Wiesz... Tu jest potrzebny temat... Weźmy np.: 'Ciemny zaułek'
Całkiem niedawno, Ann wracała do domu dość późno. Mieszkałą w dość nieciekawej dzielnicy masta, pełnej pijaczyn, narkomanów i Bóg wie czego jeszcze. Mimo wszystko, szła szybko, nie oglądając się za siebie.
Ciemny park. To miejsce najbardziej przyprawiało ją o dreszcze. Dygocząc lekko ze strachu, kierowała się niepewnym krokiem ku wyjściu.
Wtem potknęła się o wystający z ziemi korzeń. Syknęła z bólu.
- Zwichnęłam kostkę...- szepnęła i nagle wrzasnęła ze strachu. Nad nią wyrósł olbrzymi cień. Usłyszała cichy warkot. Przerażona, zerwała się do ucieczki. Nie zważając na przeszywający jej nogę ból, gnała przed siebie. Nagle uświadomiła sobie, że jest w nieznanej jej dotąt części parku.
- Gdzie ja, do jasnej anielki, jestem?- westchnęła. Szła powoli, rozglądając się wokoło.
- Ann...- przytłumione warknięcie dotarło do jej uszu. Po raz kolejny rzuciła się do ucieczki. Tym razem jednak potwór złapał ją za nad garstek.
- Ann! To ja! David! - kaszlnięcie i ciepły, chłopięcy głos. Dziewczyna podniosła głowę przerażona.
- Huh? T-to t-t-ty? - wystękała.
Chłopak uśmiechnął się i pokręcił głową, rozbawiony.
- Ano ja. Wiesz, zapomniałaś zeszytu z fizy... No to poszłem za tobą. Proszę. - wręczył koleżance zeszyt i już miał iść z powrotem, gdy Ann chwyciła go za rękę.
- Nie tak szybko. Przestraszyłeś mnie, a ja skręciłam kostkę. Zanisiesz mnie do domu w rekompensacie.
Oboje ruszyli do domu, rozbawieni całą sytuacją.
Myślę, że OK. Przepraszam za wszystkie (o ile są) błędy :).
Wiesz... Tu jest potrzebny temat... Weźmy np.: 'Ciemny zaułek'
Całkiem niedawno, Ann wracała do domu dość późno. Mieszkałą w dość nieciekawej dzielnicy masta, pełnej pijaczyn, narkomanów i Bóg wie czego jeszcze. Mimo wszystko, szła szybko, nie oglądając się za siebie.
Ciemny park. To miejsce najbardziej przyprawiało ją o dreszcze. Dygocząc lekko ze strachu, kierowała się niepewnym krokiem ku wyjściu.
Wtem potknęła się o wystający z ziemi korzeń. Syknęła z bólu.
- Zwichnęłam kostkę...- szepnęła i nagle wrzasnęła ze strachu. Nad nią wyrósł olbrzymi cień. Usłyszała cichy warkot. Przerażona, zerwała się do ucieczki. Nie zważając na przeszywający jej nogę ból, gnała przed siebie. Nagle uświadomiła sobie, że jest w nieznanej jej dotąt części parku.
- Gdzie ja, do jasnej anielki, jestem?- westchnęła. Szła powoli, rozglądając się wokoło.
- Ann...- przytłumione warknięcie dotarło do jej uszu. Po raz kolejny rzuciła się do ucieczki. Tym razem jednak potwór złapał ją za nad garstek.
- Ann! To ja! David! - kaszlnięcie i ciepły, chłopięcy głos. Dziewczyna podniosła głowę przerażona.
- Huh? T-to t-t-ty? - wystękała.
Chłopak uśmiechnął się i pokręcił głową, rozbawiony.
- Ano ja. Wiesz, zapomniałaś zeszytu z fizy... No to poszłem za tobą. Proszę. - wręczył koleżance zeszyt i już miał iść z powrotem, gdy Ann chwyciła go za rękę.
- Nie tak szybko. Przestraszyłeś mnie, a ja skręciłam kostkę. Zanisiesz mnie do domu w rekompensacie.
Oboje ruszyli do domu, rozbawieni całą sytuacją.
Myślę, że OK. Przepraszam za wszystkie (o ile są) błędy :).