Pewnego deszczowego dnia szedłem sobie chodnikiem po mieście i żeby schronić się przed burzą wszedłem do sklepu ze starociami. Było tam bardzo dużo starych mebli. Stała tam bardzo duża szafa z pięknymi drzwiami, piękny stolik na jednej nóżce, lecz moją uwagę przyciągnęło stare, czarne krzesło. odszedłem bliżej, usiadłem na nim i zacząłem myśleć , jak fajnie byłoby stać się bogatym.Nagle otworzyłem i zobaczyłem, że jestem w jakimś ogromnym domu. Zszedłem schodami na dół i zobaczyłem piękny salon a w nim służbę. Nie mogłem w to uwierzyć. Zawsze marzyłem, żeby być bogatym a teraz stałem i patrzyłem na ,,mój" dom. Zacząłem się przyzwyczajać do tej sytułacji, że jestem bogaty. Otaczało mnie wiele osób, byli to miełem nadzieję moi przyjaciele, ale wkrótce przekonałem się, że oni lubią bardziej moje pieniądze niż mnie. Zrozumiałem wtedy, że bycie bogatym wcale nie jest takie fajne. Kilka miesięcy później znowu szedłem chodnikiem i była burza. Znowu więc schowałem się w sklepie, żeby się przed nią schronić. Rozejrzałęm się i zobaczyłem, że to ten sam sklep, w którym było ,,czarodziejskie krzesło". Zacząłem, więc go szukać, ale nigdzie go nie bylo. Popatrzyłem w kąt pomieszczenia i zobaczyłem je. Usiadłem na nim, zamknąłem oczy i pomyślałem, że chcę być sławny. Otworzyłem oczy i zobaczyłem siebie ubranego, w jakieś odlotowe ciuchy, przede mną tłumy ludzi, którzy czekaja na autograf. Na początku bardzo mnie to ucieszyło, lecz im bardziej poznawałem gwiazdorskie życie tym mniej mi się to podobało. Dziennikarze wtrącające się w życie prywatne ludzie, którzy rzucali się na mnie na ulicach. Miałem już wszystkiego dość. Postanowiłem odszukać ,,czarodziejskiego krzesła" i wrócić do swojego dawnego życia. Chodzilem po mieście, szukałem sklepu ze starociami, lecz nikt nigdyo takim nie słyszał. W czasie tych poszukiwań napotkałem na mojej drodze różnych ludzi, dobrych i złych. Nauczyłem się, że nie wolno nikomu zazdrościć, lecz cieszyć się z tego co się ma. Stałem się zupełnie innym człowiekiem. Kiedy obudziłem się następnego dnia pod swoimi drzwiami znalazłem paczkę. Zastanowiłem się co, to może być. Myślałem, że jakiś fan przysłał mi prezent. Otworzyłem pakunek i nie mogłem uwierzyć. To było piękne, czarne krzesło. Nie wiadomo kto je przyniósł i dlaczego.Usiadłem na nim, zamknąłem oczy i przeniosłem się do mojego dawnego życia. Jestem teraz bardzo szczęśliwy, bo znowu jestem sobą.
Pewnego słonecznego dnia postanowiłam odwiedzic moją babcię . Ubrałem ciepły płaszcz i wyruszłyłem w drogę. Na myśl wpadł mi pomysł aby skrócić sobie drogę i pójść lasem . Szłem i szłem .. rozglądając się dookoła , patrzac w bezkresne niebo wdychałem świerze lesne powietrze . Suche gałęźie i malutkie szyzszki trzaskały mi pod stopami . Nagle poczułem jakby ktoś połozył dłoń na mojej głowie i delikatnie dotykał moich włosów. Bardzo się wystraszyłem.. Odwracam się, spoglądam dookoła oprócz wysokiej płaczącej wierzby nikogo nie widziałam. Pomyślałem : ,,Pewnie cos mi się przewidziało ,musze się pośpieszyc i jak najszybciej wyjśc z tego lasu.. " Kiedy postawiłem kojelny krok zaraz upadłem i wielkim hukiem ! Serce zaczęło mi bić coraz bardziej . Naglę.. patrzę a zagłębione w ziemi korzenie wierzby zaczęły sie poruszać . Myślełem że zwariowałem . Za chwilę zwisające gałązki i nadschniętymi liścmi zaczęły ruszac sie we wszystkie strony , a korzenie zaczęły oplątywac moje nogi. Uspokoiłem się.. mysląc co to drzewo odemnie chce dotknąłem dłonią pnia drzewa. WS tej samej chwili korzenie przestały mnie oplątywac , lecz nieprzestały sie ruszać .. Liście opadły na moją głowę.. Jakby wierzba uspokoiła się.. Rozpostarłem swe recę i objąłem z całych sił cały pień drzewa najmoniej jak tylko potrafię i zamknąłem oczy.. Drzewo to potrzebowało czegoś odemnie a ja mu to dałem . Po kilku sekunach korzenie płaczącej wierzby znalazły sie znów w ziemi a jej gałązki poruszał tylko lekki wiatr. Odsunąłem się w sppokoju i poszedłem dalej . Do tej pory niewiedziałem co to za znak , ale zawsze gdy przechodze tamtą drogą przycupnę przy wierzbie i uśmiecham sie do niej a ona dotykając sowimi długimi cieniutkimi pnaczami łaskocze mnie po twarzy.
