pewnego słonecznego dnia Ania Shirley postanowiła, że pojedzie na weekend do swojej babci.Chciala odpocząć od stresu i ciągłego przesiadywania w domu.Nie miała zbyt dużo przyjaciół żeby z nimi wyjść więc całe dnie siedziała w domu przed telefonem.Gdy już miała zasiadać do auta żeby tata mógł zawieść ja do babci szybko wbiegla do domu,bo zapomniała ładowarki do telefonu.Miala już wychodzić gdy nagle zauważyła ja jej mama.
-oddaj to.Jak raz na jakiś czas gdzieś się ruszysz bez telefonu nic Ci się nie stanie-powiedziała stanowczym glosem mama .
Ania oddała jej bez żadnej kłótni i poszła niezadowolona do samochodu.
-Co ty taka smutna?przecież sama chciałaś tam jechać-powiedział zdziwiony tata
-chciałam, Ale co ja będę tam robic sama bez telefonu?-spytała lekko zmartwiona
-zobaczysz, że Bedzie fajnie- przy wypowiedzi uśmiechnął się szeroko
Jak nareszcie dojechali dziewczyna zauważyła grupkę osób w jej wieku.Wszyscy byli bardzo weseli.
-chciałabym mieć kiedyś jakichś znajomych-pomyslala i uśmiechnęla się do nich.
od razu zauważyła, że wszyscy oddali jej uśmiech.
-chodź do nas-krzyknal wysoki brunet z uśmiechem na całe policzki
Bardzo skrępowania Ania podeszła do nich i z wszystkimi się przywitała.
-może chcesz z nami jutro pochodzić?-spytała pewna blondynka z niebieskimi oczami
-bardzo chętnie,ale jest pewnien problem...nie znam tutaj okolicy i nie wiem gdzie przyjść
-spokojnie, możemy się spotkać w tym samym miejscu co jesteśmy teraz, albo jak chcesz mogę po Ciebie przyjść pod dom twojej babci i przyjedziemy tu razem-powiedział ten sam brunet co zaprosił ja do towarzystwa
-dziękuję to bardzo miłe, ale muszę już iść, bo nie chce żeby ktoś się o mnie martwił-oznajmila.
po czym zaczęła się kierować w stronę domu babci.
następnego dnia tak jak sie umówiła z nowo podanymi znajomymi spotkała się w tym miejscu co było umówieni.
Cały dzìen się wyglupiali,śmieli się nawet z najmniejszych głupot i poszli na lody.
-ja już muszę wracac-oznajmiła pewna bardzo niska dziewczyna.
-możemy Cię odprowadzić-zaproponował najwyższy z chłopców
-świetny pomysł!ja przy okazji zwiedze tutaj trochę okolice-powiedziała wesołym głosem Ania.
-jak chcecie to będzie mi bardzo miło.Mozemy się przejść jedna ścieżka o której powiedziała mi moja mama.moeila żeby tam nie chodzić, ale co nam szkodzi.
-skoro mówiła żeby nie chodzić może lepiej nie idźmy?-odrzekla niepewna Ania.
-co nam szkodzi.
I jak wszyscy byli bardzo chętni tak poszli.Po drodze zauważyli pewien biały dom.Na około niego było wszystko zarosniete.Ten budynek nie był skończony.Nie było okien,drzwi, ani nawet skończonych ścian.Same cegły.
-wygląda to trochę strasznie-przerazona Ania patrzyła na dom
-a co boisz się?ja tam nawet mogę wejść.-zasmial się brunet.
- nie wiem czy to dobry pomysł...
-jestes strasznie nudna-powoedzial i zaczął szukać wejścia.
po kilku minutach udało mu się i wszedł
-zimno tu trochę...-było słychać w jego głosie strach.
-wychodź już stamtąd!-krzyknęła Ania-jezzcze Ci się coś stanie!
nie było słychać odpowiedzi.
po godzinie każdy z grupy stwierdził, że nie mogą tak tego zostawić i weszli tam.na szczescie mieli aż trzy małe latarki.Chodzili i chodzili,ale chłopca nie było widać.
Po jakimś czasie postanowili, że już przeszli wszędzie wracają do domu powiedzieć o tym komuś dorosłemu.
Jak wyszli zobaczyli tam tego samego chlopaka którego szukali.Śmiał się jako jedyny.
-To dla Ciebie takie śmieszne?!martwilismy się o Ciebie!-krzyczała wkurzona Ania
-przecież nic takiego się nie stało.Szkoda, że nie widzicie teraz swoich min.
wszystkim bardzo spodobało się chodzić w grupie powiększonej o jedna osobę i przez każdy czas który Ania miała wolny przyjeżdżaja do nich i slexzlai razem czas.
