Gdy przyszłam do nowej szkoły nieufnie patrzyłam w kierunku mojej przyszłej klasy. Jednak musiałam się przełamać i jakoś zacząć w końcu spędzę tu najbliższych kilka miesięcy. Jak się okazało nie było tak tragicznie. Oczywiście rówieśnicy, tak jak się spodziewałam, różnili się od tych w mojej małej miejscowości. Na początku zagadała do mnie dziewczyna z rudym kucykiem. Gdy spojrzała na mnie niebieskimi oczami spod swoich miedzianych rzęs uśmiechała się tak szczerze, że pomyślałam o niej jak o dobrze zapowiadającej się bratniej duszy. I faktycznie rozmowa się kleiła i od słowa do słowa, nie wiem kiedy koleżanka pytała o coraz bardziej intymniejsze sprawy. Niestety czerwona żarówka nie zapaliła się mi ani razu a powinna. Jak się okazało na drugi dzień siedziałam w ławce sama a rdzawe włoski energetycznie przesiadywały w ostatnim rzędzie. Cóż, nie umawiałysmy się na całą wieczność. Spokojnie spędzałam czas na lekcjach i dopiero w środku dnia doszły mnie dwuznaczne szepty. No tak nowa kolezanka miała długi język, którego raczej nie zamierzała trzymać za zębami. Na kolejnej przerwie na mój widok większość dziewczyn usmiechało się złośliwie lub z politowaniem. Zaczęłam przeklinać siebie za naiwność. No tak nie byłam przecież z ich kręgu, miastowa. Z przykrością znosiłam osamotnienie w nowym środowisku. I myślałam, że tak będzie do ostatniego dzwonka. I jakie było moje zdziwienie gdy na długiej przerwie z wyraźnym brakiem apetytu miętosiłam w ręku kanapkę a do moich uszu doszły takie słowa:
- Te Ruda już zyjesz nową sensacją? - aksamitny, męski tempr dobiegł z końca sali. Wszyscy umilkli a ja zaskoczyłam się ale nie reagowałam. - Znów zaczynasz dokuczać innym? Brak treśći w Twojej egzystencji widać bardzo Ci dokucza. - No tak już wiem czemu każdy był cicho. To był najprzystojniejszy chłopak w całej klasie. I obronił mnie? Przecież nawet go nie znałam... - Nie znoszę jak ktoś tak chamsko postępuje. - uśmiechnął się i każdy tylko patrzył jak właścicielka rudych włosów wyszła z sali. A najprzystojniejszy chłopak z klasy zawołał mnie po imieniu i zaprosił do swojej ławki.
Gdy przyszłam do nowej szkoły nieufnie patrzyłam w kierunku mojej przyszłej klasy. Jednak musiałam się przełamać i jakoś zacząć w końcu spędzę tu najbliższych kilka miesięcy. Jak się okazało nie było tak tragicznie. Oczywiście rówieśnicy, tak jak się spodziewałam, różnili się od tych w mojej małej miejscowości. Na początku zagadała do mnie dziewczyna z rudym kucykiem. Gdy spojrzała na mnie niebieskimi oczami spod swoich miedzianych rzęs uśmiechała się tak szczerze, że pomyślałam o niej jak o dobrze zapowiadającej się bratniej duszy. I faktycznie rozmowa się kleiła i od słowa do słowa, nie wiem kiedy koleżanka pytała o coraz bardziej intymniejsze sprawy. Niestety czerwona żarówka nie zapaliła się mi ani razu a powinna. Jak się okazało na drugi dzień siedziałam w ławce sama a rdzawe włoski energetycznie przesiadywały w ostatnim rzędzie. Cóż, nie umawiałysmy się na całą wieczność. Spokojnie spędzałam czas na lekcjach i dopiero w środku dnia doszły mnie dwuznaczne szepty. No tak nowa kolezanka miała długi język, którego raczej nie zamierzała trzymać za zębami. Na kolejnej przerwie na mój widok większość dziewczyn usmiechało się złośliwie lub z politowaniem. Zaczęłam przeklinać siebie za naiwność. No tak nie byłam przecież z ich kręgu, miastowa. Z przykrością znosiłam osamotnienie w nowym środowisku. I myślałam, że tak będzie do ostatniego dzwonka. I jakie było moje zdziwienie gdy na długiej przerwie z wyraźnym brakiem apetytu miętosiłam w ręku kanapkę a do moich uszu doszły takie słowa:
- Te Ruda już zyjesz nową sensacją? - aksamitny, męski tempr dobiegł z końca sali. Wszyscy umilkli a ja zaskoczyłam się ale nie reagowałam. - Znów zaczynasz dokuczać innym? Brak treśći w Twojej egzystencji widać bardzo Ci dokucza. - No tak już wiem czemu każdy był cicho. To był najprzystojniejszy chłopak w całej klasie. I obronił mnie? Przecież nawet go nie znałam... - Nie znoszę jak ktoś tak chamsko postępuje. - uśmiechnął się i każdy tylko patrzył jak właścicielka rudych włosów wyszła z sali. A najprzystojniejszy chłopak z klasy zawołał mnie po imieniu i zaprosił do swojej ławki.