,,Pobyt w Toruniu" Dziewczynki wciąż rozmawiają. Mama Danki zasnęła. Pociąg wydaje się coraz głośniejszy. Między dziewczynkami rozmowa wciąż trwa. Gdy pani Irena zasnęła, dziewczynki mogą poważnie porozmawiać. Gdy Danka pyta o coś Elżunię, ta tylko niechętnie kiwa głową. Danka jest zmartwiona, bo Elza jest taka markotna. Danka opowiada Elzie o różnych rzeczach, ale najbardziej zaciekawia ją metro. Dopytuje się co to jest, jak wygląda. Wreszcie pociąg dojeżdża do Torunia. Obudwie krzyczą tak głośno z radości, że nawet pani Irena się budzi. Ku nieuwadze mamy, dziewczynki ze swoimi plecakami wybiegają na peron. Pani Irena szybko biegnie za nimi. Z początku jest niezadowolona, ale potem jej przechodzi. Elza domytuje się Danusi, czy do jej domu pojadą metrem. Nie ma pojęcia o takich rzeczach. Danka zaczyna się śmiać i tłumaczy jej, że metro jest tylko w Warszawie. Elza wciąż się o coś pytała Danusi. Nigdzie nie było widać samochodu, ani autobusu. Dziewczynki zrezugnowane, że muszą do domu wracać piechotą, szły bardzo powoli. Nagle zniknęła pani Irena. Dziewczynki zobaczyły tylko piękne auto. Za jego kierownicą siedziała ...pani Irena? Tak, mama Danki zrobiła sobie prawo jazdy, aby mogła wozić Elżunię na rehabilitację, ale Danka wciąż nie dowierzała. Z tyłu samochody były ciemne szyby i nie było widać co jest w środku. Opowiedziała Elzie o wszystkim co zobaczyła. O pięknym samochodzie i o prowadzącej go mamie. Elza była zachwycona. W tej samej chwili z tylnych drzwi wyskoczyli Bunia i Tatuś. Danka pobiegła do niego i rzuciła mu się na szyję. Ucałowała też panią Karlińską. Oczywiście zapoznała ich z Elzą. Ta bardzo ich polubiła. W samochodzie Danka z Elzą, przekrzykując się opowiadały jak było nad morzem. W domu Danki był taki porządek, że Elza od razu zapamiętała, co gdzie jest. Na dziewczynki czekał już pięknie urządzony pokój. A obiad jak pachniał. Najpierw był podany rosół, a potem kurczak pieczony. Elza nigdy kurczaka nie jadła, ale bardzo jej zasmakował. Od czasu pojawienia się Elżuni, ku zdziwieniu Danki Bunia przestała wzdychać o wszystko. Danka z panią Ireną zdecydowały, że powiedzą Elzie, o planowanych rehabilitacjach i operacji. Elza wszystko radośnie przyjęła. WIedziała że chcą, aby zobaczyła cały świat. Od następnego dnia, zaczęły się rehabilitacje. Co dzień rano Elza i Danka, no i pani Irena jechały do ,, Centrum Zdrowia" na rehabilitacje dla Elżuni. Bardzo jej się podobało. Codziennie po leczeniu dziewczynki sły do parku i nad rzekę, alby Elza mogła pograć na organkach. Rozwijała się. Coraz lepiej radziła sobie w mieście. Tak upłynął miesiąc i nadszedł dzień operacji. Dziewczynki zostały wcześniej rano obudzone. W szpitalu wszystko było już przygotowane. Operacja trwała aź sześć godzin.Wreszcie wyjechało ruchome łóżko ze śpiącą Elzą. Pani Irena długo rozmawiała z lekarzami i wróciła uśmiechnięta. Danka nie pytając o nic wiedziała, że wszystko się udało. Musiały poczekać jednak godzinę aź Elza się obudzi. To była najdłuższa godzina w ich życiu. Nareszcie. Elza