(trochę bez sensu, ale nie mam lepszego pomysłu :\ )
2 votes Thanks 1
wawrzyniakm1
Mam nadzieję że w jakiś sposób pomogłam
Odpowiedź:
pewnego słonecznego dnia Ania Shirley postanowiła, że pojedzie na weekend do swojej babci.Chciala odpocząć od stresu i ciągłego przesiadywania w domu.Nie miała zbyt dużo przyjaciół żeby z nimi wyjść więc całe dnie siedziała w domu przed telefonem.Gdy już miała zasiadać do auta żeby tata mógł zawieść ja do babci szybko wbiegla do domu,bo zapomniała ładowarki do telefonu.Miala już wychodzić gdy nagle zauważyła ja jej mama.
-oddaj to.Jak raz na jakiś czas gdzieś się ruszysz bez telefonu nic Ci się nie stanie-powiedziała stanowczym glosem mama .
Ania oddała jej bez żadnej kłótni i poszła niezadowolona do samochodu.
-Co ty taka smutna?przecież sama chciałaś tam jechać-powiedział zdziwiony tata
-chciałam, Ale co ja będę tam robic sama bez telefonu?-spytała lekko zmartwiona
-zobaczysz, że Bedzie fajnie- przy wypowiedzi uśmiechnął się szeroko
Jak nareszcie dojechali dziewczyna zauważyła grupkę osób w jej wieku.Wszyscy byli bardzo weseli.
-chciałabym mieć kiedyś jakichś znajomych-pomyslala i uśmiechnęla się do nich.
od razu zauważyła, że wszyscy oddali jej uśmiech.
-chodź do nas-krzyknal wysoki brunet z uśmiechem na całe policzki
Bardzo skrępowania Ania podeszła do nich i z wszystkimi się przywitała.
-może chcesz z nami jutro pochodzić?-spytała pewna blondynka z niebieskimi oczami
-bardzo chętnie,ale jest pewnien problem...nie znam tutaj okolicy i nie wiem gdzie przyjść
-spokojnie, możemy się spotkać w tym samym miejscu co jesteśmy teraz, albo jak chcesz mogę po Ciebie przyjść pod dom twojej babci i przyjedziemy tu razem-powiedział ten sam brunet co zaprosił ja do towarzystwa
-dziękuję to bardzo miłe, ale muszę już iść, bo nie chce żeby ktoś się o mnie martwił-oznajmila.
po czym zaczęła się kierować w stronę domu babci.
następnego dnia tak jak sie umówiła z nowo podanymi znajomymi spotkała się w tym miejscu co było umówieni.
Cały dzìen się wyglupiali,śmieli się nawet z najmniejszych głupot i poszli na lody.
-ja już muszę wracac-oznajmiła pewna bardzo niska dziewczyna.
-możemy Cię odprowadzić-zaproponował najwyższy z chłopców
-świetny pomysł!ja przy okazji zwiedze tutaj trochę okolice-powiedziała wesołym głosem Ania.
-jak chcecie to będzie mi bardzo miło.Mozemy się przejść jedna ścieżka o której powiedziała mi moja mama.moeila żeby tam nie chodzić, ale co nam szkodzi.
-skoro mówiła żeby nie chodzić może lepiej nie idźmy?-odrzekla niepewna Ania.
-co nam szkodzi.
I jak wszyscy byli bardzo chętni tak poszli.Po drodze zauważyli pewien biały dom.Na około niego było wszystko zarosniete.Ten budynek nie był skończony.Nie było okien,drzwi, ani nawet skończonych ścian.Same cegły.
-wygląda to trochę strasznie-przerazona Ania patrzyła na dom
-a co boisz się?ja tam nawet mogę wejść.-zasmial się brunet.
- nie wiem czy to dobry pomysł...
-jestes strasznie nudna-powoedzial i zaczął szukać wejścia.
po kilku minutach udało mu się i wszedł
-zimno tu trochę...-było słychać w jego głosie strach.
-wychodź już stamtąd!-krzyknęła Ania-jezzcze Ci się coś stanie!
nie było słychać odpowiedzi.
po godzinie każdy z grupy stwierdził, że nie mogą tak tego zostawić i weszli tam.na szczescie mieli aż trzy małe latarki.Chodzili i chodzili,ale chłopca nie było widać.
Po jakimś czasie postanowili, że już przeszli wszędzie wracają do domu powiedzieć o tym komuś dorosłemu.
Jak wyszli zobaczyli tam tego samego chlopaka którego szukali.Śmiał się jako jedyny.
-To dla Ciebie takie śmieszne?!martwilismy się o Ciebie!-krzyczała wkurzona Ania
-przecież nic takiego się nie stało.Szkoda, że nie widzicie teraz swoich min.
wszystkim bardzo spodobało się chodzić w grupie powiększonej o jedna osobę i przez każdy czas który Ania miała wolny przyjeżdżaja do nich i slexzlai razem czas.
(trochę bez sensu, ale nie mam lepszego pomysłu :\ )