dominikadudek77Pewnego wieczora położyłam się w łóżku i przez dłuższy czas nie potrafiłam zasnąć. W pewnym momencie zauważyłam jak jakieś światełko się do mnie zbliża. To światło zaczęło mnie ogarniać i po chwili w około nie było już nic innego jak światłość. Gdy już światło nie raziło mnie tak jak na początku zaczęłam dostrzegać wielkie drzewa jak słonie i małe pagórki. Przez jakiś czas jeszcze nie widziałam ślimaka, który szedł do mnie, a gdy go zauważyłam wymamrotał coś niezrozumiale. W głowie miałam mnóstwo myśli, które biegały po mojej głowie jak rozbrykane kucyki, ślimak nie patrząc na to że próbuję wszystko połapać, przedstawił się. Miał na imię Franek i przyjechał tu na niebieskiej deskorolce, miał żółty tułów i brązową skorupę. Tyle mi powiedział, a ja mu powiedziałam, że mam na imię Dominika ( wybierz imię ) i nie wiem jak się tu znalazłam. Franek był spokojny dopóki nie zobaczył chodzącej szarej góry, albo chmury. Trudno było mi powiedzieć skoro dalej byłam lekko oślepiona i zagubiona. Ślimak kazał się ukryć gdzieś na drzewie, oczywiście posłusznie jak baranek zrobiłam to. Franek chwilę jeszcze przyglądał się górze, a potem dojechał na swojej deskorolce do drzewa pod którym jeszcze dochodziłam do siebie. Powiedział, że mam się stąd nie ruszać bo inaczej mogę zamarznąć. Pokiwałam głową iż zrozumiałam o co chodzi, a on zniknął za pagórkiem. W tym momencie miałam czas przyjrzeć się lepiej krajobrazowi, który panował wokoło. Siedziałam w środku lasu na polanie. Na północ od mojego położenia leżała wielka góra, cała w śniegu, która była o wiele większa od chodzącej góry, a na wschodzie był las. W ogóle wszystko otaczał las. W końcu Franek wrócił. Ślimak zaprowadził mnie do jakiegoś ogromnego drzewa, które różniło się od innych swym kolorem. Miało niebieski konar, a liście miało w lekko niebieskawej zieleni. W konarze tkwiły drzwi, małej wielkości, ale weszłam z łatwością. W środku były tylko worki z ziemniakami i nic więcej. Franek poczęstował mnie ziemniakami, które smakowały jakby były całym obiadem, które jadałam w domu. Ślimak wytłumaczył mi że uwielbia ziemniaki i tylko je jada. Pełzający Franek powiedział że jak najszybciej wyśle mnie do domu. Zapytałam więc skąd wie że nie jestem stąd, a on powiedział, że nikt nie jest stąd, że wszyscy są z innych światów. Z niedowierzaniem dopytywałam się dlaczego, ale bez skutku, nie wiedział tak naprawdę czemu tu jestem ja i czemu jest tutaj on. Powiedział tylko że musimy udać się do tej ogromnej góry, ale że będzie z tym kłopot to nie chciał powiedzieć, musiałam wyciągnąć tę informację z niego siłą. Okazało się że w tej ogromniej górze zwanej Lodowiec mieszkała chodząca góra, która nie była górą tylko potworem. Wyruszyliśmy z samego rana do góry. Przedzieraliśmy się przez las jak ninja, skakaliśmy, czołgaliśmy się, a właściwie tylko ja bo ślimak tylko na swojej deskorolce podróżował, a robiłam to tylko po to by nie niszczyć roślin, ponieważ były bardzo piękne i niebieskie. Po kilku dniach zaczęłam dostrzegać z drzewa górę, była o jeden dzień od nas. Franek powiedział że musimy iść przez całą noc, ja posłusznie szłam za nim, gdy dotarliśmy pod górę potwór siedział pod nią i jadł całe ziemniaki, razem z liśćmi. Pomyślałam, że może dlatego Ślimak nie lubi potwora i wcale nie musimy go zabijać. Góra była majestatyczna i na pewno większa niż stado słoni. Za potworem była oblodzona jaskinia z zwisającymi w dół soplami kapiącymi w prost na głowę upiora, ale on nie zwracał na to uwagi. Franek skradał się do niego, bo musieliśmy przedostać się za niego do jaskini, bo tam jest portal do domów każdego z nas, więc zaczęłam skradać się razem z nim. Gdy byliśmy blisko niebieskiego półokręgu w którym jakaś żółta powłoka naprężona mieniła się w blasku pochodni, które potwór miał w jaskini. Przyglądając się mu nie zauważyliśmy, jak upiór patrzy na nas łakomie. Franek jako pierwszy obrócił się i z przerażeniem i pośpiechem pchnął mnie do glutowatego portalu. Skoczył zaraz za mną. Obudziłam się wtedy w domu, w łóżku, cała spocona, z łzami w oczach. Powiedziałam tylko sobie że Franek wrócił do domu tak jak ja i poszłam spać dalej.