Napisz opowiadanie pod tytułem " Muza w przestworzach " ( Obraz na stronie 201 podręcznik do kl. czwartej ).
kochampsy100
„Wzbiłem się w przestworza” - opowiadanie z opisem przeżyć wewnętrznych z punktu widzenia Ikara.Któż kiedyś nie marzył, żeby polecieć? Oderwać się od ziemi jak ptak, doświadczyć wolności i beztroski, nie obawiać się zagrożenia ze strony ludzi, nie mieć problemów, kłopotów. Wznieść się ponad świat i zapomnieć o nim.W końcu kiedyś ludzkie marzenie się ziściło. Nie można tak po prostu zamienić się w ptaka, ale Dedal, mój ojciec, pokonał tę przeszkodę. Właśnie dzięki niemu miałem okazje doświadczyć wszelkich rozkoszy lotu. Oczywiście najważniejsze było wydostanie się z niewoli. Nie mogliśmy uciec, bo znajdujemy się na wyspie. Nie mogliśmy odpłynąć, bo zostalibyśmy doścignięci i sprowadzeni z powrotem. Mój ojciec najpierw zaplanował, a potem skonstruował przypinane do ramion skrzydła. Wykonał je z wosku i ptasich piór. Ten wynalazek umożliwił nam ucieczkę ze znienawidzonej Krety oraz zobaczenie świata, jakiego poza ptakami i bogami nikt jeszcze nie widział.Na długo przed startem poczułem pierwsze oznaki podniecenia. Nie mogłem spać ani jeść. Chwila odlotu zbliżała się, ale jak dla mnie zbyt wolno. W końcu nadszedł dzień ukończenia dzieła i pierwszej i jedynej próby - niewola nie pozwalała nam myśleć o treningu czy testach. Ojciecjednak, jako konstruktor, przewidział pewne wady swego wynalazku. Jeśli leci się zbyt nisko nad wodą, a w końcu nad wodą przebiegnie większość naszej trasy, pióra namokną i przestaną dawać siłę do uniesienia człowieka. z drugiej strony, jeśli wzleci się zbyt wysoko, słoneczny żar może roztopić stanowiący spoinę wosk i skrzydła się rozlecą.W końcu wyskoczyliśmy z okien i złapaliśmy wiatr. Gdy zacząłem lecieć równo, w końcu to do mnie dotarło. JA LECĘ! Najpierw przestraszyłem się, ale strach wkrótce minął. Poczułem przyspieszone bicie serca i napięcie. Nogi zmiękły mi tak, że nie wiem, czy potrafiłbym na nich stanąć. Ale nie muszę, bo unoszę się w powietrzu. Spełniło się moje marzenie, mało tego, spełniło się odwieczne marzenie ludzkości. To działo się naprawdę, i nic nie mogło mnie już powstrzymać. Byłem pierwszym spośród ludzi, który uniósł się ponad ziemię na dłużej, niż trwa podskok. Sen stał się jawą. Latanie zawsze było pociągające, wspaniale, ale niebywałe wręcz a czasem przerażające. Dlaczego przerażające? Już na wysokości kilku metrów widziało się, że pod nogami ma się pustkę. Co innego stanąć przy oknie wysokiego budynku czy nad urwiskiem - tam ma się zawsze pod stopami twarda ziemię, kamień lub chociaż drewniana podłogę. W pewnej chwili zacząłem myśleć o drodze w dół. W końcu, gdyby skrzydła przestały funkcjonować, czekałaby mnie szybka i bolesna trasa w dół, najpewniej nie wyszedłbym z niej cało. Świadomość niebezpieczeństwa została jednak zastąpiona przez fascynację zjawiskiem lotu. W końcu przestałem zastanawiać się i zadawać pytania, rozkoszowałem się tylko lotem. Szybko zauważyłem, co trzeba zrobić, by wznosić się i opadać albo skręcać. Wszystko pod nami było maleńkie, później zniknęło zastąpione błękitna płaszczyzną. To było morze, z tej wysokości wydawało się gładkie jak szkło. Obłoki przyprawiły mnie niemal o wybuch śmiechu. Nigdy w końcu jeszcze nie widziałem ich pod sobą.Bezwiednie wznosiłem się coraz wyżej. Sercenadal bilo mi w piersi jak oszalałe. Wolność, to właśnie znaczy wolność. Bezkresny obszar i nieskończone możliwości. Mogę polecieć dokąd chcę. Słyszę nawet niesione z oddali głosy, ale nie obchodzą mnie. Lecieć i lecieć, to jest najważniejsze. Nie przeżyłem dotąd nic równie pięknego i już pewnie nie przeżyję, kiedy przyjdzie mi powrócić na ziemię. Ale na razie lecę, wyżej i wyżej, dalej i dalej.Dolecę wszędzie, gdzie będę chciał i żadna siła mnie nie powstrzyma. Patrz Minosie, jestem wolny, twoje mury nic nie znaczą.Oto słońce, jakie piękne i ogromne. Pot płynie ze mnie, ale to ze zdenerwowania. I z podniecenia. Tego nikt jeszcze nie widział, żaden człowiek ani nawet ptak, może tylko bogowie, jeszcze chwila, a ujrzę złoty rydwan Heliosa. Jeszcze chwila… DASZ NAYY?
DASZ NAYY?