Napisz opowiadanie o pomocy. (Jak można komuś pomóc itp. Ale w formie ciekawego opowiadania a nie "mozna iść do kolegi i pomóc mu w matematyce") na minimum 1 stronę A4. proooooszę, pilne!!!!!!!!!!
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Był piękny, słoneczny poranek. Wstałam uśmiechnięta, pełna energii. W końcu za parę dni miał być koniec roku szkolnego. Perspektywa wyjazdu na wakacje, poznawanie nowych ludzi i zwiedzanie ciekawych miejsc nastrajała mnie ostatnio bardzo pozytywnie.
Mama z uśmiechem na ustach powitała mnie w progu kuchni. Tata już dawno poszedł do pracy. Obiecał, że po powrocie zabierze nas do Galerii na przedwakacyjne zakupy. Miałam odłożone kieszonkowe z kilku miesięcy na wymarzone jeansy. Chciałam je mieć i ciężko na nie pracowałam. Jak na moje skromne możliwości kosztowały majątek. Ale odłożyłam, pomagając rodzicom w różnych pracach domowych i ogrodowych i uzbierałam. Wystarczy mi jeszcze na fajną bluzeczkę. Muszę w końcu jakoś wyglądać na wakacyjnym wyjeździe. Zresztą zawsze, kiedy sobie coś kupuję poprawia mi się humor.
Zajęcia w szkole polegałay na wychodzeniu na biosko albo na spacerach po parku. Siadaliśmy z nauczycielami na trawie i czytaliśmy ciekawe artykuły z gazet albo opowiadania, które sami piszemy. Nasza klasa to sami poeci i prześcigamy się w pisaniu ciekawych wierszy i opowiadań. Może kiedyś któreś z nas zostanie znanym pisarzem. To się okaże...
Wracałam do domu w bardzo dobrym humorze. Pożegnałam się pod blokiem z moją przyjaciółką Kasią i próbowałam wyszukać kluczy do mieszkania w plecaku. Nagle z wielkim impetem z klatki wybiegła moja zapłakana sąsiadka.
- Co się stało pani Gosiu?- zapytałam.
- Zgubiłam portfel z całaą zawartością. Dziś właśnie byłam w banku i dokonałam wypłaty. Nie wiem gdzie zostawiłam ten nieszczęsny portfel. Jestem załamana. Tam była cała moja wypłata. Nie mam teraz nawet na mleko dla Mateuszka. Boże! Co ja mam zrobić?- miała oczy pełne łez.
Ależ było mi jej szkoda. W zeszłym roku zmarł jej mąż w wypadku samochodowym. Mateuszek miał kilkanaście miesięcy i jeszcze karmiła go mlekiem z butelki. Nie raz mi opowiadała jaki to słodki bobasek. Zresztą kilka razy wychodziłam z nimi na spacer. To cudowny dzieciak.
Długo nie musiałam się zastanawiać.
-Pani Gosiu. Mam trochę oszczędności. Zaraz pobiegnę do domu i przyniosę. Odda mi pani, jak będzie pani miała.
- Ależ kochanie. Nie trzeba. Jakoś sobie poradzę.
- Nie ma sprawy. Nie ma co zwlekać. Mateusz potrzebuje jeść a ja mam swoje zaskórniaczki. Miałam iść dziś z rodzicami na zakupy ale nic mi się nie stanie. Odłożę je na przyszły miesiąc. Albo poproszę tatę, żeby mi pożyczył.
- Nie mogę od ciebie przyjąć tych pieniędzy.
- Może pani. Zaraz przyjdę. Proszę poczekać.- nie czeklałam na jej odpowiedź tylko pobiegłam do naszego mieszkania. Rozbiłam moją świnkę-skarbonkę młotkiem i uzbierała się z tych złotówek i kilku banknotów kwota prawie czterystu złotych.
Szybko zeszłam na dól. Pani Gosia była już w lepszej formie ale cały czas miała oczy pełne łez.
- Naprawdę, nie wiem jak ma ci dzięckować Ewciu. Jeśli będziesz kiedyś czegoś potrzebowała to przychodzź do mnie bez zapowiedzi. Zawsze masz u mnie dzwi otwarte.
- Wiem pani Gosiu- odpowiedziałam. Nie ma sprawy. Może kiedyś ja będę w podobnej sytuacji i ktoś mi pomoże.
- Na pewno słonko. Na pewno ktoś ci pomoże. Dobro zawsze wraca, pamiętaj o tym- odpowiedziała uśmiechnięta i dodała:
- Jak tylko będę mogła to ci oddam te pieniądze. Dziękuję raz jeszcze kochanie.
- bardzo proszę. Nie pali mi się- odpowiedziałam i z jakimś takim poczuciem spełnienia dobrego uczynku wróciłam do domu.
Zakupów z rodzicami wprawidzie nie było ale za to mieliśmy cudowny wieczór. Przegadaliśmy razem kilka godzin zajadając wspaniałą kolację, którą przygotowała mama. Byli ze mnie dumni. Ja z siebie zresztą też...
Pozdro:)