napisz opowiadanie o wstepie :Za każdym razem kiedy patrzę na padający za oknem śnieg wracają wspomnienia tamtych wydarzeń. Minęły już 2 lata lecz wciąż pamiętam jakby to było wczoraj . Była to wyjątkowa mroźna zima. Mama i tata zrobili mi ferie-zorganizowali rodzinny wyjazd w góry . Mała chatka,jazda na nartach,dużo wolnego czasu. Wszystko zapowiadało się świetnie,tylko ten nieustannie padający z nieba śnieg .
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
( tutaj ten wstęp )
Teraz, gdy siedzę w ciepłym fotelu, okryta kocem, a w ręku trzymając kubek gorąco kakao, nie mogę wyobrazić sobie, że coś takiego naprawdę mnie wtedy spotkało. Cieszyłam się, tak bardzo się cieszyłam, że w końcu będę mogła wyjechać gdzieś wspólnie z rodzicami. Nie przejmować się znajomymi czy innymi problemami. W końcu każdy zasługuje choć na mały odpoczynek w swoim życiu, prawda?
Cóż, więc wszystko zaczęło od mojego pomysłu, aby w mroźny poranek wyjść na stok i pojeździć na nartach. Rodzice nie chcieli się zgodzić, jednak widząc, że nie odpuszczę, ubrali się w ciepłe kurtki, zabrali narty i wyszli wraz ze mną. Ja, zadowolona jak nigdy dotąd, nie pozwoliłam im nawet odetchnąć w drodze na szczyt. Mimo iż byli przez to zmęczeni, cały czas się uśmiechali i żartowali na mój temat. Śmiałam się razem z nimi i już po paru minutach byliśmy na samej górze.
I ja, i moi rodzice zaczęliśmy zjeżdżać. Żaden z nas nie miał dość i zawsze wracaliśmy na sam początek, aby zjechać znowu i znowu, i znowu..
Jednak w jednej chwili wszystko stanęło w miejscu. Usłyszałam jak na dole jacyś ludzie zaczynają krzyczeć, aby dzwonić po pomoc. Czując narastający niepokój szybko zjechałam do zbiegowiska. Okazało się, że moja mama zjechała na złą trasę, a lawina, która tamtędy przemierzała, "zabrała" ją ze sobą. Poczułam przeraźliwy ból w sercu i upadłam na ziemię. Tata klęknął przy mnie, obejmując mnie ramieniem. Zaczęłam płakać. Wylewałam rzewne łzy nawet w drodze do szpitala, w którym - jak nam było wiadomo - leżała moja mama. Ratownicy znaleźli ją po paru godzinnych poszukiwaniach. Leżała na OIOM-ie i każda minuta, jak mówili lekarze, była ważna. Każda ta długo ciągnąca się minuta, mogła zadecydować o tym czy stracę swoją mamę na zawsze, czy już nigdy jej nie zobaczę..
I tak moje wymarzone ferie zimowe zamieniły się w prawdziwy koszmar. Mama zmarła po dwóch dobach, a ja nie byłam w stanie nawet przyjść na jej pogrzeb. Potem, przez cały czas, przychodziłam na jej grób i ją przepraszałam. Przepraszałam za to, że nie było mnie na nabożeństwe, za to, że nie potrafię być wsparciem dla taty tylko ciągle go ranię i za to, że stałam się taką a nie inną osobą. Jednak ja - zwykła, słaba dziewczynka - nie potrafiłam poradzić sobie z ciężarem tego świata. Nie bez niej, bez mojej ukochanej mamy, która zawsze była tutaj dla mnie. Nie wiem czy kiedykolwiek wybaczę sobie to, że wpadłam na ten głupi pomysł z nartami. Czy będę w stanie kiedykolwiek spojrzeć na świat, tak jak wtedy, gdy mama jeszcze żyła.. Może i jest dla mnie nadzieja, ale czy będę potrafiła ją wykorzystać? Modlę się tylko o to, aby już nikt nie odszedł z tego świata przeze mnie. Przez moją głupotę.
Chyba się 'troszkę' rozpisałam. Haha :) no ale cóż .. liczę, że przynajmniej w jakimś stopniu ci pomogłam :)