Był piękny, wiosenny dzień. Promyki słońca wpadały przez okno. Obudziłam się w małym, ale przestronnym hotelowym pokoju. Już od zeszłego roku planowalismy dłóższą, klasową wycieczkę.
Wstałam i ubrałam się. Spojrzałam na plan dnia. Już dzisiaj mielismy pierwszą wycieczkę w góry. Szybko obudziłam koleżanki, które były razem ze mną w pokoju, abyśmy zdażyły na śniadanie. gdy byłśmy już wszystkie gotowe ruszyłyśmy w stronę stołówki. Opiekunowie juz na nas czekali.
- Po śniadaniu, wszyscy rozchodzimy sie do swoich pokoi, aby wziąć najpotrzebniejsze rzeczy, kyóre przydadzą na się w drodze. Przypominam, że im wyzej bedziemy wchodzić tym będziej zimnijej, dlatego warto wziaż jakąś luzą lub kórtkę. Spotykamy się o 9:00 przed wejściem do hotelu. - Pani Małgosia uśmiechnęła sie do uczniów i gestem zaprosiła ich do stołówki.
Po pysznym i obfitym sniadaniu rusztłyśmy do swojego pokoju. O 9:00 wszyscy uczestnicy wycieczki wsiedi do autokaru, który zawiózł ich pod samo wejście na szlak. Po kolejnych instrukcjach i przestrogach pani Gosi, ruszylismy w drogę.
Gdy szliśmy już po wmiarę płaskim terenie, postanowiłyśmy z Anią zrobić parę zdjęć. Nawet nie zauwarzyłyśmy kiedy grupa zniknęła nam z oczu. Wystarszyłyśmy się. Wiedziałyśmy, że nigdy nie wolno oddzielać sie nam od grupy. Nie wiedziałyśmy co robić. Nagle przyszedł nam do głowy pewien pomysł. Postanowiłyśmy zadzwonić najpierw do Pani Gosi, która zawsze potrafi znaleźć wyjście, nawet z katastroficznej sytuacji.
Opiekunka powiedziała nam, że mamy czekać tam gdzie stoimy, a ona zaraz po nas wróci. Czekałyśmy i czkałyśmy, gdy nagle w oddali pojawiła się znajoma nam postać. Zaczęłyśmy machać rękoma, żeby nas szybciej zauwarzyła. Podbiegła do nas przestraszona opiekunka. Nigdy wcześniej nie wiedziałyśmy jej takiej roztrzęsionej. Na szczęście nie była na nas bardzo zła. Okazało się, że grupa zdążyła juz bardzo daleko odejść, dlatego czekałyśmy tak długo.
Bałyśmy się, że nauczyciele będę kazali nam wrócić przed zakończeniem wycieczki do domu, ale nasza wyrozumiała wychowawczyni zrozumiała, że nie zrobiłyśmy tego specjalnie i skończyło sie tylko na telefonie do rodziców.
Był piękny, wiosenny dzień. Promyki słońca wpadały przez okno. Obudziłam się w małym, ale przestronnym hotelowym pokoju. Już od zeszłego roku planowalismy dłóższą, klasową wycieczkę.
Wstałam i ubrałam się. Spojrzałam na plan dnia. Już dzisiaj mielismy pierwszą wycieczkę w góry. Szybko obudziłam koleżanki, które były razem ze mną w pokoju, abyśmy zdażyły na śniadanie. gdy byłśmy już wszystkie gotowe ruszyłyśmy w stronę stołówki. Opiekunowie juz na nas czekali.
- Po śniadaniu, wszyscy rozchodzimy sie do swoich pokoi, aby wziąć najpotrzebniejsze rzeczy, kyóre przydadzą na się w drodze. Przypominam, że im wyzej bedziemy wchodzić tym będziej zimnijej, dlatego warto wziaż jakąś luzą lub kórtkę. Spotykamy się o 9:00 przed wejściem do hotelu. - Pani Małgosia uśmiechnęła sie do uczniów i gestem zaprosiła ich do stołówki.
Po pysznym i obfitym sniadaniu rusztłyśmy do swojego pokoju. O 9:00 wszyscy uczestnicy wycieczki wsiedi do autokaru, który zawiózł ich pod samo wejście na szlak. Po kolejnych instrukcjach i przestrogach pani Gosi, ruszylismy w drogę.
Gdy szliśmy już po wmiarę płaskim terenie, postanowiłyśmy z Anią zrobić parę zdjęć. Nawet nie zauwarzyłyśmy kiedy grupa zniknęła nam z oczu. Wystarszyłyśmy się. Wiedziałyśmy, że nigdy nie wolno oddzielać sie nam od grupy. Nie wiedziałyśmy co robić. Nagle przyszedł nam do głowy pewien pomysł. Postanowiłyśmy zadzwonić najpierw do Pani Gosi, która zawsze potrafi znaleźć wyjście, nawet z katastroficznej sytuacji.
Opiekunka powiedziała nam, że mamy czekać tam gdzie stoimy, a ona zaraz po nas wróci. Czekałyśmy i czkałyśmy, gdy nagle w oddali pojawiła się znajoma nam postać. Zaczęłyśmy machać rękoma, żeby nas szybciej zauwarzyła. Podbiegła do nas przestraszona opiekunka. Nigdy wcześniej nie wiedziałyśmy jej takiej roztrzęsionej. Na szczęście nie była na nas bardzo zła. Okazało się, że grupa zdążyła juz bardzo daleko odejść, dlatego czekałyśmy tak długo.
Bałyśmy się, że nauczyciele będę kazali nam wrócić przed zakończeniem wycieczki do domu, ale nasza wyrozumiała wychowawczyni zrozumiała, że nie zrobiłyśmy tego specjalnie i skończyło sie tylko na telefonie do rodziców.