Dawno dawno temu siedzialem przy oknie a za nim padal deszcz.Właśnie w ten dzień się dowiedzialem że moja babcia zmarla.Byłem roztrzesiony,kochalem ja bardzo. W nastepny dzien gdy poszlem do szkolymiałem smutna mine, nie tylko koledzy to zauwazyli a także nauczyciele.Pytali o co chodzi, czy cos sie stalo lecz ja nic nie odpowiedzialem.W domu nic nie jadlem tylko siedzialem zamkniety w swoim pokoju.Nadszedl dzien pogrzebu, ubralem sie i poszedlem z rodzicami do kosciola a potem na cmentarz.Gdy patrzylem na babcie lezaca w trumnie...byla taka zimna!Aż mnie dreszcze przeszły.Po pogrzebie na stypie prawie sie rozplakalem, nic dziwnego mialem wtedy 7 lat.Kilka lat później w rocznicę śmierci babci wybraliśmy sie na msze a potem zapalic znicz na jej grobie,wtedy poczułem pustkę w srodku...chyba gdzies w sercu,poprosilem rodzicow zebysmy juz wrocili.W domu szybko sie rozebralem i pobieglem do swojego pokoju.Usiadlem na lozku i pomyslalem ze nie warto byc ciagle w zalobie jesli sie straci kogos bliskiego warto z kims o tym porozmawiac lub nie powstrzymywac sie od placzu, gdy tego nie zrobimy bedzie nam ciezko na sercu.Wtedy gdy skonczylem o tym myslec poleciala mi lza, jedna jedyna lza po babci.Pomyslalem:chociaz cos, nie wazne ze tylko jedna lza.Dzisiaj nie zaluje tego ze pozniej sie rozplakalem ani sie tego nie wstydze.Mam nadzieje ze inni tez nie beda w sobie tego ukrywac.
Dawno dawno temu siedzialem przy oknie a za nim padal deszcz.Właśnie w ten dzień się dowiedzialem że moja babcia zmarla.Byłem roztrzesiony,kochalem ja bardzo. W nastepny dzien gdy poszlem do szkolymiałem smutna mine, nie tylko koledzy to zauwazyli a także nauczyciele.Pytali o co chodzi, czy cos sie stalo lecz ja nic nie odpowiedzialem.W domu nic nie jadlem tylko siedzialem zamkniety w swoim pokoju.Nadszedl dzien pogrzebu, ubralem sie i poszedlem z rodzicami do kosciola a potem na cmentarz.Gdy patrzylem na babcie lezaca w trumnie...byla taka zimna!Aż mnie dreszcze przeszły.Po pogrzebie na stypie prawie sie rozplakalem, nic dziwnego mialem wtedy 7 lat.Kilka lat później w rocznicę śmierci babci wybraliśmy sie na msze a potem zapalic znicz na jej grobie,wtedy poczułem pustkę w srodku...chyba gdzies w sercu,poprosilem rodzicow zebysmy juz wrocili.W domu szybko sie rozebralem i pobieglem do swojego pokoju.Usiadlem na lozku i pomyslalem ze nie warto byc ciagle w zalobie jesli sie straci kogos bliskiego warto z kims o tym porozmawiac lub nie powstrzymywac sie od placzu, gdy tego nie zrobimy bedzie nam ciezko na sercu.Wtedy gdy skonczylem o tym myslec poleciala mi lza, jedna jedyna lza po babci.Pomyslalem:chociaz cos, nie wazne ze tylko jedna lza.Dzisiaj nie zaluje tego ze pozniej sie rozplakalem ani sie tego nie wstydze.Mam nadzieje ze inni tez nie beda w sobie tego ukrywac.