Napisz opowiadanie pt.Stoik, którego akcja rozgrywa się współcześnie
Daje naj za szybko podaną odpowiedz
Pistolet2134
Stoik Nie było to dawno temu. Historia ta w odróżnieniu od innych nie miała miejsca ani za górami ani za lasami, ani też w żadnej innej baśniowej krainie. Miedzy drzewami nie biegały miniaturowe krasnoludki w poszukiwaniu królewny śnieżki. Głównej roli nie grała księżniczka uwięziona w wysokiej wieży, nie było tam księcia na białym koniu, ani przebiegłej czarownicy z zatrutym jabłkiem. Na początku XXI w. po ulicach zatłoczonego Poznania spacerował człowiek. Wyglądem nie różnił się specjalnie od pozostałych ludzi, jednak coś w jego zachowaniu wskazywało na to, że myśli inaczej niż oni. Nigdzie się nie spieszył, podczas gdy inni biegnąc do pracy lub szkoły potrącali go i patrzyli na niego z dużym zdziwieniem. Już od lat był w oczach mieszkańców zwykłym dziwakiem. Postrzegali go jako człowieka, który jest wolny i nie ma żadnych zobowiązań wobec życia. Mimo to w głębi serca wielu z nich, zazdrościło mu pogody ducha i wiecznego uśmiechu na twarzy. Zastanawiali się również, z czego żyje. Przecież nic nie robi... Snuli przypuszczenia o kradzieżach, włamaniach i innych kryminalnych czynach wykonywanych przez siwego pana. Nikt nie wiedział...właściwie nie mógł wiedzieć, że ów człowiek jest pisarzem, gdyż ten w przypływie weny zamykał się w swoim pokoju i tworzył. Pisał o mądrości życia, o radości i o tym jak dążyć do bycia szczęśliwym. Jego najnowszy utwór nosił tytuł " Rozsądnie o szczęściu i mądrości". Mężczyzna nie lubił dzielić się swoimi przemyśleniami, które zawierał w książkach przed ich wydaniem. Dlatego rodzina, która jako jedyna wiedziała o jego pasji nazywała go "milczącym twórcą filozoficznych myśli". Pewnego dnia, gdy wybrał się do wydawnictwa z prośbą o opublikowanie jego nowego utworu zdarzyło się coś zupełnie nieoczekiwanego. Szedł, jak co dzień wolnym krokiem mijał piekarnię,sklep obuwniczy i wiele innych nagle zza zakrętu wybiegł chłopak. Z wielkim hukiem wpadł na pisarza trzymającego w ręku czarną teczkę, w której zamknięty był brudnopis książki. W wyniku siły zderzenia teczka otworzyła się, a cała jej zawartość leżała w rozsypce na chodniku. Ludzie nie bardzo przejęli się kłopotem starszego pana. Nimmężczyzna zdążył się schylić jeden z przechodniów podniósł kartkę i przeczytał na głos cytat: "Jestem stoikiem. Filozofem innym niż wszyscy. Spokojnym.. poważnym, promiennie patrzącym na świat. Stoik mieszka w każdym z nas. On pragnie radości..." Po chwili wszyscy ludzie będący na ulicy zatrzymali się. Zaczęli śmiać się z pisarza i krytykować to, co napisał. Ale on nie zważając na ich komentarze wyrwał śmiałkowi kartkę, włożył ja z powrotem do teczki, ogarnął i oddalił się, teraz już znacznie bardziej zdecydowanym krokiem. Ku jego radości w wydawnictwie okazało się, że książka ukaże się już za dwa miesiące. Przez ten czas, mężczyzna pojechał na urlop. Po powrocie do Poznania nie miał łatwego życia. Będąc na ulicy czuł, że wszyscy się na niego patrzą i wytykają go palcami. Prawdziwego spokoju doznał wtedy, gdy okazało się, że książka została nie tylko polskim, ale i światowym bestsellerem. Dopiero po tak długim czasie, pozostali mieszkańcy docenili jego pracę w takim stopniu, że stał się on ich miejskim bohaterem. Tak, więc, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Nie było to dawno temu. Historia ta w odróżnieniu od innych nie miała miejsca ani za górami ani za lasami, ani też w żadnej innej baśniowej krainie. Miedzy drzewami nie biegały miniaturowe krasnoludki w poszukiwaniu królewny śnieżki. Głównej roli nie grała księżniczka uwięziona w wysokiej wieży, nie było tam księcia na białym koniu, ani przebiegłej czarownicy z zatrutym jabłkiem.
