Napisz opowiadanie o spotkaniu z Neronem jako artystą. Minimum 200 słów. Daje 50pk Na dzisiaj!
terrifichunterss
Dziś był dla mnie wielki dzień. Miałem spotkać się z sławnym artystą. Pogłoski mówiły, iż potrafi on pisać piękną poezje. Sam jej nie czytałem ale wierzyłem ludziom. Bylem podekscytowany gdyż ja sam dopiero zaczynałem z pisaniem i chciałem nauczyć się czegoś od Nerona - cesarza Rzymu.
Bramy pałacu były piękne oraz majestatyczne tak jak i miasto. Gdy tylko je zobaczyłem już wiedziałem skąd władca bierze inspiracje. Ja sam wywodziłem się z nieco innych stron niż Italia więc Rzymu nie znałem. Gdy tak stałem przez bramami zamku i zachwycałem się tym miejscem zaczepił mnie strażnik i poprowadził przez jeszcze piękniejsze korytarze. Pomyślałem sobie, ze tak bardzo chciałbym zamieszkać w przepięknym Rzymie - kolebce sztuki. Weszliśmy schodami i zostałem wprowadzony do sporego pomieszczenia - tak samo bogatego jak reszta pałacu. Było puste. Kazano mi czekać tak wiec zrobiłem. Poszedłem na balkon podziwiać miasto. Nagle usłyszałem za sobą kroki. Odwróciłem się i zobaczyłem dobrze zbudowanego choć nieco otyłego mężczyznę. Miał rude włosy i brodę. Zdobiły go drogocenne szaty a w dłoni trzymał papirus. Przywitałem go i oddałem pokłon - należało go oddać władcy. Rzymski artysta powiedział, iż przygotował na dzisiaj wyjątkową atrakcje. Zainteresowało mnie to. Długo rozmawialiśmy o sztuce i literaturze. Neron mówił z ogromną pasją. Często nawet trochę zbyt dużą. W końcu dał mi przeczytać jedno ze swoich dzieł i… zdziwiłem się. Wiersz wcale nie był tak piękny jak mówiono. Był znacznie gorszy niż poezja plebsu. Oczywiście mu tego nie powiedziałem ale swoje myślałem. Zbliżał się wieczór i Neron wydał swoim strażom jakiś rozkaz po czym wrócił na balkon. Kazał mi poczekać na gwiazdę wieczoru. Podobnież coś czego nie zapomnę do końca życia. Poczekałem więc ale nie spodziewałem się niczego wielkiego. Zapewne miał to być pokaz jakiś tancerek. Mnie takie rzeczy nie obchodziły. Nagle zobaczyłem dym unoszący się nad Rzymem. Później doszedł smród a na końcu ujrzałem… - Pożar! - wrzasnąłem przerażony instynktownie. Rzym stanął w płomieniach. To działo się tak szybko! Wszystkie piękne budynki, rzeźby. Wszystko było trawione przez ogień! - Panie zrób coś! - wrzasnąłem znowu czując jak ogarnia mnie panika. Nie potrafiłem na to patrzeć. Odwróciłem wzrok od przeraźliwego widoku. Poczułem jak łzy napływają mi do oczu. Jako pisarz bylem bardzo wrażliwym człowiekiem.
Wtedy zrozumiałem. Znów spojrzałem na Nerona w szoku. On tylko stał na balkonie z uśmiechem i papirusem w ręku oraz śpiewał jakąś pieśń. Rzym został podpalony z jego rozkazu. Dotarło do mnie, iż to żaden artysta a tyran i szaleniec. Z miasta cały czas dobiegały krzyki przerażenia.
Bramy pałacu były piękne oraz majestatyczne tak jak i miasto. Gdy tylko je zobaczyłem już wiedziałem skąd władca bierze inspiracje. Ja sam wywodziłem się z nieco innych stron niż Italia więc Rzymu nie znałem. Gdy tak stałem przez bramami zamku i zachwycałem się tym miejscem zaczepił mnie strażnik i poprowadził przez jeszcze piękniejsze korytarze. Pomyślałem sobie, ze tak bardzo chciałbym zamieszkać w przepięknym Rzymie - kolebce sztuki. Weszliśmy schodami i zostałem wprowadzony do sporego pomieszczenia - tak samo bogatego jak reszta pałacu. Było puste. Kazano mi czekać tak wiec zrobiłem. Poszedłem na balkon podziwiać miasto. Nagle usłyszałem za sobą kroki. Odwróciłem się i zobaczyłem dobrze zbudowanego choć nieco otyłego mężczyznę. Miał rude włosy i brodę. Zdobiły go drogocenne szaty a w dłoni trzymał papirus. Przywitałem go i oddałem pokłon - należało go oddać władcy. Rzymski artysta powiedział, iż przygotował na dzisiaj wyjątkową atrakcje. Zainteresowało mnie to. Długo rozmawialiśmy o sztuce i literaturze. Neron mówił z ogromną pasją. Często nawet trochę zbyt dużą. W końcu dał mi przeczytać jedno ze swoich dzieł i… zdziwiłem się. Wiersz wcale nie był tak piękny jak mówiono. Był znacznie gorszy niż poezja plebsu. Oczywiście mu tego nie powiedziałem ale swoje myślałem. Zbliżał się wieczór i Neron wydał swoim strażom jakiś rozkaz po czym wrócił na balkon. Kazał mi poczekać na gwiazdę wieczoru. Podobnież coś czego nie zapomnę do końca życia. Poczekałem więc ale nie spodziewałem się niczego wielkiego. Zapewne miał to być pokaz jakiś tancerek. Mnie takie rzeczy nie obchodziły. Nagle zobaczyłem dym unoszący się nad Rzymem. Później doszedł smród a na końcu ujrzałem…
- Pożar! - wrzasnąłem przerażony instynktownie. Rzym stanął w płomieniach. To działo się tak szybko! Wszystkie piękne budynki, rzeźby. Wszystko było trawione przez ogień!
- Panie zrób coś! - wrzasnąłem znowu czując jak ogarnia mnie panika. Nie potrafiłem na to patrzeć. Odwróciłem wzrok od przeraźliwego widoku. Poczułem jak łzy napływają mi do oczu. Jako pisarz bylem bardzo wrażliwym człowiekiem.
Wtedy zrozumiałem. Znów spojrzałem na Nerona w szoku. On tylko stał na balkonie z uśmiechem i papirusem w ręku oraz śpiewał jakąś pieśń. Rzym został podpalony z jego rozkazu. Dotarło do mnie, iż to żaden artysta a tyran i szaleniec. Z miasta cały czas dobiegały krzyki przerażenia.