Napisz opowiadanie twórcze pt.marzenia dziecka. BŁAGAM na jutro!!!!!!
ala200317
Nareszcie Wolna Wiktoria była zwykłą nastolatką. Miała rude włosy, na piegowatej twarzy można było zobaczyć duże brązowe oczy, malutki, lekko zadarty nosek i pełne, krwistoczerwone usta. To właśnie kolor włosów był głównym powodem uprzedzeń klasy w stosunku do Wiktorii. Jedynie Adrian Kowalczyk akceptował Wiktorię. Bo to właśnie tolerancyjność i to, że nie ulegał psychologii tłumu była jego największą zaletą. Ta dwójka była na pozór dwiema niczym niepodobnymi do siebie osobami. On obiekt zainteresowania większości dziewczyny w klasie, ona - rudowłosa brzydula darzona największą antypatią w szkole. Przesiadywali ze sobą całe przerwy gadającą o najrozmaitszych rzeczach, zwierzając się ze swoich problemów i trosk. Wiktoria była bardzo dobrą uczennicą, miała same piątki i czwórki w przeciwieństwie do Adriana. Był on słaby w nauce, ledwie zdał do pierwszej gimnazjum, często dostawał dwóje i jedynki. Teraz, kiedy drugie półrocze zbliżało się milowymi krokami ku końcowi wszyscy z niecierpliwością wyczekiwali swych ocen semestralnych, wszyscy oprócz Adriana. Wiktoria pierwszy semestr zakończyła ze stuprocentową frekwencją i samymi piątkami. Adrian za to miał same dwóje oprócz angielskiego, z którego miał jedynkę. - Gratuluje Ci Wiki! Na prawdę możesz być z siebie dumna!! Nie to, co ja. - powiedział Adriana dziwnie smętnym głosem - Dzięki, ale się nie martw, popracujemy na tym angielskim i za cztery miesiące to ja będą Ci gratulowała piątki! Do zobaczenia! Cześć! - odpowiedziała z zadowoleniem, pełna optymizmu Wiktoria i czym prędzej pobiegła do domu aby podzielić się z rodzicami swoim sukcesem. Zaczęły się ferie. Wiktoria pojechała na tygodniowy obóz zimowy do Zakopanego. Była to nagroda od jej rodziców za dobre wyniki w nauce. Adrian dał sobie tydzień wolnego i planował rozpocząć korepetycje w drugim tygodniu ferii, gdyż tak umówili się z Wiktorią. Tydzień ferii minął dla obojga przyjaciół jak z bicza strzelił. Adrian spacerował po Warszawie i uczestniczył w popularnej akcji "Zima w mieście", poznając przy tym wielu ciekawych ludzi. Wiktoria natomiast pierwszy tydzień ferii przebiegała w górach, jeździła na nartach łyżwach oraz zajadała się oscypkami razem ze swoimi znajomymi z obozu. Po tygodniu nadszedł czas, aby Wiktoria wróciła do domu. Rano w poniedziałek, pożegnała się z nowymi znajomymi i wsiadła do pociągu. Na wieczór była już w domu. Teraz zaczął się pracowity okres dla obojga nastolatków. Adrian miał gigantyczne zaległości: nie umiał odmiany czasownika "to be" w przeszłości, jego słownictwo angielskie było ubogie, nie znał zasad tworzenia zdań w żadnym z poznanych dotąd trzech czasów, a najgorsze było to, że prawie nie umiał czytać po angielsku.
Wiktoria była zwykłą nastolatką. Miała rude włosy, na piegowatej twarzy można było zobaczyć duże brązowe oczy, malutki, lekko zadarty nosek i pełne, krwistoczerwone usta.
To właśnie kolor włosów był głównym powodem uprzedzeń klasy w stosunku do Wiktorii. Jedynie Adrian Kowalczyk akceptował Wiktorię. Bo to właśnie tolerancyjność i to, że nie ulegał psychologii tłumu była jego największą zaletą.
Ta dwójka była na pozór dwiema niczym niepodobnymi do siebie osobami. On obiekt zainteresowania większości dziewczyny w klasie, ona - rudowłosa brzydula darzona największą antypatią w szkole.
Przesiadywali ze sobą całe przerwy gadającą o najrozmaitszych rzeczach, zwierzając się ze swoich problemów i trosk.
Wiktoria była bardzo dobrą uczennicą, miała same piątki i czwórki w przeciwieństwie do Adriana. Był on słaby w nauce, ledwie zdał do pierwszej gimnazjum, często dostawał dwóje i jedynki.
Teraz, kiedy drugie półrocze zbliżało się milowymi krokami ku końcowi wszyscy z niecierpliwością wyczekiwali swych ocen semestralnych, wszyscy oprócz Adriana.
Wiktoria pierwszy semestr zakończyła ze stuprocentową frekwencją i samymi piątkami. Adrian za to miał same dwóje oprócz angielskiego, z którego miał jedynkę.
- Gratuluje Ci Wiki! Na prawdę możesz być z siebie dumna!! Nie to, co ja. - powiedział Adriana dziwnie smętnym głosem
- Dzięki, ale się nie martw, popracujemy na tym angielskim i za cztery miesiące to ja będą Ci gratulowała piątki! Do zobaczenia! Cześć! - odpowiedziała z zadowoleniem, pełna optymizmu Wiktoria i czym prędzej pobiegła do domu aby podzielić się z rodzicami swoim sukcesem.
Zaczęły się ferie. Wiktoria pojechała na tygodniowy obóz zimowy do Zakopanego. Była to nagroda od jej rodziców za dobre wyniki w nauce. Adrian dał sobie tydzień wolnego i planował rozpocząć korepetycje w drugim tygodniu ferii, gdyż tak umówili się z Wiktorią.
Tydzień ferii minął dla obojga przyjaciół jak z bicza strzelił. Adrian spacerował po Warszawie i uczestniczył w popularnej akcji "Zima w mieście", poznając przy tym wielu ciekawych ludzi. Wiktoria natomiast pierwszy tydzień ferii przebiegała w górach, jeździła na nartach łyżwach oraz zajadała się oscypkami razem ze swoimi znajomymi z obozu. Po tygodniu nadszedł czas, aby Wiktoria wróciła do domu. Rano w poniedziałek, pożegnała się z nowymi znajomymi i wsiadła do pociągu. Na wieczór była już w domu.
Teraz zaczął się pracowity okres dla obojga nastolatków. Adrian miał gigantyczne zaległości: nie umiał odmiany czasownika "to be" w przeszłości, jego słownictwo angielskie było ubogie, nie znał zasad tworzenia zdań w żadnym z poznanych dotąd trzech czasów, a najgorsze było to, że prawie nie umiał czytać po angielsku.