Pewnego wiosennego wieczoru wraz z moją najlepszą przyjaciółką Magdą wybrałam się do teatru. Na ogół nie chodzę na tego typy przedstawienia lecz Magda szczególnie nalegała abyśmy tam poszły. Ponieważ bardzo ją lubię zgodziłam się na tę wyprawę. Chcąc dostać się na drugi koniec miasta postanowiłyśmy pojechać metrem. Jednakże spóźniłyśmy się i pojazdy odjechał bez nas. Odetchnęłam z ulgą, ponieważ myślałam że uda mi się przekonać Magdę że może to jest jakiś znak abyśmy tam nie szły. Jak zwykle moja koleżanka miała plan zapasowy. Powiedziałą, że zna świetny skrót przez las i że zdążymy przybyś co teatru na czas. Początkowo byłam przeciwna temu pomysłowi, jednak po chwili uległam. Droga na przedstawienie wiodła przez las i była bardzo kręta. Ponieważ do okoła panowała cisza słychać było choćmy najmniejszy odgłos. Będąc już niedaleko teatru usłyszałam rozpaczliwe wołanie. Stanęłam, rozejrzałam się wokół siebie jednak nikogo nie było. Po chwili znów usłyszałam ten dźwięk. Wtedy Magda dostrzegła starszego mężczynę,który leżał obok drzewa. Bez chwli namysłu podbiegłyśmy do niego. Okazało się że idąc potknął się o wystający konar drzewa i złamał sobie nogę. Natychmiast wezwałam pomoc, która przybyła błyskawicznie. Po skończonej akcji ratownicy medyczni gratulowali nam że nimo tak młodego wieku udało nam się zachować zimną krew co nieczęsto się zdarza i uratowaliśmy czyjeś życie. Gdy spojrzałyśmy na zegarek przedstawienie w teatrze już dobiegało końca. Doszłyśmy do wniosku, że przełożymy to spotkanie na inny termin. Byłyśmy z siebie bardzo dumne że mogliśmy zrobić coś dobrego dla drugiej osoby, a przecież to jest w życiu ważniejsze niż własne przyjemności.
Pewnego wiosennego wieczoru wraz z moją najlepszą przyjaciółką Magdą wybrałam się do teatru. Na ogół nie chodzę na tego typy przedstawienia lecz Magda szczególnie nalegała abyśmy tam poszły. Ponieważ bardzo ją lubię zgodziłam się na tę wyprawę. Chcąc dostać się na drugi koniec miasta postanowiłyśmy pojechać metrem. Jednakże spóźniłyśmy się i pojazdy odjechał bez nas. Odetchnęłam z ulgą, ponieważ myślałam że uda mi się przekonać Magdę że może to jest jakiś znak abyśmy tam nie szły. Jak zwykle moja koleżanka miała plan zapasowy. Powiedziałą, że zna świetny skrót przez las i że zdążymy przybyś co teatru na czas. Początkowo byłam przeciwna temu pomysłowi, jednak po chwili uległam. Droga na przedstawienie wiodła przez las i była bardzo kręta. Ponieważ do okoła panowała cisza słychać było choćmy najmniejszy odgłos. Będąc już niedaleko teatru usłyszałam rozpaczliwe wołanie. Stanęłam, rozejrzałam się wokół siebie jednak nikogo nie było. Po chwili znów usłyszałam ten dźwięk. Wtedy Magda dostrzegła starszego mężczynę,który leżał obok drzewa. Bez chwli namysłu podbiegłyśmy do niego. Okazało się że idąc potknął się o wystający konar drzewa i złamał sobie nogę. Natychmiast wezwałam pomoc, która przybyła błyskawicznie. Po skończonej akcji ratownicy medyczni gratulowali nam że nimo tak młodego wieku udało nam się zachować zimną krew co nieczęsto się zdarza i uratowaliśmy czyjeś życie. Gdy spojrzałyśmy na zegarek przedstawienie w teatrze już dobiegało końca. Doszłyśmy do wniosku, że przełożymy to spotkanie na inny termin. Byłyśmy z siebie bardzo dumne że mogliśmy zrobić coś dobrego dla drugiej osoby, a przecież to jest w życiu ważniejsze niż własne przyjemności.
Omawialiśmy ten sam temat na lekcji :)