Napisz opowiadanie o swoim dniu gdzie w każdym zdaniu ma być związek frazeologiczny:) potrzebne na dziś!!!!!!!
dominika99
Dziś obudziły mnie trąby jerychońskie, mama stała nade mną i z uśmiechem na twarz oznajmiła mi, że pora wstać do szkoły. Nigdy nie miałam z tym problemu, w końcu tak wczesne pobudki to dla mnie chleb powszedni. W drodze na przystanek autobusowy zaczął padać deszcz- całe szczęście, że autobus przyjechał wcześniej, bo deszcz spadł na mnie jak manna z nieba. Gdy przyszłam do szkoły, czekały na mnie Hiobowe wieści- kartkówka z fizyki. Najchętniej posypałabym sobie głowę popiołem, ponieważ wczoraj zrezygnowałam z nauki tego przedmiotu. W klasie panowała Sodoma i Gomora. Po raz kolejny Jagoda i Szymon darli ze sobą koty. Okazało się, że kwiatki którymi miał się opiekować Szymon zwiędły, a obiecał ich strzec, jak źrenicy oka swego. Ten spór między Jagodą a Szymonem to nieugaszony ogień. Na przerwie chodziłam po korytarzu niczym zagubiona owca, próbując nauczyć się czegoś na fizykę. Postanowiłam nie rozdzielać szat nad zeszytem, aczkolwiek złą ocenę można zawsze poprawić. Gdy zadzwonił dzwonek na lekcję wszyscy odetchnęli z ulgą- profesor się rozchorował. To chyba ojciec niebieski czuwał nad nami, gdyż nikt nie był przygotowany do kartkówki. Kiedy wróciłam do domu, moim oczom ukazała się Wieża Babel, ponieważ młodszy kuzyn zrobił "porządek" w mieszkaniu. Byłam pewna, że to boży palec zaprowadził chłopca do mojego pokoju. Po całym dniu byłam tak wyczerpana, że poszłam spać z kurami.
W drodze na przystanek autobusowy zaczął padać deszcz- całe szczęście, że autobus przyjechał wcześniej, bo deszcz spadł na mnie jak manna z nieba.
Gdy przyszłam do szkoły, czekały na mnie Hiobowe wieści- kartkówka z fizyki. Najchętniej posypałabym sobie głowę popiołem, ponieważ wczoraj zrezygnowałam z nauki tego przedmiotu. W klasie panowała Sodoma i Gomora. Po raz kolejny Jagoda i Szymon darli ze sobą koty. Okazało się, że kwiatki którymi miał się opiekować Szymon zwiędły, a obiecał ich strzec, jak źrenicy oka swego. Ten spór między Jagodą a Szymonem to nieugaszony ogień. Na przerwie chodziłam po korytarzu niczym zagubiona owca, próbując nauczyć się czegoś na fizykę. Postanowiłam nie rozdzielać szat nad zeszytem, aczkolwiek złą ocenę można zawsze poprawić. Gdy zadzwonił dzwonek na lekcję wszyscy odetchnęli z ulgą- profesor się rozchorował. To chyba ojciec niebieski czuwał nad nami, gdyż nikt nie był przygotowany do kartkówki.
Kiedy wróciłam do domu, moim oczom ukazała się Wieża Babel, ponieważ młodszy kuzyn zrobił "porządek" w mieszkaniu. Byłam pewna, że to boży palec zaprowadził chłopca do mojego pokoju.
Po całym dniu byłam tak wyczerpana, że poszłam spać z kurami.