To było piekne listopadowe popołudnie. Z niedowierzaniem patrzałam przez okno widząc z jakim "pośpiechem" liście spadaja z drzew. Moje oczy nie "wierzyły" w ten widok. DZień gonił dzień , noce były coraz dłuższe a niebo i gwiazdy z każdą chwilą, minutą, sekundą piękniejsze. Nawet nie wiedziałam że czas ucieka mi tak szybko. Dalej przygladałam się gwiazdą niczym otulonym chmurkami.Nastał zmierzch. Na niebie ujrzalam niebieską łune. Nie wiedziałam dokładnie co to jest.Wszystko jak gdyby wystawalo zza drzew , ktore rosly niedaleko mojego domu. Przez niebieskie wstegi swiatla wiły sie odcienie rozu i fioletu . Wybiegłam z mieszkania, przedzierajac sie przez krzewy i drzewa. Stanęłam zdziwiona , gdyż w odległości 20 m stal ogromny statek wielkości samochodu ciezarowego, miał mnóstwo światełek do okola, mienil sie roznymi barwami. w jednym z jego okien zobaczylam zielona postac. nie minelo duzo czasu kiedy otworzyly sie odgromne wrota pojazdu, wyszedl z niego stworek. mial niebieskie czółka kolorowe oczy i cztery nogi...podszedl do mnie powiedzial cos w dziwnym jezyku i odszedl. tak odszedl. myslalam ze porazi mnie jakims laserem albo z palcow zrobi wykalaczki. niee... usmiechnal sie i odszedl. nie pamietam co sie dalej dzialo. Wiem tylko ze obudzilam sie nastepnego dnia w moim pokoju i do dzis dnia zastanawiam sie czy to byl tylko sen czy stalo sie tak naprawde...
To było piekne listopadowe popołudnie. Z niedowierzaniem patrzałam przez okno widząc z jakim "pośpiechem" liście spadaja z drzew. Moje oczy nie "wierzyły" w ten widok. DZień gonił dzień , noce były coraz dłuższe a niebo i gwiazdy z każdą chwilą, minutą, sekundą piękniejsze. Nawet nie wiedziałam że czas ucieka mi tak szybko. Dalej przygladałam się gwiazdą niczym otulonym chmurkami.Nastał zmierzch. Na niebie ujrzalam niebieską łune. Nie wiedziałam dokładnie co to jest.Wszystko jak gdyby wystawalo zza drzew , ktore rosly niedaleko mojego domu. Przez niebieskie wstegi swiatla wiły sie odcienie rozu i fioletu . Wybiegłam z mieszkania, przedzierajac sie przez krzewy i drzewa. Stanęłam zdziwiona , gdyż w odległości 20 m stal ogromny statek wielkości samochodu ciezarowego, miał mnóstwo światełek do okola, mienil sie roznymi barwami. w jednym z jego okien zobaczylam zielona postac. nie minelo duzo czasu kiedy otworzyly sie odgromne wrota pojazdu, wyszedl z niego stworek. mial niebieskie czółka kolorowe oczy i cztery nogi...podszedl do mnie powiedzial cos w dziwnym jezyku i odszedl. tak odszedl. myslalam ze porazi mnie jakims laserem albo z palcow zrobi wykalaczki. niee... usmiechnal sie i odszedl. nie pamietam co sie dalej dzialo. Wiem tylko ze obudzilam sie nastepnego dnia w moim pokoju i do dzis dnia zastanawiam sie czy to byl tylko sen czy stalo sie tak naprawde...