Dzisiejszy dzień zapowiadał się cudownie. Otworzyłam rano oczy i spostrzegłam, że moich braci nigdzie nie ma. Na szczęście, Donn strasznie się wymądrzał, Kira był marudny, a ja najwyraźniej byłam jedyna normalna z naszej trójki. Pewnie tato zabrał ich na spacer albo poszedł pokazać im jak poluje. Dla mnie to dyskryminacja, jestem tam samo wilkiem jak i oni, a ja nie mogę chodzić z tatą na polowania, przecież to nie fair. Podniosłam się powoli i ruszyłam w kierunku wyjścia z groty, promienie słońca raziły mnie okropnie, jednak starałam się dostrzec coś, co bez wątpienia było przed naszą grotą. Na moim pyszczu pojawił się uśmiech, widząc go zawsze poprawiał mi się humor, tak to właśnie Kovu, wilk starszy ode mnie o zaledwie kilka miesięcy, świetnie dogadywał się z Donnem i często stawał w mojej obronie, za to nie znosił Kiry. Nie przeszkadzało mi to, Kira miał właśnie takie usposobienie. - Cześć Hera... - powiedział podchodząc do mnie bliżej, spojrzałam na niego i usiadłam prostując się, podniosłam głowę do góry i spojrzałam mu w oczy. Kovu był dużo wyższy ode mnie, przy nim wydawałam się taka drobna, a on... potężny wilk, który w przyszłości na pewno zostanie przywódcą stada. Na moment zamyśliłam się wyobrażajac sobie, że to ja będę jego partnerką w życiu. Marzenia są do spełnienia tym bardziej, że wiedziałam jakie podejście ma do mnie Kovu. - Cześć... - odpowiedziałam podnosząc się, przeszłam obok niego przecierając się o jego bok, wróciłam zaraz znów na przód. Zastanawiało mnie co takiego mógł ode mnie chcieć. - Przyniosłem Ci śniadanie. - powiedział przesuwając w moją stronę dość sporego królika. To był miły gest i jak najbardziej spodobał mi się. Pochyliłam się i podpierając królika jedna łapą, a zębami odgryzając dość porą część męsa. Jednak chciałam zachować grację, więc po zrobieniu kilku kęsów spojrzałam na niego, widziałam jak obserwuje moje ruchy. - Poczęstuj się. - mruknęłam przsuwając łapą jeszcze bardziej w jego stronę dość sporą resztkę, królika. Kovu szybko posilił się resztą i podszedł do mnie siadając obok, poczułam jego bliskość i sama oparłam się o niego dość mocno. Jakże byłam szczęśliwa wiedząc, że nie jestem mu obojętna...
Dzisiejszy dzień zapowiadał się cudownie. Otworzyłam rano oczy i spostrzegłam, że moich braci nigdzie nie ma. Na szczęście, Donn strasznie się wymądrzał, Kira był marudny, a ja najwyraźniej byłam jedyna normalna z naszej trójki. Pewnie tato zabrał ich na spacer albo poszedł pokazać im jak poluje. Dla mnie to dyskryminacja, jestem tam samo wilkiem jak i oni, a ja nie mogę chodzić z tatą na polowania, przecież to nie fair. Podniosłam się powoli i ruszyłam w kierunku wyjścia z groty, promienie słońca raziły mnie okropnie, jednak starałam się dostrzec coś, co bez wątpienia było przed naszą grotą. Na moim pyszczu pojawił się uśmiech, widząc go zawsze poprawiał mi się humor, tak to właśnie Kovu, wilk starszy ode mnie o zaledwie kilka miesięcy, świetnie dogadywał się z Donnem i często stawał w mojej obronie, za to nie znosił Kiry. Nie przeszkadzało mi to, Kira miał właśnie takie usposobienie.
- Cześć Hera... - powiedział podchodząc do mnie bliżej, spojrzałam na niego i usiadłam prostując się, podniosłam głowę do góry i spojrzałam mu w oczy. Kovu był dużo wyższy ode mnie, przy nim wydawałam się taka drobna, a on... potężny wilk, który w przyszłości na pewno zostanie przywódcą stada. Na moment zamyśliłam się wyobrażajac sobie, że to ja będę jego partnerką w życiu. Marzenia są do spełnienia tym bardziej, że wiedziałam jakie podejście ma do mnie Kovu.
- Cześć... - odpowiedziałam podnosząc się, przeszłam obok niego przecierając się o jego bok, wróciłam zaraz znów na przód. Zastanawiało mnie co takiego mógł ode mnie chcieć.
- Przyniosłem Ci śniadanie. - powiedział przesuwając w moją stronę dość sporego królika. To był miły gest i jak najbardziej spodobał mi się. Pochyliłam się i podpierając królika jedna łapą, a zębami odgryzając dość porą część męsa. Jednak chciałam zachować grację, więc po zrobieniu kilku kęsów spojrzałam na niego, widziałam jak obserwuje moje ruchy.
- Poczęstuj się. - mruknęłam przsuwając łapą jeszcze bardziej w jego stronę dość sporą resztkę, królika. Kovu szybko posilił się resztą i podszedł do mnie siadając obok, poczułam jego bliskość i sama oparłam się o niego dość mocno. Jakże byłam szczęśliwa wiedząc, że nie jestem mu obojętna...