Pewnego dnia spacerowałem przez ciemny las. jeynym człowiekiem którego widziałem byłem ja w czerwonej kurtce.
wędrowałem zbierając jagody. Nagle coś tak jakby pisnęło. W krzakach ujrzałem ludzika, który miał może z 10 cm wzrostu. opowiadał mi o sobie w języku którego nie znałem. zrozumiaŁEM że przybył z dalekiej przyszłości i że ja też będę tak wyglądać jak przeżyje jego czasów. Widziałem kolorową dziurę w ziemii. zrozumiałem że przebył długą drogę. Zauważyłem jeszcze jednego podobnego ludzika. chyba była to matka tego pierwszego bo wołał na nią cienkim głosem "Mami!!". Chwyciła go mocno za rękę i wskoczyli do dzirury. Spostrzegłem się również że nie ma moich jagód.
Co to za przygoda była, na pewno kiedyś opowiem ją moim dzieciom, o ile mi uwierzą.
była piękna, gorąca i słoneczna sobota. jak zawsze miałem ją spędzić w domu przed telewizorem czy komputerem, ale zdarzyło się coś, co zmieniło moje plany. mieszkam w domu o bardzo duzym ogródku. nad ranem usłyszałem jakiś trzask. wyszedłem doogrodu, żeby zobaczyc , co mogło się stać. nie wierzyłem własnym oczom, ponieważ na jedej z rabatek z kwiatami wyladował szaro-czarny statek kosmiczny. był jednak na tyle duży, by zmiesciła sie tam osoba miejwięcej mojego wzrostu. nagle zapaliły się swiatła z kazdej strony pojazdu, ze skrzypnięcem otworzyły się drzwi i ze statku wysiadł mały chłopak, który zaczął mnie pytać o rózne rzeczy jak bysmy znali się od dawna. na poczatku nie wirzyłęm własnym oczom, ale pózniej jakoś się do niego przekonałem. rozmawialismy chyba pare godzin i dowiedziałem się, że pochodzi z 2665 roku, a jego statek to pojazd do podrózy w czasie. nagle padła propozycja, bym razem z nim wybrał sie na przejażdżkę. natychmiast się zgodziłem. statek ruszył szybko w górę. leciałem sam lecz chłopak sterował nim z m,ojego ogrodu. latełem dość krótko jednak widoki miałęm niezapomniane. wylądowałęm bezpiecznie w moim ogrodzie niszcząc kolejne kwiatki mojej mamy. chłopak powiedział, że musi wracać do swoich czasów, bo może zostać tu na zawsze, jeżeli nie wróci na czas. pozegnaliśmy sie i przybysz odleciał tak szybko, że nawet nie zauważyłem, w którą stroneleciał. nic więcej nie pamiętam z tej soboty i dalej zastanawiam się, czy nie był to tylko sen nie ma weny d opowiadań
Pewnego dnia spacerowałem przez ciemny las. jeynym człowiekiem którego widziałem byłem ja w czerwonej kurtce.
wędrowałem zbierając jagody. Nagle coś tak jakby pisnęło. W krzakach ujrzałem ludzika, który miał może z 10 cm wzrostu. opowiadał mi o sobie w języku którego nie znałem. zrozumiaŁEM że przybył z dalekiej przyszłości i że ja też będę tak wyglądać jak przeżyje jego czasów. Widziałem kolorową dziurę w ziemii. zrozumiałem że przebył długą drogę. Zauważyłem jeszcze jednego podobnego ludzika. chyba była to matka tego pierwszego bo wołał na nią cienkim głosem "Mami!!". Chwyciła go mocno za rękę i wskoczyli do dzirury. Spostrzegłem się również że nie ma moich jagód.
Co to za przygoda była, na pewno kiedyś opowiem ją moim dzieciom, o ile mi uwierzą.
była piękna, gorąca i słoneczna sobota. jak zawsze miałem ją spędzić w domu przed telewizorem czy komputerem, ale zdarzyło się coś, co zmieniło moje plany. mieszkam w domu o bardzo duzym ogródku. nad ranem usłyszałem jakiś trzask. wyszedłem doogrodu, żeby zobaczyc , co mogło się stać. nie wierzyłem własnym oczom, ponieważ na jedej z rabatek z kwiatami wyladował szaro-czarny statek kosmiczny. był jednak na tyle duży, by zmiesciła sie tam osoba miejwięcej mojego wzrostu. nagle zapaliły się swiatła z kazdej strony pojazdu, ze skrzypnięcem otworzyły się drzwi i ze statku wysiadł mały chłopak, który zaczął mnie pytać o rózne rzeczy jak bysmy znali się od dawna. na poczatku nie wirzyłęm własnym oczom, ale pózniej jakoś się do niego przekonałem. rozmawialismy chyba pare godzin i dowiedziałem się, że pochodzi z 2665 roku, a jego statek to pojazd do podrózy w czasie. nagle padła propozycja, bym razem z nim wybrał sie na przejażdżkę. natychmiast się zgodziłem. statek ruszył szybko w górę. leciałem sam lecz chłopak sterował nim z m,ojego ogrodu. latełem dość krótko jednak widoki miałęm niezapomniane. wylądowałęm bezpiecznie w moim ogrodzie niszcząc kolejne kwiatki mojej mamy. chłopak powiedział, że musi wracać do swoich czasów, bo może zostać tu na zawsze, jeżeli nie wróci na czas. pozegnaliśmy sie i przybysz odleciał tak szybko, że nawet nie zauważyłem, w którą stroneleciał. nic więcej nie pamiętam z tej soboty i dalej zastanawiam się, czy nie był to tylko sen nie ma weny d opowiadań