Napisz opowiadanie sensacyjne. Tematyka dowolna, duchy, technologia, koniec świata, zabójstwa, porwania itp. Opowiadanie musi zajmować przynajmniej 2 strony zeszytowe. (Daję naj)
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Ta historia, którą przeżyłam w minione wakacje, to była niezła adrenalina, którą raczej nikt nie chciałby przeżyć...
Pewnego dnia poszliśmy z kumplami na miasto. Była już późna godzina: 22:00. Wracaliśmy z parku. Nagle wymyśliłam, że pójdziemy ulicą, którą podobno każdy bał się iść: otóż podobno tam było sto wypadków samochodowych, a zabłąkane dusze ofiar dalej błakały się w tym miejscu. Gdy szliśmy, nagle zaczął mocno wiać wiatr. Było nam zimno, lecz przyrzekliśmy sobie, że nic nas nie wystraszy. Po chwili zaczął padać deszcz, a tak właściwie to była mocna ulewa. Byliśmy zmoknięci i bardzo wystraszeni, aż tu nagle jedna z koleżanek uniosła się w górę i z mocnym uderzeniem wpadła do rowu. Bardzo się wystraszyliśmy i gdy chciałam zadzwonić na pogotowie, to wtedy mój telefon poprostu się rozpłynął! Zaczęło się robić coraz bardziej upiornie. Po chwili wszystko ucichło. Nasza koleżanka nadal się nie ruszała, lecz ku memu zdziwieniu w mojej ręce pojawił się mój telefon! Zadzwoniłam na pogotowie i po chwili już przyjechali, zabierając ciężko ranną koleżankę. Lekarz stwierdził u niej silny wstrząs mózgu! Byliśmy przerażeni! Poinformowałam jej rodziców i miałam straszne wyrzuty sumienia: bo to w końcu ja zaprowadziłam nas na tą ulicę.
Za kilka dni koleżanka wybudziła się, lecz czuła się fatalnie. Nie wiedziała, co się stało, lecz gdy jej wszystko opowiedziałam, wpadła w furię. Było mi bardzo przykro. Nie chciała mnie wogóle znać! Załamałam się i miałam straszne wyrzuty sumienia. Chciałam porozmawiać z kumplami, ale nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Twierdzili, że chciałam zabić koleżankę! Wtedy zostałam kompletnie sama, z nikim nie mogłam porozmawiać, zwierzyć się. Rodzicom również nie mogłam powiedzieć, iż wogóle się mną nie interesowali. Dla nich ważna była tylko kariera: matka była aktorką, a ojciec reżyserem. W tamtej chwili miałam ochotę skoczyć z mostu.
Kilka dni później, po nie przespanych nocach postanowiłam jeszcze raz pójść do koleżanki i przeprosić ją, wytłumaczyć jej, że nie miałam pojęcia, że coś takiego mogłoby się wydarzyć. Lecz ona nie chciała mnie znać, wogóle mnie nie słuchała. W tym momencie nie wytrzymałam i postanowiłam pójść jeszcze raz na tę ulicę i raz na zawsze wygonić te duchy do tamtego świata! Jednak żeby wygonić je, najpierw trzeba je przywołać, a to można zrobić tylko w osiem osób. Dzwioniłam do kazdego z osobna i błagałam. Udało się! Każdy miał wziąć ze sobą jedną świecę, jeden krzyż i jedną butelkę wody święconej. Mieliśmy spotkać się przed wejściem na ulicę.
Gdy przed północą spotkaliśmy się i umówiliśmy się, że każdy musiał załatwić dwanaście duchów. Kiedy już byliśmy w miejscu, w którym ranna została nasza koleżanka, usiedliśmy w kółku i kazdy po kolei wymiawiał: duchu przybądź!. I tak przez piętnaście minut, aż zeszły się wszystkie duchy. Tak jak się umówiliśmy każdy ustawił w stronę ducha krzyż i polał go święconą wodą wypowiadając słowa: odejdź z tąd na wieki!. Aż po godzinie zniknęły wszystkie duchy. Bardzo cieszyliśmy się, że nam się udało. Było już rano, więc postanowiliśmy pójść do szpitala i opowiedzieć wszystko koleżance. Gdy to wysłuchała, popłakała się, ale wybaczyła mi, i zdradziła nam, że już po południu wychodzi ze szpitala.
Gdy koleżanka już została wypisana, poszliśmy do kina na film komediowy i uśmialismy się po pachy.
Wtedy byłam pewna, że już wszystko wróci do normy i że już nigdy nie będzie takich nie miłych niespodzianek, jaką dostaliśmy ostatnio.
Wiem że, trudno w to uwierzyć, ale ta historia zdarzyła się naprawdę w moim życiu. No, może poza tym telefonem...