się obudziła. Miała łzy w oczach. Po chwili wszystkie płakały. Rozmawiały bardzo długo. Wszystko dobrze się skończyło, tak jak przypuszczały. Od razu pani Irena zadzwoniła do pani Ady, powiedzieć jej o tym. Ada bardzo się cieszyła. Wtedy przyszedł Budzisz z flądrami. (od czasu gdy Danka poznała Elzę, Frańciszka kupuje ryby tylko od Budziszów). Gdy się dowiedział od Franciszki, że Rudzka rozmawia z Elżunią, to poszedł do pokoju gościnnego. Pani Ada przkazała mu słuchawkę. Elza opowiadała Budziszowi o pięknym Toruniu, i że teraz... Elza nie dokońćzyła, bo Budzisz jej przerwał. Był zasmucony, że Elza wciąż nic nie widzi. Wtedy powiedziała mu co się stało. Budzisz był uradowany. Tydzień później Elza zwiedziła już cały Toruń. Oh, nie da się opisać, jaka była szczęśliwa i pierwszy raz w życiu zobaczyła się w lustrze. I tak mijały tygodnie. Aż w końcu nadeszły upragnione wakacje. Ponieważ Elza wszystko widziała dziewczynki mogły same jechać pociągiem nad morze. Były juz spakowane. Rodzice i Babcia odprowadzili je na peron. Pociąg ruszył. Elza z Danką znów rozmawiały. Elza mówiła, że Danka ma złotą ciocię, że bez niej nigdy by nic nie zobaczyła, i że chciałaby mieć taka mamę, a chociażby ciocię. Danka zdecydowała się powiedzieć Elżuni o tym, że ciocia ją zaadoptuje. Elżunia była taka szczęśliwa, ale była też zmartwiona, co z dziadkiem, babcią i jej kotem Kacprem. Danka wszystko jej wytłumaczyła. I tak kończy się książka. Myślę, że była ona pouczająca i z życia wzięta. Bardzo mi się podobała.
,,Pobyt w Toruniu" Dziewczynki wciąż rozmawiają. Mama Danki zasnęła. Pociąg wydaje się coraz głośniejszy. Między dziewczynkami rozmowa wciąż trwa. Gdy pani Irena zasnęła, dziewczynki mogą poważnie porozmawiać. Gdy Danka pyta o coś Elżunię, ta tylko niechętnie kiwa głową. Danka jest zmartwiona, bo Elza jest taka markotna. Danka opowiada Elzie o różnych rzeczach, ale najbardziej zaciekawia ją metro. Dopytuje się co to jest, jak wygląda. Wreszcie pociąg dojeżdża do Torunia. Obudwie krzyczą tak głośno z radości, że nawet pani Irena się budzi. Ku nieuwadze mamy, dziewczynki ze swoimi plecakami wybiegają na peron. Pani Irena szybko biegnie za nimi. Z początku jest niezadowolona, ale potem jej przechodzi. Elza domytuje się Danusi, czy do jej domu pojadą metrem. Nie ma pojęcia o takich rzeczach. Danka zaczyna się śmiać i tłumaczy jej, że metro jest tylko w Warszawie. Elza wciąż się o coś pytała Danusi. Nigdzie nie było widać samochodu, ani autobusu. Dziewczynki zrezugnowane, że muszą do domu wracać piechotą, szły bardzo powoli. Nagle zniknęła pani Irena. Dziewczynki zobaczyły tylko piękne auto. Za jego kierownicą siedziała ...pani Irena? Tak, mama Danki zrobiła sobie prawo jazdy, aby mogła wozić Elżunię na rehabilitację, ale Danka wciąż nie dowierzała. Z tyłu samochody były ciemne szyby i nie było widać co jest w środku. Opowiedziała Elzie o wszystkim co zobaczyła. O pięknym samochodzie i o prowadzącej go mamie. Elza była zachwycona. W tej samej chwili z tylnych drzwi wyskoczyli Bunia i