Pewnego dnia wybrałam się nad rzekę popływać, nagle moja koleżanka również się zjawiła i powiedziała mi żebym szybko poszła za nią. Zgodziłam się ale dziwiło mnie to, że sie nawet nie przywitała. Chciałam ją o to spytać, ale gdy już miałam coś powiedzieć przed nami stanął jakiś bardzo dziwny pan, który w jednej ręce trzymał pilota od jakiejś maszyny za nim, a w drugiej ogromny kij. Gdy już miałyśmy uciekać ktoś za nami związał nas i zostawił przy brzegu rzeki. Starałyśmy się wydostać i wołałyśmy o pomoc, ale nikt nam nie odpowiadał czułyśmy się jak w nawiedzonym miasteczku. Na szczęście....( wpisz imie koleżanki) miała nożyczki które zapomniała wyjąć z kieszeni w domu. Szybko rozcięła sznurki i powiedziała mi że nie przywitała się, bo musiała mi pokazać wielką górę która dzisiaj pojawiła się pierwszy raz. Zaskoczyło mnie to bardzo bo przecierz nikt w nocy nie pracował na dworze. W każdym razie ja nie słyszałam. Pobiegłyśmy szybko na miejsce które powiedziała mi....( imię koleżanki). Przestraszyłam się gdy zobaczyłam tak wielki pagórek, ale powiedział sama do siebie, że obejdę tą górę dookoła by sprawdzić co się stało że się pojawiła. Gdy byłam już w połowie zobaczyłam wielką jaskinię i razem z moją kumpelą weszłyśmy do niej. Szłyśmy coraz dalej i dalej a jaskini nie było końca. -Przecież ta góra jest taka wąska-pomyślałam i nagle tunel zaczął się zmniejszać dla tego że koło niego były schody. Zeszłyśmy na dół gdzie znów zobaczyłyśmy znów pana z pilotem i kijem, ale był jakiś zmieniony urosła mu długa broda i wąsy. To było trochę zabawne bo koło niego stał mały ludzik który tańczył i śpiewał. Oglądałyśmy te wygłupy dość długo czyli na tyle żeby zgłodnieć do reszty. Postanowiłyśmy wrócić ale niestety moja przyjaciólka jest trochę niezdarna i wpadła prosto na kolana dziwnego pana. Szybko podbiegłam do niej i przeprosiłam pana który w tym samym czasie zaczął się śmiać! Powiedział że nic się nie stało i że jeśli chcemy opowie nam jak zrobił wielką górę. Powiedział że wielki kondor który tamtendy przelatywał był inny. Prawdopodobnie bbył to pomocnik Elfinki Kruszynki i Mańka Stańka którzy lubią psocić. W szponach niósł proszek i wysypał go na miejsce gdzie teraz siedzimy. Nagle coś łupnęło i wszyscy uciekliśmy, okazało się że górka się zapada i po kilku minutach niic z niej nie zostało. Porzegnałyśmy pana Alojzego i pomaszerowałyśmy do swoich domów.
Pewnego dnia wybrałam się nad rzekę popływać, nagle moja koleżanka również się zjawiła i powiedziała mi żebym szybko poszła za nią. Zgodziłam się ale dziwiło mnie to, że sie nawet nie przywitała. Chciałam ją o to spytać, ale gdy już miałam coś powiedzieć przed nami stanął jakiś bardzo dziwny pan, który w jednej ręce trzymał pilota od jakiejś maszyny za nim, a w drugiej ogromny kij. Gdy już miałyśmy uciekać ktoś za nami związał nas i zostawił przy brzegu rzeki. Starałyśmy się wydostać i wołałyśmy o pomoc, ale nikt nam nie odpowiadał czułyśmy się jak w nawiedzonym miasteczku. Na szczęście....( wpisz imie koleżanki) miała nożyczki które zapomniała wyjąć z kieszeni w domu. Szybko rozcięła sznurki i powiedziała mi że nie przywitała się, bo musiała mi pokazać wielką górę która dzisiaj pojawiła się pierwszy raz. Zaskoczyło mnie to bardzo bo przecierz nikt w nocy nie pracował na dworze. W każdym razie ja nie słyszałam. Pobiegłyśmy szybko na miejsce które powiedziała mi....( imię koleżanki). Przestraszyłam się gdy zobaczyłam tak wielki pagórek, ale powiedział sama do siebie, że obejdę tą górę dookoła by sprawdzić co się stało że się pojawiła. Gdy byłam już w połowie zobaczyłam wielką jaskinię i razem z moją kumpelą weszłyśmy do niej. Szłyśmy coraz dalej i dalej a jaskini nie było końca. -Przecież ta góra jest taka wąska-pomyślałam i nagle tunel zaczął się zmniejszać dla tego że koło niego były schody. Zeszłyśmy na dół gdzie znów zobaczyłyśmy znów pana z pilotem i kijem, ale był jakiś zmieniony urosła mu długa broda i wąsy. To było trochę zabawne bo koło niego stał mały ludzik który tańczył i śpiewał. Oglądałyśmy te wygłupy dość długo czyli na tyle żeby zgłodnieć do reszty. Postanowiłyśmy wrócić ale niestety moja przyjaciólka jest trochę niezdarna i wpadła prosto na kolana dziwnego pana. Szybko podbiegłam do niej i przeprosiłam pana który w tym samym czasie zaczął się śmiać! Powiedział że nic się nie stało i że jeśli chcemy opowie nam jak zrobił wielką górę. Powiedział że wielki kondor który tamtendy przelatywał był inny. Prawdopodobnie bbył to pomocnik Elfinki Kruszynki i Mańka Stańka którzy lubią psocić. W szponach niósł proszek i wysypał go na miejsce gdzie teraz siedzimy. Nagle coś łupnęło i wszyscy uciekliśmy, okazało się że górka się zapada i po kilku minutach niic z niej nie zostało. Porzegnałyśmy pana Alojzego i pomaszerowałyśmy do swoich domów.