Wreszcie są już wakacje. Mama obiecała mi, że pojadę do babci na wieś na cały miesiąc. Wyjeżdżam już jutro. Nie mogę się już doczekać tych wakacji.
I wreszcie nadszedł dzień wyjazdu. Wniosłam moje 2 walizki do bagażnika w samochodzie. Taka byłam roztżepana i pochłonięta myślą o wakacjach spędzonych z babcią, że komórki zapomniałam!
- Martynko, pośpiesz się! Bo się spóźnimy.- wołał tata.
- OK, już idę
Jehcałam chyba 3 godziny, aż wreszcie dojechaliśmy do domku babci.
- Och, czy to moja ukochana wnusia?- babcia szybk wyszła na ganek i wyściskała mnie- urosłaś przez ten rok.
- Cześć babciu- przywitałam się- stęskniłam się z Tobą
- Ja za Tobą też złotko- powiedziała babcia ze wzruszeniem- no co tak stoicie? Zapraszma do środka, upiekłam Twoje ulubione ciasto Martynko.
Zjedliśmy ciasto ze smakiem, było przepyszne, normalnie niebo w gębie. Babcia podała nam herbatkę z sokiem malinowym.
- No, to ja już będę leciał- powiedział tata- trzymaj się- zwrucił się w moją stronę.
Tata porzegnał się z nami i pojehcła. Długo machałyśmy, aż znikł nam z oczu.
- Może jeszcze jeden kawałeczek?- spytała babcia
Chwilę patrzyłam na kuszące ciasto, potem na mój brzuch, a potem spojrzałam na babcię. Są wakacje- pomyślałam- spale to na WF w roku szkolnym.
I tak minął jedn dzień. Siedziałam już w pidżamie na łużku, dokonując wpisu do pamiętnika, aż usłyszałam rżenie małego źrebaka. Wychyliłam się przez okno i ujżałam przeslicznego konika o złotej sierści i kasztanowej grzywie. Od razu go pokochałam. Zeszłam na duł, upewniając się, że babcia już spi i pognałam przez podwórko do niego.
- Nazwę Cię Złotek- powiedziałam do niego, a konik mi przyjaźnie zarzał.
Zaprowadziłam Złotka do szopy i położyłam się obok niego na sianie.
Obudziłam się, widządz wpatrzoną ze ździwieniem we mnie babcię.
- Widzę, że zdążyłaś już zaprzyjaźnić się ze źrebakiem od mojej klaczy. Powiedz, jak go nazwałaś?
- Złotek- odpowiedziałam- czy mogłabym go sobie przywłaszczyć?- spytałam się babci, robiąc najsłodszą minkę jaką umiałam.
- No, dobrze, już dobrz, ale tylko na czas pobytu u mnie
- Dzięki babciu- ze szczęścia żuciłam się jej na szyję.
I tak wszystkie dni do końca spędzałałam ze Złotkiem, a babcia widząc jak dobrze nie się opiekuje pozwoliła mi go zabrać do domu.
Mój wymarzony koń
Wreszcie są już wakacje. Mama obiecała mi, że pojadę do babci na wieś na cały miesiąc. Wyjeżdżam już jutro. Nie mogę się już doczekać tych wakacji.
I wreszcie nadszedł dzień wyjazdu. Wniosłam moje 2 walizki do bagażnika w samochodzie. Taka byłam roztżepana i pochłonięta myślą o wakacjach spędzonych z babcią, że komórki zapomniałam!
- Martynko, pośpiesz się! Bo się spóźnimy.- wołał tata.
- OK, już idę
Jehcałam chyba 3 godziny, aż wreszcie dojechaliśmy do domku babci.
- Och, czy to moja ukochana wnusia?- babcia szybk wyszła na ganek i wyściskała mnie- urosłaś przez ten rok.
- Cześć babciu- przywitałam się- stęskniłam się z Tobą
- Ja za Tobą też złotko- powiedziała babcia ze wzruszeniem- no co tak stoicie? Zapraszma do środka, upiekłam Twoje ulubione ciasto Martynko.
Zjedliśmy ciasto ze smakiem, było przepyszne, normalnie niebo w gębie. Babcia podała nam herbatkę z sokiem malinowym.
- No, to ja już będę leciał- powiedział tata- trzymaj się- zwrucił się w moją stronę.
Tata porzegnał się z nami i pojehcła. Długo machałyśmy, aż znikł nam z oczu.
- Może jeszcze jeden kawałeczek?- spytała babcia
Chwilę patrzyłam na kuszące ciasto, potem na mój brzuch, a potem spojrzałam na babcię. Są wakacje- pomyślałam- spale to na WF w roku szkolnym.
I tak minął jedn dzień. Siedziałam już w pidżamie na łużku, dokonując wpisu do pamiętnika, aż usłyszałam rżenie małego źrebaka. Wychyliłam się przez okno i ujżałam przeslicznego konika o złotej sierści i kasztanowej grzywie. Od razu go pokochałam. Zeszłam na duł, upewniając się, że babcia już spi i pognałam przez podwórko do niego.
- Nazwę Cię Złotek- powiedziałam do niego, a konik mi przyjaźnie zarzał.
Zaprowadziłam Złotka do szopy i położyłam się obok niego na sianie.
Obudziłam się, widządz wpatrzoną ze ździwieniem we mnie babcię.
- Widzę, że zdążyłaś już zaprzyjaźnić się ze źrebakiem od mojej klaczy. Powiedz, jak go nazwałaś?
- Złotek- odpowiedziałam- czy mogłabym go sobie przywłaszczyć?- spytałam się babci, robiąc najsłodszą minkę jaką umiałam.
- No, dobrze, już dobrz, ale tylko na czas pobytu u mnie
- Dzięki babciu- ze szczęścia żuciłam się jej na szyję.
I tak wszystkie dni do końca spędzałałam ze Złotkiem, a babcia widząc jak dobrze nie się opiekuje pozwoliła mi go zabrać do domu.
Mam nadzieję, że pomogłam. Licze na Naj :-)