Tatuś. Danka pobiegła do niego i rzuciła mu się na szyję. Ucałowała też panią Karlińską. Oczywiście zapoznała ich z Elzą. Ta bardzo ich polubiła. W samochodzie Danka z Elzą, przekrzykując się opowiadały jak było nad morzem. W domu Danki był taki porządek, że Elza od razu zapamiętała, co gdzie jest. Na dziewczynki czekał już pięknie urządzony pokój. A obiad jak pachniał. Najpierw był podany rosół, a potem kurczak pieczony. Elza nigdy kurczaka nie jadła, ale bardzo jej zasmakował. Od czasu pojawienia się Elżuni, ku zdziwieniu Danki Bunia przestała wzdychać o wszystko. Danka z panią Ireną zdecydowały, że powiedzą Elzie, o planowanych rehabilitacjach i operacji. Elza wszystko radośnie przyjęła. WIedziała że chcą, aby zobaczyła cały świat. Od następnego dnia, zaczęły się rehabilitacje. Co dzień rano Elza i Danka, no i pani Irena jechały do ,, Centrum Zdrowia" na rehabilitacje dla Elżuni. Bardzo jej się podobało. Codziennie po leczeniu dziewczynki sły do parku i nad rzekę, alby Elza mogła pograć na organkach. Rozwijała się. Coraz lepiej radziła sobie w mieście. Tak upłynął miesiąc i nadszedł dzień operacji. Dziewczynki zostały wcześniej rano obudzone. W szpitalu wszystko było już przygotowane. Operacja trwała aź sześć godzin.Wreszcie wyjechało ruchome łóżko ze śpiącą Elzą. Pani Irena długo rozmawiała z lekarzami i wróciła uśmiechnięta. Danka nie pytając o nic wiedziała, że wszystko się udało. Musiały poczekać jednak godzinę aź Elza się obudzi. To była najdłuższa godzina w ich życiu. Nareszcie. Elza się obudziła. Miała łzy w oczach. Po chwili wszystkie płakały. Rozmawiały bardzo długo. Wszystko dobrze się skończyło, tak jak przypuszczały. Od razu pani Irena zadzwoniła do pani Ady, powiedzieć jej o tym. Ada bardzo się cieszyła. Wtedy przyszedł Budzisz z flądrami. (od czasu gdy Danka poznała Elzę, Frańciszka kupuje ryby tylko od Budziszów). Gdy się dowiedział od Franciszki, że Rudzka rozmawia z Elżunią, to poszedł do pokoju gościnnego. Pani Ada przkazała mu słuchawkę. Elza opowiadała Budziszowi o pięknym Toruniu, i że teraz... Elza nie dokońćzyła, bo Budzisz jej przerwał. Był zasmucony, że Elza wciąż nic nie widzi. Wtedy powiedziała mu co się stało. Budzisz był uradowany. Tydzień później Elza zwiedziła już cały Toruń. Oh, nie da się opisać, jaka była szczęśliwa i pierwszy raz w życiu zobaczyła się w lustrze. I tak mijały tygodnie. Aż w końcu nadeszły upragnione wakacje. Ponieważ Elza wszystko widziała dziewczynki mogły same jechać pociągiem nad morze. Były juz spakowane. Rodzice i Babcia odprowadzili je na peron. Pociąg ruszył. Elza z Danką znów rozmawiały. Elza mówiła, że Danka ma złotą ciocię, że bez niej nigdy by nic nie zobaczyła, i że chciałaby mieć taka mamę, a chociażby ciocię. Danka zdecydowała się powiedzieć Elżuni o tym, że ciocia ją zaadoptuje. Elżunia była taka szczęśliwa, ale była też zmartwiona, co z dziadkiem, babcią i jej kotem Kacprem. Danka wszystko jej wytłumaczyła. I tak kończy się książka. Myślę, że była ona pouczająca i z życia wzięta. Bardzo mi się podobała.