Pewnego deszczowego dnia szedłem sobie chodnikiem po mieście i żeby schronić się przed burzą wszedłem do sklepu ze starociami. Było tam bardzo dużo starych mebli. Stała tam bardzo duża szafa z pięknymi drzwiami, piękny stolik na jednej nóżce, lecz moją uwagę przyciągnęło stare, czarne krzesło. odszedłem bliżej, usiadłem na nim i zacząłem myśleć , jak fajnie byłoby stać się bogatym.Nagle otworzyłem i zobaczyłem, że jestem w jakimś ogromnym domu. Zszedłem schodami na dół i zobaczyłem piękny salon a w nim służbę. Nie mogłem w to uwierzyć. Zawsze marzyłem, żeby być bogatym a teraz stałem i patrzyłem na ,,mój" dom. Zacząłem się przyzwyczajać do tej sytułacji, że jestem bogaty. Otaczało mnie wiele osób, byli to miełem nadzieję moi przyjaciele, ale wkrótce przekonałem się, że oni lubią bardziej moje pieniądze niż mnie. Zrozumiałem wtedy, że bycie bogatym wcale nie jest takie fajne. Kilka miesięcy później znowu szedłem chodnikiem i była burza. Znowu więc schowałem się w sklepie, żeby się przed nią schronić. Rozejrzałęm się i zobaczyłem, że to ten sam sklep, w którym było ,,czarodziejskie krzesło". Zacząłem, więc go szukać, ale nigdzie go nie bylo. Popatrzyłem w kąt pomieszczenia i zobaczyłem je. Usiadłem na nim, zamknąłem oczy i pomyślałem, że chcę być sławny. Otworzyłem oczy i zobaczyłem siebie ubranego, w jakieś odlotowe ciuchy, przede mną tłumy ludzi, którzy czekaja na autograf. Na początku bardzo mnie to ucieszyło, lecz im bardziej poznawałem gwiazdorskie życie tym mniej mi się to podobało. Dziennikarze wtrącające się w życie prywatne ludzie, którzy rzucali się na mnie na ulicach. Miałem już wszystkiego dość. Postanowiłem odszukać ,,czarodziejskiego krzesła" i wrócić do swojego dawnego życia. Chodzilem po mieście, szukałem sklepu ze starociami, lecz nikt nigdyo takim nie słyszał. W czasie tych poszukiwań napotkałem na mojej drodze różnych ludzi, dobrych i złych. Nauczyłem się, że nie wolno nikomu zazdrościć, lecz cieszyć się z tego co się ma. Stałem się zupełnie innym człowiekiem. Kiedy obudziłem się następnego dnia pod swoimi drzwiami znalazłem paczkę. Zastanowiłem się co, to może być. Myślałem, że jakiś fan przysłał mi prezent. Otworzyłem pakunek i nie mogłem uwierzyć. To było piękne, czarne krzesło. Nie wiadomo kto je przyniósł i dlaczego.Usiadłem na nim, zamknąłem oczy i przeniosłem się do mojego dawnego życia. Jestem teraz bardzo szczęśliwy, bo znowu jestem sobą.
Pewnego słonecznego dnia postanowiłam odwiedzic moją babcię . Ubrałem ciepły płaszcz i wyruszłyłem w drogę. Na myśl wpadł mi pomysł aby skrócić sobie drogę i pójść lasem . Szłem i szłem .. rozglądając się dookoła , patrzac w bezkresne niebo wdychałem świerze lesne powietrze . Suche gałęźie i malutkie szyzszki trzaskały mi pod stopami . Nagle poczułem jakby ktoś połozył dłoń na mojej głowie i delikatnie dotykał moich włosów. Bardzo się wystraszyłem.. Odwracam się, spoglądam dookoła oprócz wysokiej płaczącej wierzby nikogo nie widziałam. Pomyślałem : ,,Pewnie cos mi się przewidziało ,musze się pośpieszyc i jak najszybciej wyjśc z tego lasu.. " Kiedy postawiłem kojelny krok zaraz upadłem i wielkim hukiem ! Serce zaczęło mi bić coraz bardziej . Naglę.. patrzę a zagłębione w ziemi korzenie wierzby zaczęły sie poruszać . Myślełem że zwariowałem . Za chwilę zwisające gałązki i nadschniętymi liścmi zaczęły ruszac sie we wszystkie strony , a korzenie zaczęły oplątywac moje nogi. Uspokoiłem się.. mysląc co to drzewo odemnie chce dotknąłem dłonią pnia drzewa. WS tej samej chwili korzenie przestały mnie oplątywac , lecz nieprzestały sie ruszać .. Liście opadły na moją głowę.. Jakby wierzba uspokoiła się.. Rozpostarłem swe recę i objąłem z całych sił cały pień drzewa najmoniej jak tylko potrafię i zamknąłem oczy.. Drzewo to potrzebowało czegoś odemnie a ja mu to dałem . Po kilku sekunach korzenie płaczącej wierzby znalazły sie znów w ziemi a jej gałązki poruszał tylko lekki wiatr. Odsunąłem się w sppokoju i poszedłem dalej . Do tej pory niewiedziałem co to za znak , ale zawsze gdy przechodze tamtą drogą przycupnę przy wierzbie i uśmiecham sie do niej a ona dotykając sowimi długimi cieniutkimi pnaczami łaskocze mnie po twarzy.
Myślę że pomogłam :) Licze na naj :)