Jestem Karol i wraz z moim kolegą Łukaszem postanowiliśmy pójść do lasu i rozłożyć tam biwak. Moja mama pesymistycznie na to patrząc zaradziła wziąć apteczkę. I nie pytając mnie o zdanie wepchnęł mi ją do plecaka.
Pierwszego dnia czerwca w dzień dziecka, ponieważ mieliśmy wolne o 8:00 wyszliśmy do lasu. Było świetnie. Pogoda dopisywała, a my byliśmy w doskonałych chumorach. Gdy znaleźliśmy się na miejscu rozłożyliśmy namiot, pod drzewem, obok krzewu. Gdy zbliżał się mrok i zaczynało robić się ciemno postanowiliśmy wrócić do namiotu. Gdy weszliśmy zaczęły swędzieć nas nogi. Natychmiast wyciągneliśmy latarki i okazało się, że wpadliśmy w bluszcz. Całe szczęście, że mama wpakowała mi tą apteczkę. Gdy posmarowalismy sobie nogi przestało nas swędziec.
Gdy wróciliśmy do domu nie chcieliśmy nic mówić mamie. Ale zobaczyła, że brakuje rochę maści na ugryzienia itp., wię cmusieliśmy jej powiedzieć.
" Wyprawa do lasu"
Jestem Karol i wraz z moim kolegą Łukaszem postanowiliśmy pójść do lasu i rozłożyć tam biwak. Moja mama pesymistycznie na to patrząc zaradziła wziąć apteczkę. I nie pytając mnie o zdanie wepchnęł mi ją do plecaka.
Pierwszego dnia czerwca w dzień dziecka, ponieważ mieliśmy wolne o 8:00 wyszliśmy do lasu. Było świetnie. Pogoda dopisywała, a my byliśmy w doskonałych chumorach. Gdy znaleźliśmy się na miejscu rozłożyliśmy namiot, pod drzewem, obok krzewu. Gdy zbliżał się mrok i zaczynało robić się ciemno postanowiliśmy wrócić do namiotu. Gdy weszliśmy zaczęły swędzieć nas nogi. Natychmiast wyciągneliśmy latarki i okazało się, że wpadliśmy w bluszcz. Całe szczęście, że mama wpakowała mi tą apteczkę. Gdy posmarowalismy sobie nogi przestało nas swędziec.
Gdy wróciliśmy do domu nie chcieliśmy nic mówić mamie. Ale zobaczyła, że brakuje rochę maści na ugryzienia itp., wię cmusieliśmy jej powiedzieć.