retoryczne bo po chwili znów kontynuował- moje sumienie jest obarczone winą, której nie potrafie sobie wybaczyć...powinienem był powiadomić wszystkich o slubie który udzieliłem Julii i Romeowi.-tu ojciec przerwał i nastała niezręczna cisza.
-Ojcze ten błąd był nieświadomy. W dobrej wierze ojciec pomógł zakochanym...- starałam sie pocieszyć zakonnika.
-stchórzyłem... mogłem zapobiec smierci... nie powinienem zostawiać Julii samej w grobowcu...-mówiąc to zakonnik chowa twarz w dłoniach. Chciałam zblizyć się do zakonnika aby w geście pocieszenie poklepać go po ramieniu ale w tym momencie zrospaczona postać zakonnika znikła mi z oczu.
Przetarłam oczyi rozejrzałam sie wkoło ale ojca nigdzie nie było. W tym tej chwili się obudziłam.