Młody chłopak, idąc spokojnie przez niewielki park, a raczej skwerek na uboczu osiedla dostrzegł piękną dziewczynę, stojącą na pobliskim przystanku. Nie czekając, chwycił wiatr w żagle i biegiem próbował przemknąć przez chmarę przechodniów. Wydawało mu się, że ją zna. Niestety, przeprawa była niczym syzyfowa praca, trudna i daremna. Jednak Marek, bo tak się nazywał, zachował głowę na karku i ominął ich, przemierzając trawnik. Wiedział, że upiecze przez to dwie pieczenie na jednym ogniu. Spotka swoją domniemaną starą znajomą i będzie już bliżej domu. Kiedy dobiegł na przystanek, rozpoznał ją. - Natalia! - krzyknął, ale ona położyła palec na ustach, każąc mu zamknąć buzię na kłódkę. Rozmawiała przez telefon. Stał i przyglądał się. Znał ją jeszcze z czasów, gdy nosił koszulę w zębach. Kiedy skończyła, prosto z mostu walnął, że dobrze ją znowu spotkać. Ona jednak tylko wzruszyła ramionami. Pocałowała go w policzek i mruknęła coś pod nosem. Podjechał autobus i wsiadła do niego, machając na pożegnanie, co wyglądało niczym łabędzi śpiew. Westchnął, myśląc, że bezdomnemu to zawsze wiatr w oczy i ruszył przed siebie, myśląc o niebieskich migdałkach.
Wierciłam Jankowi dziurę w brzuchu żebyśmy się w końcu wybrali na spektakl pt."On i Ona' a on zapytał czy ja upadłam na głowę ,ponieważ Janek nie lubił teatru.Przecież kto pyta nie błądzi powiedziałam.Zresztą z Jankiem to tak zawsze jest ,że siedzimy w domu a jak już gdzieś wyjdziemy to raz na ruski rok.
Zachowując stoicki spokój ponowiłam swoją prośbę,na co mój chłopak odpowiedział,że mogę iść na ten spektakl z dwoma zaprzyjażnionymi parami.Pomyślałam,że tak właśnie zrobię.I już następnego dnia do teatru szłam w towarzystwie Ani z Darkiem i Joli z Markiem.
Idąc tak z nimi do teatru czułam się jak piąte koło u wozu.
Na początku spektakl zapowiadał się całkiem obiecująco,ale póżniej był nudny jak flaki z olejem.Poza tym jeszcze w teatrze Ania pokłóciła się z Darkiem a ja czułam się między młotem a kowadłem.
Po zakończeniu spektaklu przed teatrem stał mój chłopak ,a ja zmieniłam się w słup soli ,bo nigdy bym się tego po nim nie spodziewała.Jednak on jest kochany.Przyszedł pod teatr ,bo martwił się o mnie.
Wszyscy szybkim krokiem ruszyliśmy do domu ,bo musieliśmy coś wziąć na ząb.
Młody chłopak, idąc spokojnie przez niewielki park, a raczej skwerek na uboczu osiedla dostrzegł piękną dziewczynę, stojącą na pobliskim przystanku. Nie czekając, chwycił wiatr w żagle i biegiem próbował przemknąć przez chmarę przechodniów. Wydawało mu się, że ją zna. Niestety, przeprawa była niczym syzyfowa praca, trudna i daremna. Jednak Marek, bo tak się nazywał, zachował głowę na karku i ominął ich, przemierzając trawnik. Wiedział, że upiecze przez to dwie pieczenie na jednym ogniu. Spotka swoją domniemaną starą znajomą i będzie już bliżej domu. Kiedy dobiegł na przystanek, rozpoznał ją.
- Natalia! - krzyknął, ale ona położyła palec na ustach, każąc mu zamknąć buzię na kłódkę. Rozmawiała przez telefon. Stał i przyglądał się. Znał ją jeszcze z czasów, gdy nosił koszulę w zębach. Kiedy skończyła, prosto z mostu walnął, że dobrze ją znowu spotkać. Ona jednak tylko wzruszyła ramionami. Pocałowała go w policzek i mruknęła coś pod nosem. Podjechał autobus i wsiadła do niego, machając na pożegnanie, co wyglądało niczym łabędzi śpiew. Westchnął, myśląc, że bezdomnemu to zawsze wiatr w oczy i ruszył przed siebie, myśląc o niebieskich migdałkach.
Wierciłam Jankowi dziurę w brzuchu żebyśmy się w końcu wybrali na spektakl pt."On i Ona' a on zapytał czy ja upadłam na głowę ,ponieważ Janek nie lubił teatru.Przecież kto pyta nie błądzi powiedziałam.Zresztą z Jankiem to tak zawsze jest ,że siedzimy w domu a jak już gdzieś wyjdziemy to raz na ruski rok.
Zachowując stoicki spokój ponowiłam swoją prośbę,na co mój chłopak odpowiedział,że mogę iść na ten spektakl z dwoma zaprzyjażnionymi parami.Pomyślałam,że tak właśnie zrobię.I już następnego dnia do teatru szłam w towarzystwie Ani z Darkiem i Joli z Markiem.
Idąc tak z nimi do teatru czułam się jak piąte koło u wozu.
Na początku spektakl zapowiadał się całkiem obiecująco,ale póżniej był nudny jak flaki z olejem.Poza tym jeszcze w teatrze Ania pokłóciła się z Darkiem a ja czułam się między młotem a kowadłem.
Po zakończeniu spektaklu przed teatrem stał mój chłopak ,a ja zmieniłam się w słup soli ,bo nigdy bym się tego po nim nie spodziewała.Jednak on jest kochany.Przyszedł pod teatr ,bo martwił się o mnie.
Wszyscy szybkim krokiem ruszyliśmy do domu ,bo musieliśmy coś wziąć na ząb.