Na początku XXI w. po ulicach zatłoczonego Poznania spacerował człowiek. Wyglądem nie różnił się specjalnie od pozostałych ludzi, jednak coś w jego zachowaniu wskazywało na to, że myśli inaczej niż oni. Nigdzie się nie spieszył, podczas gdy inni biegnąc do pracy lub szkoły potrącali go i patrzyli na niego z dużym zdziwieniem. Już od lat był w oczach mieszkańców zwykłym dziwakiem. Postrzegali go jako człowieka, który jest wolny i nie ma żadnych zobowiązań wobec życia. Mimo to w głębi serca wielu z nich, zazdrościło mu pogody ducha i wiecznego uśmiechu na twarzy. Zastanawiali się również, z czego żyje. Przecież nic nie robi... Snuli przypuszczenia o kradzieżach, włamaniach i innych kryminalnych czynach wykonywanych przez siwego pana. Nikt nie wiedział...właściwie nie mógł wiedzieć, że ów człowiek jest pisarzem, gdyż ten w przypływie weny zamykał się w swoim pokoju i tworzył. Pisał o mądrości życia, o radości i o tym jak dążyć do bycia szczęśliwym. Jego najnowszy utwór nosił tytuł " Rozsądnie o szczęściu i mądrości". Mężczyzna nie lubił dzielić się swoimi przemyśleniami, które zawierał w książkach przed ich wydaniem. Dlatego rodzina, która jako jedyna wiedziała o jego pasji nazywała go "milczącym twórcą filozoficznych myśli". Pewnego dnia, gdy wybrał się do wydawnictwa z prośbą o opublikowanie jego nowego utworu zdarzyło się coś zupełnie nieoczekiwanego. Szedł, jak co dzień wolnym krokiem mijał piekarnię,sklep obuwniczy i wiele innych nagle zza zakrętu wybiegł chłopak. Z wielkim hukiem wpadł na pisarza trzymającego w ręku czarną teczkę, w której zamknięty był brudnopis książki. W wyniku siły zderzenia teczka otworzyła się, a cała jej zawartość leżała w rozsypce na chodniku. Ludzie nie bardzo przejęli się kłopotem starszego pana. Nimmężczyzna zdążył się schylić jeden z przechodniów podniósł kartkę i przeczytał na głos cytat: "Jestem stoikiem. Filozofem innym niż wszyscy. Spokojnym.. poważnym, promiennie patrzącym na świat. Stoik mieszka w każdym z nas. On pragnie radości..." Po chwili wszyscy ludzie będący na ulicy zatrzymali się. Zaczęli śmiać się z pisarza i krytykować to, co napisał. Ale on nie zważając na ich komentarze wyrwał śmiałkowi kartkę, włożył ja z powrotem do teczki, ogarnął i oddalił się, teraz już znacznie bardziej zdecydowanym krokiem. Ku jego radości w wydawnictwie okazało się, że książka ukaże się już za dwa miesiące. Przez ten czas, mężczyzna pojechał na urlop.
Po powrocie do Poznania nie miał łatwego życia. Będąc na ulicy czuł, że wszyscy się na niego patrzą i wytykają go palcami. Prawdziwego spokoju doznał wtedy, gdy okazało się, że książka została nie tylko polskim, ale i światowym bestsellerem. Dopiero po tak długim czasie, pozostali mieszkańcy docenili jego pracę w takim stopniu, że stał się on ich miejskim bohaterem. Tak, więc, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.