napisz opowiadanie przygodowe na kartke a4 pilnie nie kopiować z innych stron proszę o akapity
wilczek097 Tego dnia płynąłem statkiem na wakacje z USA do Australii. Płyneliśmy przez ocean Spokojny. Nagle krzyknął majtek, że płyniemy prosto na skały. Statek miał zmienić kurs, ale nie zdążył. Rozbiliśmy się o skały. Szybko złapałem się za belkę, i zemdlałem. Po 9 godzinach obudziłem się. Uświadomiłem sobie, że jestem jedyny na wyspie, i że od lądu dzieli mnie 900 kilometrów. Około 500 metrów od wyspy, widać było rozbity statek. Bez namysłu, pobiegłem się napić wody. Ble!!! Słona. No przecież to jest ocean, a w oceanie jest słona woda. Wyspa była bardzo duża, więc zacząłem ją zwiedzać. Na tej wyspie był bardzo wielki las, a z daleka widać było górę. Może był jakiś strumyk spływający z zbocza góry? Tak był! Szybko się napiłem. Teraz musiałem szukać jakiegoś miejsca do spania, bo nie wiadomo, co może wyjść z lasów. Po krótkich poszukiwaniach znalazłem malutką jaskinkę koło strumyka. Urwałem dużo bambusów, które akurat rosnęły koło jaskinki, i splotłem z nich płot i drzwi. Wiedziałem, że będę musiał cierpieć przez samotność, dlatego zrobiłem sobie z liści lalkę, i odzywałem się bezpośrednio do niej. Wiedziałem, że tylko głupcy tak robią, ale samotność dokucza. Przypomniałem sobie wszystkie programy survivalowe, i robiłem, jak tamci ludzie w programie robili; posadziłem zboże (na łące było dużo dzikich zbóż), zrywałem kokosy z palm, zrobiłem sobie z skał i patyków kilof, robiłem kamienne naczynia... Po dwóch latach wszystko miałem pod dostatkiem. Dopiero teraz myślałem o powrocie do ojczyzny. Zrobiłem sobie piec, i piekłem chleb. Zrobiłem z drewna płot, ponieważ na łące pasły się kozy. Miałem teraz nawet mleko pod dostatkiem. Na skale pisałem swój kalendarz, zabijałem kozy, by zrobić pergamin. Pisałem od tamtej chwili swój pamiętnik. Zrobiłem ze skóry żagiel, a z drewna kadłub. Już miałem wypłynął z tej wyspy, gdy przerwała mi wyprawę kiepska pogoda. Następną próbę wypłynięcia z wyspy przełożyłem na następny tydzień. Napisałem na pergaminie te słowa: ,,Tu był Piotr B****, od roku 2011 do roku 2013." Na następnej próbie wypłynęcia pogoda była słoneczna. Wziąłem ze sobą lalkę, zapasy żywności, i kilof na pamiątkę, jeśli wrócę do ojczyzny. Po dwóch miesiącach byłem już w Polsce
Po 9 godzinach obudziłem się. Uświadomiłem sobie, że jestem jedyny na wyspie, i że od lądu dzieli mnie 900 kilometrów. Około 500 metrów od wyspy, widać było rozbity statek. Bez namysłu, pobiegłem się napić wody. Ble!!! Słona. No przecież to jest ocean, a w oceanie jest słona woda. Wyspa była bardzo duża, więc zacząłem ją zwiedzać. Na tej wyspie był bardzo wielki las, a z daleka widać było górę. Może był jakiś strumyk spływający z zbocza góry? Tak był! Szybko się napiłem. Teraz musiałem szukać jakiegoś miejsca do spania, bo nie wiadomo, co może wyjść z lasów. Po krótkich poszukiwaniach znalazłem malutką jaskinkę koło strumyka. Urwałem dużo bambusów, które akurat rosnęły koło jaskinki, i splotłem z nich płot i drzwi. Wiedziałem, że będę musiał cierpieć przez samotność, dlatego zrobiłem sobie z liści lalkę, i odzywałem się bezpośrednio do niej. Wiedziałem, że tylko głupcy tak robią, ale samotność dokucza. Przypomniałem sobie wszystkie programy survivalowe, i robiłem, jak tamci ludzie w programie robili; posadziłem zboże (na łące było dużo dzikich zbóż), zrywałem kokosy z palm, zrobiłem sobie z skał i patyków kilof, robiłem kamienne naczynia... Po dwóch latach wszystko miałem pod dostatkiem. Dopiero teraz myślałem o powrocie do ojczyzny. Zrobiłem sobie piec, i piekłem chleb. Zrobiłem z drewna płot, ponieważ na łące pasły się kozy. Miałem teraz nawet mleko pod dostatkiem. Na skale pisałem swój kalendarz, zabijałem kozy, by zrobić pergamin. Pisałem od tamtej chwili swój pamiętnik. Zrobiłem ze skóry żagiel, a z drewna kadłub. Już miałem wypłynął z tej wyspy, gdy przerwała mi wyprawę kiepska pogoda. Następną próbę wypłynięcia z wyspy przełożyłem na następny tydzień. Napisałem na pergaminie te słowa: ,,Tu był Piotr B****, od roku 2011 do roku 2013." Na następnej próbie wypłynęcia pogoda była słoneczna. Wziąłem ze sobą lalkę, zapasy żywności, i kilof na pamiątkę, jeśli wrócę do ojczyzny.
Po dwóch miesiącach byłem już w Polsce